Czasem odnoszę wrażenie, że co bym nie wybrała komuś zawsze nie będzie to odpowiadało...
Wczoraj mieliśmy spotkanie o edukacji, szkołach, przedszkolach i znów przypomniało mi się jak inni pukali się w głowę co ja robie- przenosze Oliwka z przedszkola specjalnego, do prywatnego? żeby to chociaż integracja, ale prywatne???
Tak wspólnie rodzinnie i z terapeutami podjeliśmy tą decyzje, Oliś najpierw chodził do swojego nowego przedszkola w piątki, później miał superwizje z terpautą głównym z Jasia i tu dostaliśmy zielone światło- tak to dobre miejsce dla Oliwka i Oli daje tam radę!
Wybór wiązał się jak później się okazało z niepotrzebnym strachem, bo Oli uwielbia swoje przedszkole, dzieci i ciocie. Odnalazł się świetnie i fajnie idzie do przodu.
Dla nas jest to ciężki kawałek chleba, bo w JiM mieliśmy wszystko na miejscu, tu musimy wozić, kombinować jak pogodzić odbiory dzieci z dwóch innych placówek i jeszcze zdąrzyć na wszystkie prywatne terapie- efekt codziennie wracamy do domu 18-19. Jednak uważam, że warto.
Obecnie jesteśmy w trakcie odraczania Oliwka od szkoły, dając mu szanse na kolejny rok wśród zdrowych dzieci i tu znów pojawia się pukanie w głowe i pytania czemu po tak dobrej przygodzie ze "zdrowymi" dziećmi, wybieracie placówke specjalną- integracja i jeszcze raz integracja.
Tu postaram się wyjaśnić, wg tego co słyszę od rodziców dzieci szkolnych, integracji daleko do koloru różowego, dzieci często dają rade do 3 klasy, a póżniej schody, schody, schody, szarpanie...
Nie dla nas to , wole zapewnić mu bezpieczne miejsce, gdzie będzie szczęśliwy, mam oczy i uszy i mimo iż kocham bardzo swoje dziecko wiem, że mówi słabo i nie wyraźnie. Wiem, że nie zrozumie żartu czy metafory.
Nie chce później dostarczać mu niepotrzebnych zmian, bo miałam ambicje, a on nie dał rady, ma nerwice, czy stany lękowe.
Marzy mi się klasa na jego poziomie intelektualnym, gdzie będą powoli zdobywać wiedze, pisać czy liczyć, ale w tempie w jakim sobie poradzą, szytym na ich miarę i możliwości, gdzie staną się samodzielni, bo będą czuli się bezpieczni, czego nie osiągną w miejscu dla nich nieprzyjaznym.
Tu pojawia się kolejne pytanie " czemu klasyfikujesz dzieci?". Może fakt to nie wypada i nie ładnie, w przedszkolu grupy mieszane były jak najbardziej wg mnie trafione, bo wiem, że od dziecka tzw niskofunkcjonującego to wysokofunkcjonujące też może wiele zyskać. Jednak szkoła to już nieco inna jednostka, o ile na zajęciach muzyczno- platycznych każdy się czymś zajmie, o tyle co ma robić dziecko piszące czy liczące z tymi co nie mają pojęcia o czym mowa- okazuje się, że albo jedna grupa albo druga śpi na zajęciach.
Na jakim poziomie oceniam Olka ? Na tym pośrodku, bo mowa słaba, nie zawsze skupiony, napisze liczby do 99 , ale nie umie ich odczytać, napisze kilka znanych mu słów, w tym swoje imie od przodu i od tyłu, ale nowych już nie napisze, więc do wysokofunkcjonujących nam brakuje i nawet się z nimi nie porównujemy, bo nie ma co się spalać.
O odroczeniu kolejny post napisze jak ochłone pókico za świeży temat i nadal mam nerwy, jedno pewne w przedszkolu zostajemy na kolejny rok
Powiem ci tak, pracuję w integracji, teraz mam 6latki (akurat klasa zwykła), ale przeszłam cały proces od 1 klasy SP do ostatniej gim. I zwyczajnie jest różnie. Dzieciaki autystyczne mieliśmy i mamy i część kończyła szkołę (czując się dobrze w niej), część została z woli rodziców przeniesiona do szkoły specjalnej lub takiej typowo dla autystyków. Bywa i tak, że dziecko ma nauczanie indywidualne, a lekcje łączone na plastyce, muzyce, wf. Mądrze robisz, że patrzysz za dzieckiem, a nie na własną dumę :) Bo najważniejsza jest realna ocena: jak DZIECKO będzie się czuło w szkole, a nie: no jak to, moje dziecko w szkole specjalnej??? Powodzenia!
OdpowiedzUsuńDzięki, nie uważam, że integracja jest zła, tylko dla dzieci które funkcjonują wysoko, Oli ma problemy ze skupieniem, mówi słabo, nauczyciele mają dużo dzieciaków w klasie i taki Oli siedziałby pewnie połowe czasu w oknie patrząc na listki i ptaki
UsuńU nas przenosiny z przedszkola specjalnego do zwykłego prywatnego miały miejsce ponad 2 lata temu. Teraz czeka nas o wiele trudniejszy skok - szkoła podstawowa. To dopiero wyzwanie, dodatkowo jakoś mam mieszane uczucia do do placówek integracyjnych. Julka o ile pod względem wiedzy merytorycznej jest dużo z przodu to chwilami nieradzi sobie emocjonalnie. Dużo dało nam odroczenie - przez rok poprawiła się znacznie motoryka.
OdpowiedzUsuńJestem z ciebie normalnie dumna. Podjęłaś bardzo trudną ale myślę że dobrą decyzję, jakże mi bliską bo identyczną mam w stosunku do mojego Miłosza. Nie chcę żeby stał się pośmiewiskiem dla zdrowych dzieci. Myśle ze powoli małymi krokami nasi chłopcy nauczą się bardzo wiele
OdpowiedzUsuńNie wiem czy to kwestia nazwy szkoły. Chyba raczej pracujących tam osób i dziecka.
OdpowiedzUsuńMy jesteśmy w integracyjnej. Szkoła świetna, pedagodzy rewelacja. Przynajmniej do tej pory. Też zostajemy w zerówce, ale ze wszystkimi - dzięki obecnej ustawie nic nie musiałam kombinować z odroczeniem.
Młody nie pisze. Bo nie chce. Nawet nie wiem do ilu potrafi liczby napisać, bo nigdy nie sprawdzałam. :) Na pewno nie napisze swojego imienia od tyłu. :) Mojego nawet od przodu, bo nigdy go o to nie prosiłam.
Skupienia bardzo słabe, wszystko go nudzi. Pisanie jest głupie. Niedawno zaczął rysować.
Wg jakichś tam testów - intelektualnie wysoko, ale co z tego, jak nie wykonuje poleceń. Książkę Tropiciele po 1 roku zerówki dostałam zrobioną w jakichś 30%ach.
Od tygodnia czytamy "Pod wodą, pod ziemią" (albo odwrotnie). Jego interesuje skąd się bierze prąd i jak dociera do domu, a nie że Ala ma Asa, a As ma Alę.
Każde dziecko inne i trzeba indywidualnie rzecz traktować.
Mam nadzieję, że jak wybierzecie, tak będzie dobrze i będziecie zadowoleni, a pociecha będzie robiła postępy.
Pozdrawiam