środa, 31 października 2012

Co nowego do ćwiczeń w domu?? Pomocy!!!!

Z jakimi rzeczami ćwiczycie w domu?? bo troche kończą mi sie pomysLy co kupować....

Dziś kolejne zajęcia SI Oli 15 min przekrzyczał, a poźniej gdy zrpzumiał, że nic to nie zmieni zaczął ćwiczyć i ładnie przepracował. Dostaliśmy też zalecenia do domu co ogromnie mnie cieszy

grupa zbiorowa...

Oli od czwartku chodzi do przedszkola grzecznie bez płaczu. Problem  krzyków odpukać minął .
Sam mimo, że nie mówi pokazuje nam co robił w przedszkolu np. teraz odrysowują kształty, więc Olko odrysowuje wszelkie wazony, szklanki itd. Mają też w przedszkolu zabawy halloweenowe, wycinanie dyni i wydrążanie bardzo mu się podobało, teraz jak widzi wycięte dynie uśmiecha się szeroko :)

Ale w tej całej pięknej atmosferze zawaliłam ja. W poniedziałek spóźniłam się po niego z powodów ode mnie nie zależnych, ale no co tu się tłumaczyć byłam 10 minut później. Swoje dziecko słyszałam jż pod ośrodkiem, kiedy weszłam huczało tam od jego krzyków przeraźliwie, pawie nogi pogubiłam na schodach z mała na rękach. Był w sali zbiorowej, bo o 15 kończą zajęcia przedszkolne i przechodzą na opiekę zbiorową. Oli w ogóle tej grupy nie akceptuje płakał, krzyczał, szarpał drzwi, chciał wyjść do Ioliii. kiedy mnie zobaczył cieszył się, ale łzy dalej ciekły, był roztrzęsiony i zagubiony; długo go wyciszałam. Nie wiem gdzie tkwi problem tj grupy i czemu on tam nie chce iść, obawiam się, że on zaakceptował tylko swoich terapeutów i Panią Wiolę, resztę trzymać z daleka!!!

W tym wszystkim szkoda mi Majuli ona często kiedy non płacze nie wie o co chodzi, płacze biedna z nim, widzę, że często nie odnajduje się w tym wszystkim. Jest mała ma półtora roku ciężko jej tłumaczyć, że jej mamuuuu (Oli) zaraz się wyciszy, że nic mu się nie dzieje strasznego, tylko jest zły. Ona kocha go ponad wszystko, tęskni za nim jak go nie ma . Oj dużo by tu pisać, ale zaraz się rozklejam, bo miałobyć inaczej, a inaczej los nas pokierował.


sobota, 27 października 2012

Mamo! Zostaję w przedszkolu!!!!

Dzień od rana był marudny, w aucie nadal odbywały się jęki i popłakiwania, nawet w drodze na pierwsze maruder był aktywny, aż tu nagle rozebraliśmy się i w podskokach pokonaliśmy drogę do sali, gdzie śmiechem powitaliśmy ciocię :)
Kiedy po Olcia wróciłam okazało się, że cały dzień miał radosny, super pracował i bawił sie z kolegami z grupy. Oczywiście różki też musiał pokazać i kiedy przyszła pani logopeda jedna i druga, Oli je powiał owszem, nawet podał im rękę, ale kiedy pokonały próg drzwi wypchnął je, pomachał grzecznie wołając papa i zamknął im drzwi przed nosem. Panie się nie dały urwisowi i zabrały jednak na zajęcia, ale uśmiały się z niego jak nie wiem. Oli ku zaskoczeniu pracował od razu bez jęków z nimi, do tej pory na początku jednak sygnalizował, że chce do swojej sali. Tak się śmieję po cichu z mężem, że Oli chce pokazać nie lubiącej go Pani, że jednak jest fajny chłopak i ma czego żałować :P
powrót do dom okazał się nie lada wyczynem ponieważ moje dziecko wracać nie zamierzało, była serenada krzyków i szarpań. W aucie starał się z wszystkich sił wypiąć się z fotelika i wracać, pod klatka poleżeliśmy sobie na ziemi. A w domu dla odmiany postanowił, że nie da się rozebrać, więc tak godzinę siedział w ciuchach i nie dał sie rozebrać i tak prowadziliśmy rozmowę:
- Oli zdejmij kurteczkę
- Nie!!!!!
- Synu czemu ?? spocisz się
- Ioliii ( wychowawczyni Olcia ma na imię Wiola)
- Nie mam jak Cię zawieź, nie mam prawo jazdy, przecież wiesz. Więc jak dojedziesz??
- Tatoooooooo!!!!!!!
I tak czekał cały spocony na tatę, wołając go co jakiś czas. Aż ku mojemu szczęściu się zalał piciem ( ciężko uwierzyć, ale cieszyłam się z tego jak dziecko), a skoro się zalał to biegiem się rozebrał, bo mokry to on być nie lubi :)
Podsumowując Oli chyba na 100% kocha swoje przedszkole i nie chce abym g przenosiła z powodu jednej kobiety. Tym bardziej, że już zajęć to on z nią mieć nie będzie !!!



czwartek, 25 października 2012

ataki...

