piątek, 23 maja 2014

Odjechany Oli

Żeby tak różowo z Treningiem Tomatisa nie było, że matka widzi same pozytywy wynikające z treningu, to przy drugiej serii pojawiły nam się efekty uboczne- Oli biega, skacze , popiskuje, zaczepia ludzi, czasem w sposób nachalny,  jest w ciągłym ruchu. No zrobił nam się chłopak nie do zniesienia, powie większość, że bez przesady. Jednak my przyzwyczajeni jesteśmy do Oliwka spokojnego, statecznego, skupionego , a tu zupełna odwrotność.
Z całego tego ADHD które w niego wstąpiło wynikają różne dziwne sytuacje:
- a to zaczepia niemowlaki krzycząc do ich mam "daj, daj"
- a to siada panią na przystankach  na kolanach
- do wszystkich lata i woła " cześć, hej"
- podbiegł do chłopaka i rąbnął mu kilka chipsów z paczki niczym z reklamy Leys z Messim :)
- uwielbia dziewczyny , zaczepia , przytula i utrzymuje super kontakt wzrokowy :)
I tak bym mogła jeszcze troche wymieniać :) , ale pośniecie :)

Jednak nie mogłabym nie opisać historii, która mocno mnie zaskoczyła.
Czekaliśmy z Olim na testach do pewnego projektu dla rodzeństw autystycznych i czekaliśmy w końcu długiego korytarza, ja wypełniałam milion testów, gdy młody zaczął biec na potęgę i na nic moje krzyki się nie zdały biegł dalej bez opamiętania. Podniósł coś i krzyczy " heeeeej dla Mani" . Mówie ocho znalazł coś damskiego i chce siostrze dać. Wołam go więc żeby przyszedł i mi dał może domyśle się czyje. Na co uzyskałam odpowiedź " nie dla Maniii" . Ale biegnie z powrotem, więc czekam. Dobiegł do pokoju sprzątaczek wleciał i wtedy usłyszałam już dobrze " cześć, dla Paniiiii". Okazało się, że młody sokolim wzrokiem zobaczył jak upadał Pani jeden pojedyńczy klucz i jej odniósł :)
Jak on to zobaczył nie wiem :) odległość była na prawdę duża i pomyślał, że trzeba jej oddać, no w szoku jestem :)

Wracając do efektów ubocznych to one nas cieszą, bo widać, że mwtoda działa, jednak nie ukrywam czekamy z niecierpliwością na wyciszenie pobudzenia ;)

czwartek, 15 maja 2014

Druga seria Tomatisa

Od poniedziałku rozpoczeliśmy drugi etap treningu Tomatisa. Drugi dzień był kryzysowy, ostatnie 10 minut trzeciego i czwartego dnia to też już ściąganie słuchawek na potęgę, swoją drogą to ciekawe, że jak w zegarku wczuwa, że nadeszło ostatnie 10 minut.
Mocno poprawił nam się kontakt wzrokowy, więc już się cieszę.
Nauczyliśmy się liczyć do 4, a do niedawna wydawało się to nie możliwe :) jednak wytrwałość popłaca.

Powróciliśmy do fiksacji Tomkiem, Angry Birds poszły w odstawkę odkąd pękła nam szyba w Ipadzie. Jednak nie ma co wydawać zabawek, bo nie wiadomo kiedy znów się przydadzą. Tym sposobem znów całe podłogi w domu są pozastawiane torami, w niedziele Oliś ma urodziny z motywem Angry Birds, a tu się okazuje, że to nieaktualne :) mam jednak nadzieję, że ucieszy się , bo trochę na te wszystkie gadżety wydaliśmy.
Pierwszy prezent już wybrany, pobyt w biedronce po ziemie od kwiatów zakończył się zakupem stolika piknikowego
Jak on go zobaczył to nie wiem, ale biegł już od drzwi po niego :) i nie było opcji trzeba było kupić, więc prezent urodzinowy mamy z głowy :)

czwartek, 1 maja 2014

Jak dobrze być z siostrą

Ostatnio Maja była chora, prócz zapalenia górnych dróg oddechowych złapała jeszcze zapalenie pęcherza, więc troche siedziała sobie w domu. I nie wiem czy to było zapalnikiem, do owej rozpaczy Oliwierka za Mają, czy inny powód, ale Oli swojej Mai do żłobka oddać nie chce, rozpacza codziennie i krzyczy " oddać Manie".
Relacje między nimi były zawsze dosyć mocne i dobre. Mało kiedy się biją, a jak ktoś już jest zapalnikiem awantury to raczej Maja. Jednak ostatnio Oli wciąż i wciąż mówi(jesli można to tak nazwać) o Mani, przynosi jej serki rano, budzi ją gdy ta za długo śpi, zawsze gdy dostanie prezent woła " dla Mani" - co w przełożeniu na nasz język znaczy " daj prezent dla Mai".
Ostatnio miłość kwitnie nawet na placach zabaw, gdzie to Oli zjeżdża na brzuchu żeby móc trzymać Maje za ręce :) i tak zjeżdżają sobie razem.
Dzieciaki się trzymają razem i to jest fajne, aż serce rośnie.
Niestety dla Mai szykuje się ciężki czas, bo tato zmienjł godziny pracy i to my musimy ją odbierać, a dzięki możliwości korzystania z wszelkich terapii dodatkowych wracamy późno do domu, co oznacza, że będzie trzeba pozmieniać troche w jej rozkładzie dnia i będzie musiała jeździć z nami i czekać ze mną po korytarzach, bo nie wyrobimy się , aby odebrać ją przed zamknięciem żłobka.
Dobrze, że niedługo wakacje :)