czwartek, 28 lutego 2013

Raz na wozie, a raz pod :)

Nie wiem zupełnie z czego to wynika, ale Oli jest bardzo chwalony przez terapeutów. Wczorajsze oczekiwanie na SI było bezproblemowe. Pokazywaliśmy sobie wszystkie części ciała: włosy, szyja, brzuch, oko, nos itd. Wszystko pokazał i nazywał oczywiście powtarzając po mnie.
Na SI wszedł w podskokach, sam sobie sale otworzył, ładnie ćwiczył. Choć na koniec lekko pomarudził, bo usłyszał tate, że po niego przyjechał.
Mowa ruszyła, ale rzadko mówi coś od siebie, tylko powtarza to co ja powiedziałam i tak mnie to cieszy, choć mam nadzieje, że zacznie wykorzystywać dany zasób słów.
Wydawałoby się normalnie idylla, ale niestety nie do końca każde pójście do przedszkola wiąże się z krzykiem, z chodzeniem po 5 razy do toalety, dzisiaj w sali też krzyczał przeraźliwie, ja już nie wiem co myśleć i jak temu zapobiegać....

W poniedziałek pierwsza wizyta z terapeutą Handle, wczoraj w formie pisemnej musiałam Pani opisać co Oli umie, czego nie, co lubi, a co lubił kiedyś. a teraz już nie, jakie przeszedł choroby, jakie ma leki itd. Wywiad skłonił mnie do głębokieho myślenia i sprawił mi trudności, bo ważne było aby opisać wszystko i niczego nie pominać. Jak było napisane każda rzecz jest istatna. Bardzo mi się spodobało, że Pani chce być przygotowana zanim my sie u niej pojawimy i znać już przypadek Oliwka. Nie tracić czasu na wywiad, wykorzystać go na obserwacje dziecka.

I na sam koniec chciałam podziękować Babci Gosi za książkę z cudowną dedykacją, za którą nie dziękuję bo się nie spełni :)
Dziękuje za wielkie serce i ten dar :)

środa, 27 lutego 2013

Podejście Handle cz II

Czyli to co udało mi się zapamiętać z wymiany zdań na klubie Rodziców.
Generalnie przepraszam post będzie chaotyczny, bo śpieszę się do przedszkola
Przede Wszystkim jest to alternatywa dla SI, na godzinę zajęć SI, wystarczy 20min Handle (wg jednej z mam). Jednak, gdy danego dnia mamy zajęcia SI nie stosujemy już Handle, aby nie przestymulować.
metoda ta nie wymaga tylu przedmiotów co SI i można ją ćwiczyć w zaciszu domowym, gdy akurat mamy chęć

program ćwiczeń oparty jest na rytmicznych ruchach. Ważne, aby siła, tempo, rytm były dostosowane do potrzeb, w naszym wypadku dziecka. Siła i tempo mogą zmieniać się w zależności od dnia i potrzeby w danym momencie. I co ważne w tej metodzie, nie można podpatrzeć sobie ćwiczeń od koleżanki, która ćwiczy z swoim dzieckiem, ponieważ ćwiczenia są dobierane do danej osoby i to co u jednej pomaga u drugiej może szkodzić.

przy wykonywaniu ćwiczeń należy pamiętać o tym, że organizm może mieć dosyć oznaki to:
-zaczerwinione uszy
- zmiana koloru buzi
- zawroty głowy
- ból głowy itp
Jeśli, coś zaczyna dziać się niepokojącego należy natychmiast przerwać.

Metoda HANDLE bada stan każdego z następujących elementów układu nerwowego: wzrok, słuch, zmysł równowagi, wszelkie rodzaje czucia (czucie powierzchowne, głębokie), węch, smak, napięcie mięśniowe oraz sprawdza wszelkie pomiędzy nimi powiązania jak również sposób, w jaki wpływają na funkcje wyższe układu nerwowego, takie jak czytanie, pisanie, liczenie, mowę oraz wszelkie inne szeroko rozumiane formy uczenia się jak również funkcje ruchowe.
Metoda HANDLE bierze pod uwagę nie tylko aktualny stan układu nerwowego klienta, ale również wpływ czynników środowiskowych takich jak odżywianie, czynniki toksyczne, stan emocjonalny, dziedziczność, styl życia.

