Jakoś mam mieszane uczucia co do turnusu, zupełnie czego innego się spodziewałam nie ukrywam.
Oli i Maja wyją za tatą, choć dziś już jest jakby lepiej. Jednak Oli nadal jest przestraszony i pilnuje wszystkich na każdym kroku.
Pobyt na jadalni to dla mnie totalna katorga, Oli mało co je, Maja nie je wcale, dopiero w pokoju jest w stanie zjeść...problem też wystąpił już w Łodzi w żłobku, tak też nie je na sali z dziećmi, a w osobym pokoju sama.
Ale te wszystkie wyżej wymienione problemy byłyby do przeżycia, gdyby nie powszechnie panująca nuda. Oli o ile ma trzy zajęcia dziennie to przez reszte czasu nie ma co robić, siedzi większość czasu przed komputerem, a nie o to nam chodziło. Szczerze mówiąc już troche chce mi się płakać.
Maja już zupelnie nudzi się jak mops, bo dla niej propozycji nie ma żadnej. Troche idziemy na basen o ile są miejsca, troche na figloraj o ile oczywiście nie ma za dużo dzieci, bo te stanowią już problem dla Mai.
Mam nadzieję, że sytuacja się rozkręci bo wrócę owszem wymęczona, ale nudą i jeszcze raz nudą.
Póki co oczekujemy przyjazdu taty i placu zabaw który niby ma być czynny w poniedziałek. ..
Staram się patrzeć pozytywnie, ale chyba zaczyna mi brakować na to sił ...
Co do samej terapi to ciężko się wypowiedzieć zobaczymy po tygodniu.
Tymczasem pozdrawiamy
Kurcze, tylko 3 godziny terapii? No to nie dziwię się, że jesteś rozczarowana :-(
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się!
P.S. Z jedzeniem na stołówce mamy tak samo :-(
Dokładnie dwa razy 45 min i raz 25 minut
Usuńoj to faktycznie zionie nudą, moze jeszcze cos sie rozkreci
OdpowiedzUsuń