Do tej pory raczej rzadko były nam znane ataki histerii Oliwkowej. Jednak ostatnio nie wiadomo czemu problemem stały się zamknięte drzwi i powrót z przedszkola Olka. A, że moich szkrabów jest sztuk dwie i stanowi dla mnie nie lada problem wejście na drugie piętro. Nie wiem już co robić ręce mi opadają, wnoszę na rękach Olka, Maja płacze żeby ją też wnieść i najczęściej tak robię, ale dziś miałam jeszcze zakupy. W końcu niewiele myśląc wniosłam ich na górę, a wszystko inne zostawiłam na dole. Problem oczywiście się nie rozwiązał, bo Oli postanowił siedzieć na schodach i się drzeć. Ale cóż było za wyjście zostawiłam go i zeszłam po resztę rzeczy. Dobija już mnie to, bo nie umiem znaleźć punkt, który powoduje te nerwy...

Wczoraj też usłyszałam dla mnie rzecz niesłychaną, a mianowicie, że moje dziecko krzyczy, nie współpracuje, a co za tym idzie nie daje się polubić... Zagotowało się we mnie, bo jak może terapeuta nie lubić dziecka i nie chcieć mu się z nim pracować, chyba nigdy tego nie pojmę. A to, że Oli płacze na wejściu było od górnie wiadomo, wychowawczyni chwali go, że szybko się uczy, współpracuje, jest zadowolona z jego postępów, logopeda to samo, a u raptem taka opinia. Zleksza zawalił mi się świat, no bo jak mogę posyłać dziecko gdzieś gdzie go nie lubią, więc dzisiaj zrobiłam wywiad jak to jest dokładnie z moim Olim w przedszkolu i opinia jednak pozytywna (zresztą nie lada szokiem było dla mnie, że wychowawczyni mogłaby narzekać na Oliwka skoro on ją tak bardzo lubi to i ona musi wysyłać m pozytywne fluidy), więc opinię tej jednej Pani mamy gdzieś, zrezygnowała z terapii Olcia dla nas tylko lepiej, bo inaczej ja bym jej podziękowała. Koniec końców leczy się dzieci z każdym poziomem autyzmu, a nie tylko te które super same właściwie ćwiczą i współpracują. Oli fakt taki nie jest zanim zacznie z kimś współpracować musi tą osobę poznać i polubić, a owa Pani nawet nie spróbowała się z nim zapoznać jej strata...

poniedziałek, 22 października 2012

wprowadzamy EYE Q

Dziś mieliśmy wizytę  lekarza neurologa, który pomoże nam w dalszej medycznej stronie Olciowego autyzmu. Mamy zlecone badania hormonów tarczycy i oczywiście obowiązkowo EEG. Przy okazji został skontrolowany AZS Olcia i niestey skóra już sucha, a dopiero co włączone centralne ogrzewanie...

Dla polepszenia pracy układ nerwowego dostaliśmy EYE Q zobaczymy na ile to poskutkuje.

czwartek, 11 października 2012

I znów dołek

Jestem zła na siebie bo niby nic się nie dzieję, a znów łapią mnie kiepskie stany nerwowe... Wczoraj właściwie przepłakałam cały dzień, dzisiejszej nocy za to nie śpię :(
Najgorsze jest to, że sama sobie do głowy wkładam głupoty, a to, że kiepska ze mnie mama bo dziecko co dzień placze z rana jak idzie do przedszkola, a to już tyle czas mineło (zaczeło się od porannej rozmowy czemu on płacze?? a ja kurczę naprawdę nie wiem. Wydaję mi się, że z powodu rozstania, bo iść do przedszkola to on chce, pakuję sie, ubiera, a później ryk  już w placówce). A później już się nakręcałam, a to, że urodziłam chore dziecko teraz ono cierpi, że ludzie patrzą na nas z góry, bo dzieci wychować nie umiemy (Oli autystyczny, a Maja tez robi szopki bo ma dosyć jeżdżenia ze mną w kółko, więc tez jej się nie dziwie, ale znów z drugiej strony jemu napady złości zdarząją się bardzo rzadko). Do tego Oli płakał w przedszkolu wczoraj cały dzień nie wiadomo czemu, wierząc w wielkie skutki IS znów marudziłam wszystkim i mam wrażenie wszystkiemu, że ma mieć te zajęcia w innym dniu i godzinie, bo poniedziałek i to jako pierwsze zajęcia to jest jakaś paranoja on nic z nich nie korzysta bo krzyczy, poza tym wg mnie pól godziny to stanowczo za mało. Mają coś działać w tej kwestii zobaczymy...
Na wieczór dla rozluźnienia atmosfery zabraliśmy ich do figloraju, wygłupów i radości nie było końca, aż raptem Oli stwierdził, że wychodzimy i płakał w przebieralni i tak już cała drogę do dom i w domu, a ja nie umiałam domyślić się co się wydarzyło, nikt raczej mu nic nie zrobił, bo przecież byliśmy obok widzielibyśmy. A on był zrozpaczony jakby ktoś umarł :(