Z tego co zrozumiałam ćwiczenia polegają na oklepywaniu, masażach, przeciąganiu się z rodzicem np za palce.
Pozwalają one na zmiany w organizmie jak wyciszenie, lepszy sen, złagodzenie bądź zniwelowanie agresji.

wiem, wiem mało co zapamiętałam, wiem tylko, że było pare osób które to chwaliło, że u nich poskutkowało, więc postanowiłam i ja spróbować.

Dowiedziałam się także, że nie powinno się dziecku odbierać jego symulacji, ponieważ poprzez to kręcenie, skakanie itp wycisza je i pozwala osiągnąć stan spokoju. A ja do tej pory wciąż zabraniałam Olkowi chodzenia w kółko, czy kręcenia się o bujaniu(które zdarza mu się niezwykle rzadko) nie wspomnę.

wtorek, 26 lutego 2013

Metoda Handle

Dziś mieliśmy spotkanie rodziców AutyzmHelp odnośnie terapi. Zaciekawiła mnie strasznie ta metoda http://rozwiazacautyzm.pl/metoda-handle-przeglad/item/57-metoda-handle®

A i dziewczyny ją polecały i zadowolone były z efektów. Może ktoś ją praktykuje??? bo ja już praktycznie jestem na nią zdecydowana.

Zastanawiamy się też nad konsultacja Oliwka w Prodeste. Tyle pięknych i fajnych słów na ich temat słyszeliśmy, a i tak chcemy jechać do Opola po wkładki sensoryczne dla Olcia.

Dziękujemy za wszelkie informacje odnośnie wkładek Agnieszce Franiowej mamie :*

U nas pogorszenie zachowania niestety..

sobota, 23 lutego 2013

dzisiaj o pasjach Oliwkowych

Oliwierek kocha malować spędza na tej czynności wiele czasu, choć jego rysunki mi nic niestety nie przypominają, są najpiękniejsze na świecie.


Kocha też skakac na wszystkim i z wszystkiego czego się da :) przy okazji mamy filmik z ćwiczeń, chciałam Wam pokazać jak ładnie Oli pokazuje części ciała, ale orientował się, że kręce i tyle z mojego chwalenia się :P


Ale zdarzały się też skoki większego kalibru do obejrzenia o tutaj :)

Uwielbia też gotować, piec ciasta, szczególnie babeczki i o to wczorajsze nasze naleśniki, na naleśniki i babeczki już zapamiętał wszystkie składniki skubaniec, wyjmuje z lodówki i mama robimy :)

 No i kocha oczywiście wszystko co związane jest z ciuchciami, ale to już chyba każdy wie :)

W piątek Oli został wychwalony za cały tydzień, ładnie ćwiczył i wykonywał polecenia, wchodził w zabawę z kolegami z grupy i nawet woła ich po imieniu, poza swoimi zadaniami polubił zadania starszego kumpla i teraz i on ćwiczy na rzepach :) rozwija się chłopak rozwija jak nie wiem. Przy wyjściu zażyczył sobie jechać do babci, a skoro zawołał Do babci!!!! mama nie miała wyjścia.
Ćwiczyliśmy skoki uwiecznione na zdjęciu, brawa nad głową, na wysokości brzucha, na wysokości kolan, wszelkie części ciała, jedna ręka w górę, obie w górę, noga do góry; no wszystko robił co prosiłam, takie dni dodają motywacji do działania dalej :)

