środa, 28 listopada 2012

kap, kap płyną łzy...

Kiedy myślę, że już jestem pogodzona ze swoim losem, że już mnie to aż tak nie rusza; nawet nie wiem, że oczywista oczywistość mnie rozłoży na łopatki.
Dziś mamy komisję o której wiedziałam już od dawna, w końcu sama składałam na nią papiery. A mi się chce wyć jak nie wiem. I płacze i płacze choć nie ma powodu. Ale jakoś mnie rozkleja, że dostanę oficjalne potwierdzenie, że Oli jest niepełnosprawny :(

6 komentarzy:

  1. Paulinko, ale pomyśl inaczej: to nie wyrok, to pomoc dla Oliego. Jemu to potrzebne - a czy ten papier coś zmienia tak ogólnie? Nie, problemy jakie były, takie są, ale za to z oficjalnym papierem można więcej zdziałać. I po to on jest, ten papier.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kobieto, marudzisz ;) Czy jak by Oli nie miał tego papieru byłby zdrowszy? Nie!! Orzeczenie o niepełnosprawności to taki klucz który umożliwia dostęp do wielu miejsc. Bez tego papieru nie możliwy jest udział w terapiach finansowanych z PFRON-u. A to dużo. My równowartość rocznej składki w naszym stowarzyszeniu, chodząc prywatnie wydalibyśmy w ciągu tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
  3. dzięki za dobre słowa, komisja przebiegła ekspresowo i każdy patrzył na mnie ze współczuciem. I nie ze względu na Oliwka, a Maje która dostała tam szału i wszyscy myśleli, że to ona ma autyzm

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana, cieszę się, że komisja przeszła szybko.
    Pomyśl tak jak pisze tata Julki.
    Buziaki dla Was i duzo duzo siły:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Sciskam do serduszka kochana.
    z każdym dniem będzie lepiej:-)
    Jakby coś to wiesz gdzie mnie znaleść.

    Buziaki.

    Dorota - mama Czesia

    OdpowiedzUsuń