niedziela, 1 lutego 2015

Nowy etap edukacyjny...

Czasem odnoszę wrażenie, że co bym nie wybrała komuś zawsze nie będzie to odpowiadało...
Wczoraj mieliśmy spotkanie o edukacji, szkołach, przedszkolach i znów przypomniało mi się jak inni pukali się w głowę co ja robie- przenosze Oliwka z przedszkola specjalnego, do prywatnego? żeby to chociaż integracja, ale prywatne???
Tak wspólnie rodzinnie i z terapeutami podjeliśmy tą decyzje, Oliś najpierw chodził do swojego nowego przedszkola w piątki, później miał superwizje z terpautą głównym z Jasia i tu dostaliśmy zielone światło- tak to dobre miejsce dla Oliwka i Oli daje tam radę!
Wybór wiązał się jak później się okazało z niepotrzebnym strachem, bo Oli uwielbia swoje przedszkole, dzieci i ciocie. Odnalazł się świetnie i fajnie idzie do przodu.
Dla nas jest to ciężki kawałek chleba, bo w JiM mieliśmy wszystko na miejscu, tu musimy wozić, kombinować jak pogodzić odbiory dzieci z dwóch innych placówek i jeszcze zdąrzyć na wszystkie prywatne terapie- efekt codziennie wracamy do domu 18-19. Jednak uważam, że warto.
Obecnie jesteśmy w trakcie odraczania Oliwka od szkoły, dając mu szanse na kolejny rok wśród zdrowych dzieci i tu znów pojawia się pukanie w głowe i pytania czemu po tak dobrej przygodzie ze "zdrowymi" dziećmi, wybieracie placówke specjalną- integracja i jeszcze raz integracja.
Tu postaram się wyjaśnić, wg tego co słyszę od rodziców dzieci szkolnych, integracji daleko do koloru różowego, dzieci często dają rade do 3 klasy, a póżniej schody, schody, schody, szarpanie...
Nie dla nas to , wole zapewnić mu bezpieczne miejsce, gdzie będzie szczęśliwy, mam oczy i uszy i mimo iż kocham bardzo swoje dziecko wiem, że mówi słabo i nie wyraźnie. Wiem, że nie zrozumie żartu czy metafory.
Nie chce później dostarczać mu niepotrzebnych zmian, bo miałam ambicje, a on nie dał rady, ma nerwice, czy stany lękowe.
Marzy mi się klasa na jego poziomie intelektualnym, gdzie będą powoli zdobywać wiedze, pisać czy liczyć, ale w tempie w jakim sobie poradzą, szytym na ich miarę i możliwości, gdzie staną się samodzielni, bo będą czuli się bezpieczni, czego nie osiągną w miejscu dla nich nieprzyjaznym.
Tu pojawia się kolejne pytanie " czemu klasyfikujesz dzieci?". Może fakt to nie wypada i nie ładnie, w przedszkolu grupy mieszane były jak najbardziej wg mnie trafione, bo wiem, że od dziecka tzw niskofunkcjonującego to wysokofunkcjonujące też może wiele zyskać. Jednak szkoła to już nieco inna jednostka, o ile na zajęciach muzyczno- platycznych każdy się czymś zajmie, o tyle co ma robić dziecko piszące czy liczące z tymi co nie mają pojęcia o czym mowa- okazuje się, że albo jedna grupa albo druga śpi na zajęciach.
Na jakim poziomie oceniam Olka ? Na tym pośrodku, bo mowa słaba, nie zawsze skupiony, napisze liczby do 99 , ale nie umie ich odczytać, napisze kilka znanych mu słów, w tym swoje imie od przodu i od tyłu, ale nowych już nie napisze, więc do wysokofunkcjonujących nam brakuje i nawet się z nimi nie porównujemy, bo nie ma co się spalać.
O odroczeniu kolejny post napisze jak ochłone pókico za świeży temat i nadal mam nerwy, jedno pewne w przedszkolu zostajemy na kolejny rok

niedziela, 18 stycznia 2015

Metabolika

Wczoraj trafiliśmy do neurologopedy klinicznego i dostaliśmy tyle informacji, że głowa nas boli....
Najważniejsza dla nas jest taka, że Oli ma podejrzenie bawolego języka, gdyż wygląda on bardzo nieciekawie ( nie mówiąc o tym jak wygląda język taty Oliwka) oraz, że mimo dwóch litrów dziennie wypijanego mleka, najprawdopodobniej nie przyswaja wapnna, gdyż ma bardzo brzydkie paznokcie.
I tu mam nerwy, bo język widziało wielu specjalistów, mąż miał powiedziane, że niektórzy tak mają. Więc to, że robi się taki Mai i Oliwkowi nas nie dziwiło.... Teraz musze wyłudzić skierowanie na oddział metaboliczny czym prędzej, sugerowany oddział w CZD.
Wydawało się, że wszystkie diagnozy za nami, jednak jeszcze pobadać się musimy i stresik się zrobił....
Gdzieś to idzie genetycznie, powiedziałabym, że Majeczce język pęka bardziej niż Olisiowi, więc może i o genetyke zawadzimy, póki co strach się bać, czy skierowanie dostaniemy...

wtorek, 6 stycznia 2015

Nowy rok, nowe wyzwania

Oliś coraz więcej wypowiada pojedyńczych słów, jednak słabo wyraźnie i bez prawidłowego szyku zdań, o odmianie nie wspominając. Mieliśmy kupić słuchawki Forbrain, ale logopedzi nie byli przychylnie nastawieni... Będziemy walczyć wlanymi siłami, zaangażujemy przedszkole, bo to dla nas numer jeden tegorocznej edukacji. Nie ilość nowych słów, a jakość wypowiedzi.
Oliwier musi w końcu załapać, że te pojedyńcze słowa można łączyć.

30 stycznia czeka nas nie lada przyjemność, czyli wizyta w PPP - chcemy odroczyć Oliwka od szkoły. To jeszcze nie jego czas, nie żebyśmy marzyli, że w ciągu roku podciągnie się do poziomu integracji, ale chcemy, aby pewne większe braki jeszcze zniwelować.

W święta trochę odpoczeliśmy od terapii, efekty od kilku dni już widać, wróciliśmy do niekończących się skoków, rozbierania, chodzenia w kółko, więc od jutra wracamy ze zdwojoną siłą...