piątek, 22 lutego 2013

Maratończyk

Mamusia stęskniona czeka na synka ( obecnie mały wraca z babcią, bo Majula chora), a co synuś na to ?? Owszem wleciał zachwycony, przywitał się z nami i chodu z domu....
Już mnie nerewy wzieły, zrypałam mame co mu znów naobiecywała. W żadnym wypadku nie zabierze go do siebie itd. A tu się okazało, że dziecko wcale nie chce iść do babci, tylko na spacer.
Więc mama zabrała go do taty pod prace, bo akurat ją kończył i wracali sobie na pieszo 6 przystanków.
Ku zaskoczeniu Oli podskakując przedszedł cała droge na pieszo, były dwie próby wyciągania rąk, ale tatko nie odpuścił.
W każdym bądź razie młody wrócił zachwycony, mama snuła już niecne plany jak to dzięki spacerkowi syn położy się spać o logicznej porze, ale nie było opcji i znów zasnął koło 23....

czwartek, 21 lutego 2013

to nie takie proste

Dzisiaj spotkałam znajomą, chciała wiedzieć jak najwięcej o Oliwku, a właściwie o autyźmie. Ma być pedagogiem, a nie wiele ich o tym uczą.
Pomyślałam czemu nie....
Jak się okazało temat jednak jest nie do końca przeze mnie przetrawiony. Pytanie o moment diagnozy, to dla mnie nadal za wiele, zobaczyłam przed oczyma Panią neurolog, która powiedziała mi bez ogródek no ma autyzm, była ze mną przyjaciółka do pomocy, bo wiadomo z dwójką do neurologa nie dałoby rady. Dziś dziękuje jak nie wiem, że ona była ze mną bo nie wiem jak wróciłabym do domu. Zalewając się łzami starałam się iść, choć miałam wrażenie, że nóg nie czuję. Większość z Was coś podejrzewało, że coś nie gra, a ja poszłam niby na normalną wizytę o neurologa, bo dziecko nie do końca reagowało na głos i spadło to na mnie tak nagle, że nie umiałam znaleźć w sobie siły. A dziś znów zalałam się łzami i czułam tak samo jak wtedy  szarpało mi całym sercem.
Reszta pytań nie była tak bolesna, bo wiem dzisiaj, że jest lepiej niż było.
Czy mam wyrzuty sumienia?? jasne, że mam bo wcześniej już czułam, że coś nie gra, ale co to dzisiaj zmieni?? staram się raczej o tym nie myśleć.
Pytanie jak wygląda życie codzienne nie z olim, ale moje życie. Cóż siedząc w domu co ja mogę mieć za życie, znajomi też raczej gdzieś znikneli, poza paroma osobami.
7 lutego mieliśmy z mężem rocznice, jak to obchodziliśmy?? a nawet nie było wstydu, byliśmy sami ze sobą w restauracji (dziwne uczucie bez dzieci, ciężko się odnaleźć).

A co do terażniejszości to mamę rozpiera duma, bo synek wczoraj na SI ćwiczył fenomenalnie. Wychwaliła go terapeutka i widać było, że jest z niego zadowolona. Później potańczyliśmy po drodze do domu, było ogólnie wesoło :) no kochane to moje dziecko jak nie wiem.