Czasem zastanawiam się czy te dołki miną kiedyś, czy w gorszych dniach Olcia zawsze będę przeżywać i zarzucać sobie winę za całe zło, za chorobę. Najbardziej przerażają mnie myśli, kiedy żałuję, że zdecydowaliśmy się na dzieci, bo tak to Oli nie cierpiał by. A przecież kocham go najbardziej w świecie i nie wyobrażam sobie, że go nie ma...

Zastanawiam się też nad pomocą Państwa w sprawie niepełnosprawnych dzieci i nawet nie chodzi mi o dzieciaki autystyczne które funkcjonują na poziomie Oliwka, bo ja do pracy wrócić mogłam. Ale o takie gorzej funkcjonujące czy  urodzone z dużymi upośledzeniami, leżące, karmione sądom itd. Oni dostają za siedzenie i opiekę nad dzieckiem tyle co dostawałabym ja gdybym zrezygnowała z pracy, a dzieciaki wiadomo wymagają o wiele większych kosztów leczenia i opieki i gdzie tu sprawiedliwość?? No niestety jak zawsze jej nie ma....

Przepraszam za ten post, ale gdzieś musiałam choć trochę wyciszyć emocje bo przecież jutro trzeba już się pozbierać do kupy, bynajmniej bardzo się staram stanąć z powrotem na nogi i walczyć z całych sił

trochę jesiennych kadrów z zeszłego roku kiedy to było jeszcze beztosko i bezproblemowo no i ciepło. Bo w tym roku pogodowa zima powoli idzie :(






wtorek, 9 października 2012

Chorobowo

Dzielnie broniliśmy się przed choroba, ale nie udało się. Nockę rozpoczeliśmy od wymiotów, później gorączka i biegunka i kaszel wywołujący kolejne wymioty totalna masakra.
Zadzwoniliśmy już do przedszkola, że dzisiaj na pewno nie dotrzemy, tym bardziej, że ja też czuję sie identycznie jak Oli (może z wyjątkiem takim, że ja nadążam dobiec do toalety).
Od kogo się zaraziliśmy?? A od Majulki ona pierwsza miała te objawy w niedziele, a dziś już czuję się dobrze, więc jest nadzieja na lepsze jutro.
Tatko naszczęście zdrowy.

co do terapii to w poniedziałek mieliśmy pierwszy raz IS, niestety mamy na razie tylko pół godz, Oli kiepsko znosi nową Panią i całe 30 minut przepłakał, mam nadzieję, że będzie lepiej

środa, 3 października 2012

terapeuta Silky

Dziś niewiele się dzieje, więc przedstawie Naszego domownika Silkiego. Imię na dziwne wiem, ale to jego pancio takie mu nadał. Oli wymyślił taki imię i takie wymawia to i my się dostosowaliśmy, jak się okazało i Mai nie sprawia ono problemu. Jego wierną fanką jest oczywiście Maja i to ona nie odstępje go na krok, ale i Oli coraz chętniej z nim nawiązuje współpracę.
Czemu kot??- pyta wiele osób. Bo tak mi doradzono, że koty to poniekąd autyści, a bynajmniej tak się zachowują. Kot też nie mógł być zwykły, musiał być kontaktowy, wymuszający zabawę z nim, towarzyski i znoszący krzyki i pieszczoty malców i tak trafiliśmy na rasę Kot Syberyjski, wiadomo teraz koty tylko z rodowodami, więc koszt był nie mały, ale dziś muszę stwierdzić, że w naszym przypadku kot podziałał Oli jest bardziej kontaktowy z kotem, ale kot w żadnym wypadku w jego mniemaniu nie służy do pieszczot. Kot ma wykonywać pewne czynności: bawić się z Oliwkiem wybranymi przez niego zabawkami, albo włazić w zakamarki, które Oli wyznaczy. Miło patrzeć jak się bawią, ale tez na to, że kiedy krzycze na Silkiego, że ma nie wchodzić na stół to Oli zaraz go zrzuca, albo jak Maja woła Kitty, kitty to Oli go jej przynosi, więc wiem, że nas doskonale rozumie :)
A teraz kilka fotek naszego 5 miesięcznego kocurka :)





