Kiedy myślę, że już jestem pogodzona ze swoim losem, że już mnie to aż tak nie rusza; nawet nie wiem, że oczywista oczywistość mnie rozłoży na łopatki.
Dziś mamy komisję o której wiedziałam już od dawna, w końcu sama składałam na nią papiery. A mi się chce wyć jak nie wiem. I płacze i płacze choć nie ma powodu. Ale jakoś mnie rozkleja, że dostanę oficjalne potwierdzenie, że Oli jest niepełnosprawny :(
Paulinko, ale pomyśl inaczej: to nie wyrok, to pomoc dla Oliego. Jemu to potrzebne - a czy ten papier coś zmienia tak ogólnie? Nie, problemy jakie były, takie są, ale za to z oficjalnym papierem można więcej zdziałać. I po to on jest, ten papier.
OdpowiedzUsuńKobieto, marudzisz ;) Czy jak by Oli nie miał tego papieru byłby zdrowszy? Nie!! Orzeczenie o niepełnosprawności to taki klucz który umożliwia dostęp do wielu miejsc. Bez tego papieru nie możliwy jest udział w terapiach finansowanych z PFRON-u. A to dużo. My równowartość rocznej składki w naszym stowarzyszeniu, chodząc prywatnie wydalibyśmy w ciągu tygodnia.
OdpowiedzUsuńtrzymaj się będzie dobrze
OdpowiedzUsuńdzięki za dobre słowa, komisja przebiegła ekspresowo i każdy patrzył na mnie ze współczuciem. I nie ze względu na Oliwka, a Maje która dostała tam szału i wszyscy myśleli, że to ona ma autyzm
OdpowiedzUsuńKochana, cieszę się, że komisja przeszła szybko.
OdpowiedzUsuńPomyśl tak jak pisze tata Julki.
Buziaki dla Was i duzo duzo siły:*
Sciskam do serduszka kochana.
OdpowiedzUsuńz każdym dniem będzie lepiej:-)
Jakby coś to wiesz gdzie mnie znaleść.
Buziaki.
Dorota - mama Czesia