a cioci Kasi dziękujemy za znaczki

wtorek, 19 lutego 2013

Nowe pomoce naukowe

Popełniłam post o fundacji, wychwaliłam ją. Może był lekko bez ładu i składu, ale choróbsko mnie rozkłada.
Dzisiaj trochę o nowych pomysłach na życie :)
A, więc dyskutowałam sobie z mamą Miłoszka o różnych pomysłach na radzenie sobie w ciężkich sytuacjach. I ona zdradziła mi tajemny sposób na zdjęcia.
Jest sobota ranek Robert wpada na pomysł, że skoro mały nie jest chory i tyle czasu ma mówione,  że pójdzie na basen to pójdą w męskim gronie (bo Maja rozłożona totalnie). Spakował rzeczy, a tu syn stawia przeciw. Jak to on ma wyjść?? Nigdy w życiu... ( Pewnie już wietrzył podstęp, że chcemy go oszukać i wywieź w weekend do przedszkola ). Nie dużo myśląc weszłam na stronkę basenu na który mieli podążyć i pokazałam Oliwierkowi- jego mina bezcenna. Odbyły się skoki, tańce i wołanie woda, woda :) Poszedł z tatą biegiem, z parkingu też ponoć biegł ile sił. Jak się domyślacie podobało mu sie bardzo, zjeżdżał ze zjeżdżalni i nawet na pontonach z tatą, ach duży ten mój chłopak. Od razu dzień miał lepszy, pomijając, że tata przy wyjściu nie kupił mu loda... Super, że poszli, bo już 3 miesiące tak szliśmy, że wciąż któreś było chore.
Wczoraj dzień już nie był tak fajny, nie dosyć, że musiał iść do przedszkola, to chwile po powrocie, odbyła się terapia logopedii- domowa. Nasza Pani terapeutka jak już wcześniej pisałam wpadła na pomysł ciuchci jako pomocy, ale Oli nie miał po prostu wcale zamiaru współpracować. Słabo ćwiczył, ale moje piękne ciuchcie przyniosły skutek, bo wykoywał drobne zadania za wagonik, choć oczywiście z wielkim marudzeniem, rozpoznaje nawet ładnie ich kolory oraz wykonał niektóre minki.
A oto moje dzieło


Kupiłam też grę Trudne słowa, zobaczymy jak to poskutkuje, wiem jedno Oli o wiele ładniej pracuje z tata, niż ze mną, chyba jestem nadal zbyt mało konsekwentna i stanowcza??

poniedziałek, 18 lutego 2013

O naszej fundacji

W Łodzi działają dwie fundacje dla osób z autyzmem. O Naviculi nie wiele mogę powiedzieć w momencie diagnozy zostaliśmy źle potraktowani; więcej nie wróciliśmy.
JiM zaopiekował się nami całościowo- wszystkimi razem i każdym z osobna. Oli ma tam terapie, a i my jesteśmy zawsze pytani czy wszystko u nas w porządku. Każda wizyta u Pani Ani to także rozmowa co u nas, jak sobie radzimy.
Do napisania tego postu pokierowały mnie wpisy na zaprzyjaźnionych blogach, gdy czytam wpisy, że od a do z za wszystko płacą z własnej kieszeni to jestem załamana, bo naprawdę nie wiem skąd byśmy wzieli te 500zl tygodniowo na nasze terapie, nie wspominając o tym, że przydało by się coś dodatkowo. Gdzie tu dalej wspominać o kosztach diet, suplementach, pomocach naukowych, dojazdach.
Dlatego dziękuje dobrym aniołom za to, że trafiłam na JiM, gdzie płacę za wyżywienie i tyle, gdzie mamy Klub rodziców, wspaniałych terapetów i duże wsparcie. Dzięki nim mogę myśleć o dodatkowych terapiach, a nie tylko tych podstawowych. Pomogli w znalezieniu wspaniałego neurologa, zebrać i pozyskać wszelkie opinie potrzebne do orzecznictwa. No z niczym nie pozostaliśmy sami w każdej sytuacji starają się pomòc.
Uśmiechy wszystkich tam pracujących, rozmowy nawet o najprostszych rzeczach- to niemal normalność, nie ma pytań głupich. Dlatego ja jako Paulina Chmielak nie mam nic im do zarzucenia, a wręcz wielkie pokłady wdzięczności za wszystko :)
Oby inne miasta brały przykład i pomagały swoim podopiecznym całościowo; jak widać - DA SIĘ!!!!!
Dziś tylko przychodzi mi do głowy pytanie czemu fundacje i PPP ze sobą nie współpracują, rywalizują ze sobą?? Dotyczy to niestety nie tylko Łodzi, ale chyba praktycznie każdego większego miasta-  odpowiedź chyba na to pytanie znam- pieniądze.

