czwartek, 29 listopada 2012

Komisja....

A, więc dotarliśmy na komisję i okazało się, że mnóstwo osób przed nami i nie martwiłoby mnie to gdyby nie fakt, że Oli miał być o 18 u neurologa.
Ale moja cudna i przekochana córka dała popis krzyku i płaczu ( naprawde nie wiem co ją przeraziło). Wyszła wtedy Pani popatrzyła i mówi Panią zapraszam bez kolejki. Wszyscy byli pewni, że to z powodu Majuli wnioskuje, a nie tego chłopca co siedział grzecznie u tatki na rękach :)
Jednak kiedy weszłam z Olim to mały ku mojemu zaskoczeniu schował się pod biurko, nie zamierzał wyjść. Więc Pani orzeczniczka stwierdziła, żeby go nie stresować. Przeczytała co było w dokumentach i wpisała dziecko niekontaktowe, boi sie ludzi, sika w majtki, nie jest w stanie czekac na swoja kolej. A ja nie protestowałam byłam wryta i opadłam z sił i tylko słyszałam jak mała dalej krzyczy. Dziś w domu z tego się śmieje, jak opadły emocje.
W końcu Oli w miare grzecznie czekał, w majtki nie sika, to chowanie pod biurko nie wiem czemu mu wpadł do głowy taki pomysł raczej tak nie robi.

A wszystkie dobre serduszka proszę o pomoc dla Pawełka, coś jak szlachetna paczka tylko konkretna potrzeba padła na pralkę tu znajdziecie więcej informacji
http://www.pomagamyzosi.pl/?p=9682

4 komentarze:

  1. ja tez nie protestowałam jak na komisji wpisywali sami odpowiadajac za mnie na pytania, to tylko papier, jednak wazny, zawsze to jakas pomoc i grosz

    OdpowiedzUsuń
  2. szczęściary ;-)
    ja się bałam, bo panie przepytywały Jaśka z tabliczki mnożenia... a on, mimo, że w zerówce wtedy był podawał dobre wyniki... i gadał z kobietami...akurat wtedy mu sie zebrało...
    pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Komisja to zawsze stres, ale to już kochana za Tobą:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. nasze nie mówią to nie było strachu co do mowy i pokazywania jaki jestem zdolny :)

    OdpowiedzUsuń