wtorek, 2 października 2012

Wielki dzień

 Dziś od rana dyskutowaliśmy z Olim, że dziś wielki dzień Mai w żłobku i jak Oli opuszcza mamę na kilka godzinek. I żeby sie nie przejmował tym, że mama jest poddenerwowana bo wszystko jest OK. Mały jakby zrozumiał jechał do przedszkola spokojny i nie marudził jak to zwykle bywa. Na korytarzu już włączyła się płaczka, ale przez drogę był dzielny jak nie wiem. Ale, że nerwów było mi mało okazało się, że z naszej grupy  osobowej Oli został sam na placu broni. Stresowałam się na prawo i lewo, że będzie się smucił i nudził, a t się okazało, że dziecko świetnie pracowało i miało intensywny dzień terapii i zajęć ze swoją Panią. Pracował ponoć bardzo ładnie, a na sam koniec usnął wtulony w wychowawczynie. Jutro kolejny dzień samotnego pobytu, ale ponoć to najlepszy czas dla niego.

Z gorszych informacji nasz kot (do terapii) się pochorował i ma rozwolnienie, mimo jego usilnych prób czyszczenia śmierdzi od niego, że szok, ale to Olkowi nie przeszkadza w kontaktach z nim :P za to ja wysiedzieć z nim nie mogę...

Ale zaskakuję :)

To, że Oli pokazywał potrzębe fizjologiczną jest u nas już normalnością, rzadko zdarzają się wpadki i mama jest bardzo dumna ze swojego Oliwcia :) Ale dziś rano prócz pokazania i biegnięcia w stronę toalety ze mną Oli wesoło krzyczał siki, siki :) Ach jaki mój synek robi się dorosły ...
Lekarz niestety odwołał mi wizytę, bo się rozchorował i masz Ci los....

Wczoraj Oli wrócił z wizyty u psychologa i nieodbytej u lekarza podenerwowany, bardzo płakał i zachowywał sie jakby coś go bolało (ogólnie mamy problem z powrotami do domu, Oli woli spacerować) nie mogliśmy sobie poradzić z jego rozpaczą i sami już wpadaliśmy w ten sam stan, aż wpadłam na pomysł masażu- ugniatania mu stópek i o dziwo pomogło, a skutek był taki, że Oli chodził i wystawiał mi nogi przez kolejne 3h :) Jak widać IS konieczna !!!!!

poniedziałek, 1 października 2012

Prawdziwy przedszkolak

Dzisiaj wstaliśmy rano z dużym kaszlem i chrypką, co nawet bardzo mnie nie zaskoczyło, bo Olek od piątku miał sygnały rozwijającej się choroby. Ale, że dziś miał pierwsze zajęcia integracji sensorycznej stwierdziłam, że pojedziemy ten kawał drogi, aby odbyć pół godzinne zajęcia dla Olcia dobra. Oczywiście jak to dojazd przez pól miasta wygląda każdy wie, spóźniliśmy się ;/ wchodzimy na górę, a tu się okazuje, że Pani żadnej informacji o zajęciach z Olim nie ma. No ręce mi opadły... Ale sprawa się wyjaśniła i za tydzień ma już mieć zajęcia normalnie.
Kiedy ja rozmawiałam z Panią od IS, moja mama poszła z Olim do wychowawczyni zgłosić, że dziś go nie będzie z racji choroby. I ku zaskoczeniu wszystkich zapłakany Oli przytulił się do Pani Wioli i do domu nie zamierzał wracać. A , że dzieciaczki w grupie chore i nie przyszły to został. Okazało się, że świetnie pracował i był wesoły, a objawy chorobowe mineły :) Ale zaskoczył mnie mój szkrab jeszcze bardziej, gdy już się ubrał i wychodziliśmy znalazł kasztana, wiął obejrrzał i poleciał do sali zanieśc Pani Wioli :) moja mina i jej bezcenna, jednak mu sie tam podoba :)
Mieliśmy też z mała próbę żłobkową, ale skończyła się szybciej niż zaczeła, gdy okazało się, że brakuje nam zaświadczenia, że jest zdrowa, więc od jutra znów wielkie nerwy jak Majula zniesie żłóbek. Pani na pierwszy rzut oka przemiła, więc jest nadzieja...
Dziś pogoda fatalna na space nie ma szans, a po południu jedziemy do pediatry, który ma nam pomóc poprowadzić autyzm Olka i spotkanie nas rodziców z psychologiem, mam nadzieje, że jakoś pójdzie z chorym Olim bo obawy mam straszne

Najpiękniejsze oczy mamuni :)