piątek, 15 lutego 2013

Wielkie dzięki :)

Wczoraj dzień rozpoczął się fatalnie, już się podłamałam psychicznie. Ale chyba jakiś dobry anioł postanowił, że niekoniecznie tak ma się skończyć :)
Już samo to, że beztrosko poszłam kupić prezent mężowi, zostawiając chorą Maje babci sprawiło mi przyjemność. Ja sam na sam ze sobą na beztroskich zakupach... Niemożliwe... :)
Później odebrałam Oliwka (zapłakanego ranem), a po południu cały w skowronkach bawił się z kolegą, którego dobrali nam do grupy, gdyż w innej się nie rozwijał, a jest wysokofunkcjonujący. Czyli jak rozumiem Oliwcio jest w grupie wysokofunkcjonujących :) a, że jeden więcej mnie ogromnie cieszy, te 4 osobowe grupy malutkie co chwila, któryś chory i siedzą po 2. No i mòj królewicz bardzo polubił nowego kumpla :)
Napisała też do mnie nowa logopedka domowa Oliwierka, że wpadła na pomysł wycięcia wagoników i lokomotywy. Na wagonikach ponaklejamy obrazki, buzki i bedziemy sie uczyć. Naśladownictwa min czy nowych słów za każde wykonane zadanie dostanie wagonik. Oj coś mi mówi, że to super wypaśny pomysł :) w końcu Oli fan ciuchci :)

Dostałam też informacje, że dostaliśmy w darowiźnie od pracowników Mbanku 50zł. Bardzo dziękujemy za zaangażowanie w Wasze pracownicze aukcje i licytacje na rzecz Oliwierka. Wszelkie rozliczenia subkonta będę notować na blogu. Więc możecie kontrolować swoje darowizny :)
bardzo Wam dziękuję, nie umiem wyrazić tego słowami to nasza pierwsza darowizna i jestem mega wzruszona.
Niech Wasze dobro do Was wróci z podwojoną siłą!!!!!

czwartek, 14 lutego 2013

Karnawałowo i huśtawka nastrojów

Oliwcio ku zaskoczeniu mamy przebrał się w strój, ponoć bawił się świetnie. Mnie nie było, więc nie wiem. Ze zdjęć widzę, że był senny, a w końcu zasnął. Cóż wstał o 4, więc nie zdziwiło mnie to.

Każda uroczystość w przedszkolu to dla mnie duma i łezka w oku się kręci, kiedy ten czas mija Oli już w tym roku będzie miał 4 lata.
Oli ostatnio funkcjonuje super, nie mam powodów do narzekań, pomijając fakt, że do sklepu wejść nie chce, ale akurat to żadna konieczność, nie chce nie idzie.
Wczoraj ładnie wyczekał godzinkę na SI , próbował co prawda ubierać się i wracać do domu. Ale później zabawił się z Mają, woził ją na hipciu. Na SI wszedł bez płaczu, ćwiczył bez grymasów (chyba pierwszy raz ćwiczył tak na 100%).
Za to dziś już do przedszkola iść nie chciał, dawno tak nie płakał na wejściu. Ja nie wiem już co o tym wszystkim myśleć, od czego to zależy.

I mój optymizm gdzieś przepadł, zastanawiam się czy nie szukałam go w sobie na siłe.
Nie pisałam wcześniej, ale mama zabrała mnie do psychologa  z tydzień temu, tam stwierdzono początek depresji, potrzebny psychiatra i leki. A ja nie chce żadnych leków, nie umiem się do tego przekonać. Chce poradzić sobie sama, nawet wydaje mi się, że już coraz bardziej godzę się z tym czego nie zmienie, bo niestety o ile z autyzmem walczyć mogę, o tyle z diagnozą nie da rady.
Dziś dziękuję losowi, bo nie spodziewałam się, że Oli pójdzie do przodu, że zacznie mówić, widziałam wszystko w czarnych barwach, a dziś moje dziecko na każde kocham Cię synku przychodzi, daje buziaka, czyli rozumie uczucia.

