Diagnoza Mai, która niedługo się odbędzie. Raz wydaje mi się zasadną raz nie.
Dziś gdy tato wrócił z pracy wyjechaliśmy na podbój powietrza i placu zabaw. Pomijając, że Maja musi być modnie ubrana i mieć należycie dużo biżuterii, miała jeszcze wymuszone na nas sandały.
bo w sobotę kupiliśmy Olkowi sandałki i uwaga, uwaga zakupy odbyły się bez problemu :) Oli wleciał do sklepu i od razu wziął sadałki, nie chcąc ich ściągać, więc metka została oderwana, żeby można było jakoś zapłacić :) a sandałki pozostały na właścicielu. Od pierwszych kroczków ma kupowane sandałki tej samej firmy, choć co roku jest wydawany przez nią nieco inny model, jednak zawsze są tak samo ultra lekkie, co dla mnie jest bardzo ważne. W tym roku buty mają wypustki i fajnie masują nogi Oliwkowi, co podwójnie mnie cieszy. Oczywiście Maja też musiała mieć nowe, bo te 3tygodnie wcześniej kupione już nie są tak boskie, choć są ozdobne, w przeciwieństwie do tych.
Wracając do wątku Mai sandałki dały nam do myślenia, Maja nie jest w stanie znieść piachu w bucie, nawet ziarenka, listków trawy itp wpada wtedy w panikę, trzeba natychmiast zdejmować buty, czyścić nogę i jak się domyślacie za chwile piach wpadał na nowo do buta, co nie jest dziwne na placu zabaw.
Nawet usłyszałam, gdzieś tam za plecami " patrz tak się kończy jak się dziecko trzyma w domu. Zamiast z nim wychodzić", a my przecież nie zamkneliśmy jej w domu, do tej pory nie było z tym problemu, pojawił się dopiero w tym roku.....
Powrót do domu też zakończony wielkim krzykiem, bo przecież ona chce do manufktury, nie ważne, że późno, że nic do kupienia nie mamy, ona chce i już. Darła się i rzucała jeszcze długo w domu, kopiąc i cudując za wszystkie czasy, bo pojechaliśmy inaczej niż chciała....
Kochana...jak ja Cię rozumiem ;-) Monia też jest diagnozowana i też tak jak Ty czasem wydaje mi się, że zupełnie niesłusznie/niepotrzebnie, a za chwilę dzieje się coś, co mówi mi "przecież to typowe objawy zaburzeń ze spektrum autyzmu..." i te wszystkie "drobiazgi" zebrane razem... Monia ma hopla na punkcie butów i kręcących się sukienek, kiedyś biegała bez butów i żadne paprochy jej nie przeszkadzały, a teraz niektórych skarpetek nie założy, bo ją "bolą", robi afery że idziemy nie tą stroną ulicy, którą sobie ONA umyśliła, że nie przypomniałam jej, żeby wzięła zabawkę, którą chciała zabrać (ale mi o tym nie raczyła powiedzieć)... z drugiej strony - jest gadatliwa, śpiewa piosenki, bawi się symbolicznie... to wszystko jest takie inne od objawów Jaśka a zarazem takie podobne.. no ale babski autyzm jest inny ;) w następną środę odbieram diagnozę, ale wynik chyba znam ;) i wcale się go nie boję, nie jestem przerażona ;)
OdpowiedzUsuń3majcie się ciepło (w) tej Łodzi ;)
On normalnie osiwieć idzie. Tej niepewności niezniosę wolę znać prawdę, niż się domyślać....
Usuń