Tyle na dzisiaj, bo mój dołek zasmęci znów bloga po całości

środa, 13 lutego 2013

zwariowana wizyta w szpitalu

A więc wczorajsza wizyta była optymistyczna co prawda Depakina utrzymana, ale wynik EEG wyszedł o wiele lepiej.
Jednak zanim się tego dowiedzieliśmy badanie Olka trzeba było odnaleźć; mogło być wszędzie, ale na pewno nie u lekarza. Skierowanie trzeba było mieć kolejne. Oczywiście nie mieliśmy uznając, że poprzednie zupełnie wystarczy. Co nerwów straciłam to moje, ale najważniejsze, że głowa już lepiej i może po jakimś czasie depakine odstawimy.

wtorek, 12 lutego 2013

pół roku...

Od pół roku mamy diagnozę autyzmu, która zmieniła nasze życie i spojrzenie na Oliwka.
Już nie jest to ten sam zdrowy chłopiec, wnuczuś, syneczek który miał przeć do przodu, chodzić na milion zajęć dodatkowych, być najlepszym uczniem itd.
Oli okazał się niepełnosprawny, a wraz z diagnozą nasze oczekiwania bardzo się zmieniły, a presja odeszła. Dziś ważne jest to aby każdego dnia był szczęśliwy, a zajęcia dodatkowe jak piłka nożna zostały zamienione na terapie i naukę od małego. Nie czuję już presji, że musi zostać kimś, bo on już jest wyjątkowy.
Co dało nam to pół roku???? Większość zmian na lepsze, terapie bardzo pomogły, mowa się rozwija maleńskimi krokami, zaczeliśmy cieszyć sie z jego wielkich kroków mimo, że dla wielu to takie nic. To ile razy usłyszałam. że jest zdolny i dobrze rokujący i serce mi miękło nie zliczę na palcach jednej ręki.
Moje spojrzenie na sam autyzm też bardzo się zmieniło, nie taki on zły da się z nim żyć. Choć trzeba z nim walczyć co robimy każdego dnia.
Są też drobne zmiany na gorsze, których nie było: nie chce wejść do sklepu, gdy mu coś nie pasuje rzuca się, stał się domatorem ( co też bardzo nie dziwi, kiedyś mnóstwo czasu byliśmy na dworzu, teraz przedszkole zanim wrócimy jest już 16, szybki obiad, jakieś ćwiczenia i spanie). Ale i to zwalczymy, a co :)
Na kolejne pół roku mamy wiele planów jak np. turnus rehabilitacyjny, dalszy rozwój mowy, zakup kolejnych przyrządów do SI, co z tego wyjdzie zobaczymy- oby wszystko!!!
W planach, założeniach i marzeniach mam także- Mamo wyluzuj!!!!

A co na bierząco u nas?? Wczoraj wizyta u laryngologa Oli słyszy, gardło, przegrody nosowe ok. Ucho jak dobrze zaobserwowałam miało prawo boleć bo jedno się zakorkowało :( ale już po bólu, wyciąganie zniósł nad wyraz dobrze i został należycie wychwalony. Później poszliśmy spacerkiem około 50 minut po Maje do żłobka, skakaliśmy, śpiewaliśmy ludzie chyba myśleli, że mamy coś z głową heheh. Gdy tylko weszliśmy do budynku Oli czym prędzej zapakował rzeczy Mai, zabrał siostrę i chodu :)
Dziś mamy bal przebierańców i wizytę w klinice neurologi, apropo grudniowych napadów Oliwka, trochę się denerwuję.

niedziela, 10 lutego 2013

Nie taki zły ten autyzm jak go widziałam...

Czy polubiłam autyzm?? To za dużo powiedziane, ale ile można tylko się użalać, patrzeć w lustro i widzieć matko wyglądam jak szczypior, mam blado siną twarz. Czasem wszystkiego dosyć. Jasne, że tak jest i pora to zmienić. Pora naładować pozytywnie akumulatory i zacząć funkcjonować normalnie. W końcu autyzm to nie tylko samo zło, bujanie sie, krzyki, zamknięcie w sobie, okaleczanie itd Tak właśnie myślałam o ludziach z autyzmem.
Dziś wiem, że wiele się zmieniło w szybkim czasie, ale sporo rzeczy było bardzo pozytywnych:
1. Okres diagnozowania szybki, rzeczowy, super fachowcy. Fundacja, która wpierała mnie przez cały okres diagnoz i orzeczeń. Dzięki, której nie muszę się bać oddając codzień Oliwka do przedszkola jak to będzie bo ma tam super opiekę.
2. Spotkałam/ poznałam wielu ludzi z blogów, fundacji itd bardzo symaptycznych, mega pozytywnych. Przekonałam się jak wielu dawnych znajomych jest w stanie nam pomóc choćby dobrym słowem.
3. Ta niesamowita radość, gdy Twoje dziecko osiągnie jakiś wyznaczony cel, gdy wypowie choćby długo uczone aaaa. Naprawdę uwierzcie nie da się jej zupełnie porównać z radościami gdy Olo robił pierwszy krok czy wypowiadał pierwsze słowa które później zanikneły.
4. Zaczynam wychodzić z cienia mojej rodzinki, która to zawsze wszelkie rzeczy za mnie załatwiała. Teraz nie ma na to czasu trzeba się ogarnąć i działać szybko. Czasem być ostrą jak żyleta i pewną siebie. Nie ma zmiłuj.
5. Zaczynam skupiać się na rzeczach, które odłożyłam na tzw nigdy. Czyli prawo jazdy, dalsze kształcenie- tak tak już praktycznie podjełam decyzję o podypolomówce. Zawsze na to było za mało kasy i czasu dzisiaj wiem, że to inwestycja w Oliwka żeby było nam łatwiej, a to motywuje i to bardzo.
6. Mam wrażenie, że stałam się inną mamą, mam więcej czasu dla dzieci i uwagi. Ilość ćwiczeń jaką mamy dzięki terapią nie daje wytchnienia. Wcześniej zawsze Oli był za mały na puzzle, nauke kolorów itd każdy mówił, że ma jeszcze czas. Nic bardziej mylnego, on to wszystko potrafił już teraz tylko nikt tego nie wymagał.
7. Nauczyłam się nie czekać każdego dnia na słowo kocham. Wystarcza mi gest gdy ja mówię mu, kocham Cie Oli- mały zawsze leci mnie ucałować. Dziś wiem, że te słowa wyraża gestem. Kiedyś opanujemy mowe nie ma co się spinać.


piątek, 8 lutego 2013

Niby dobrze, niby nie....

Niby jest fajnie Oli coraz więcej mówi, ładnie ćwiczy aaaa, eeee, iiii itd
Ale też mamy problem z wejściem do sklepu, nie wspominając, że potrzebował nowej kurtki stara już za krótka. Afery przy założeniu było co niemiara półtorej godziny walki. Założył w końcu i teraz nosi bez problemu i bądź tu mądry. Tyle szczęścia, że wczoraj nie szedł do przedszkola i nigdzie się nie śpieszyliśmy bo tak mogłam to przewalczyć w pocie i łzach, ale się udało.
Dziś poszedł do przedszkola, nawet strasznie nie płakał.
Boli ggo ucho, a laryngolog dopiero w poniedziałek nie ma szans przyjąć gdzieś wcześniej bo potrzeba laryngologa dziecięcego.
I tak matka jakaś zdefowana siedzi, a niby powinnam się cieszyć bo poszedł, ja chyba sama do końca nie wiem co chce buuuuu

wtorek, 5 lutego 2013

zapalenie gardła... plus rozterki mamy...

Kiedy już myślałam, że dzieciaki na dobre wyzdrowiały. Olka w sobotę w nocy złapała gorączka i tak trzyma do dzisiaj. Kolejna noc zarywamy. Ale mieliśmy okazję odwiedzić panią doktor. Była dla Oliwka przemiła. Co lepsze wychodząc od niej Oli pożegnał się" do didzenia" matka zbierała szczęke 5 kolejnych minut :).
Po wizycie u niej młody zdecydował wreszcie coś zjeść bo już nie dawałam rady z tym jego niejedzeniem.
Ale skoro ma jeść to tylko brokuły i to natychmist. Jak wiadomo brokuły należy ugotować, więc zaliczyliśmy awanturkę.
Propozycja rosołu, który uwielbia spotkała się z kròtkim i stanowczym " nie cem zupy". Koniec końców coś pochlipał, a reszte dał kotu. Ku mojemu zaskoczeniu nawiązał kontakt z kotem. Może jednak coś z tego będzie.
A ja spać nie mogę, ciągle myślę, że nie dostaliśmy się na ten turnus i pewnie nie pojedziemy. Tak mi strasznie smutno. I każdy normalny człowiek by się z tym pogodził, ale nie ja, chodzę gryzę się co by tu zrobić, ale nie wiele da się wykombinować. Mam wyrzuty sumienia, że zgapiłam o te kilka godzin. Na następny raz będę szybsza :) a teraz pozostaje się pogodzić...

piątek, 1 lutego 2013

Mega pozytywnie

Od dawna mam napisać posta, ale brakuje mi aż tyle czasu, aby zasiąść przed kompem :)
U nas ostatnio naprawdę fajnie, żegnamy się z regresem.
od poniedziałku zabrakło wychowawczyni Oliwka, oj jak ja się bałam co to będzie, jakie ja miałam wizje to głowa mała :) A tu dziecko zaklimatyzowało się w nowej grupie bez problemu, próbował co prawda sił z nowymi Paniami, ale przegrał to odpuścił. Oli jako opiekunów ma dwie osoby Panią Wiolę i Pana Janka, wcześniej świata nie widział, bez swojej Iolii jak to na nią wołał,a teraz i z Panem Jankiem ma super kontakt. Jak widać nie ma tego złego co by  na dobre nie wyszło :)
Dużo gadamy, pojawiają się słowa, których wcale Oliwka nie uczyłam np wczoraj ogląda swoją ukochaną bajkę My Little Pony (dla nie wtajemniczonych kucyki mają znaczki na upciach) wyskakiwały im nowe znaczki, a Oli woła wskazując palcem
- Mamo, serce, kiatki (kwiatki)- moja mina musiała być bezcenna heheh.
Później jako, że ćwiczymy kontakt wzrokowy, który jest średni. Tyczy się między nami rozmowa:
- Oluś spójrz na mamę
Młody grzecznie spojrzał, no to lecą ochy i achy jak to super, że spojrzał. A on na mnie mega zdziwiony o co mi chodzi mówi:
-Taaaak??? i znów kupa śmiechu. Mama wyszła na idiotkę co to uważa, że spojrzenie na nią to  coś nadzwyczajnego.
Oli jest radosny, wykonuje większość poleceń, choć nie zawsze super trafnie, dzisiaj np upadły mu cukierki mówię pozbieraj Oli. No to Oli za szczotkę i szufelkę i zamiótł, wyrzucając do śmieci :P
Zwraca uwagę na siostrę, żegna się z nią idąc do przedszkola daje jej buziaka.

Wiadomo czasem ma jakiś odchył, ale nie zapeszając póki co jest to nie odczuwalne.

Aż strach się bać, ale od tygodnia bierze te suplementy i już mam mętlik w głowie czy to one pomogły? rozum mówi mi stanowcze Nie!!!!, ale z drugiej strony skąd ta nagła zmiana??
Tak czy owak nadal jestem mega sceptyczna co do tych suplementów....