Wczoraj byliśmy naszą czwórką na weselu, ale jak to powszechnie wiadomo wcześniej jest ślub. Zapakowaliśmy Oliwkowi tablet, żeby chłopak miał czym się zająć. Jednak nie to było mu w głowie. Tupał i tupał nie mogąc się doczekać wejścia i nie bardzo rozumiał czemu wszyscy stoją i czekają. Gdy zobaczył tłum napierający na drzwi, lekko się wycofał, został z tatą na zawnątrz i zadowolił owym tabletem.
Maja jak to Maja chwile posiedziała u dziadka na rękach, bo to wysoki chłop to wiele widziała, ale coś brakowało jej tatki. Kiedy wyszłyśmy Oli chyba skojarzył, że skoro jest mama może wejść do kościoła.
Kto podczytuje bloga ten wie, że raz w miesiącu mamy msze dla autystów z księdzem Robertem, więc Oli chyba się już stęsknił i postanowił z wielkim impetem wkroczyć do kościoła roześmiany od ucha do ucha. Nie bardzo rozumiał czemu mama prawie zęby straciła biegnąc na obcasie, aby go zatrzymać w połowie drogi do ołtarza.
Takich prób mieliśmy kilka, ale w sumie każda jakoś niesamowicie mnie cieszyła, bo to świadczy o tym, że msze coś wniosły w jego życie i dobrze się tam czuje z człowiekiem, który nigdy nie patrzy na nich krzywo.
Kilka osób pytało czemu go nie wpuszcze skoro on tak bardzo chce. Uśmiechałam się tylko bardzo szeroko na myśl o biegającym Olim w czasie ślubu, pewnie wołającym aby ktoś go poganiał, albo wchodzącym wiecznie na ołtarz lub dmuchającym na świece.
Oj no sama nie wiem czemu mu zabroniłam :)
Ja sie jeszcze z Miloszem nie odwazylam wejść do kościoła ale mysle ze juz jest na to powoli czas. OLi się kiedyś przyzywyczai najwazniejsze ze w ogóle chce
OdpowiedzUsuńA ja z moimi chłopcami chodzę co niedziele, i na dodatek siadamy w pierwszych ławkach, żeby dokładnie mogli widzieć co się dzieje. Kiedyś się stresowałam ludźmi, ale teraz mam to wiesz gdzie...
OdpowiedzUsuńZresztą te czasy uspokajania dzieci przez stare om już minęły. Siedzą teraz i się nie odzywają.
Pewnie na co niedzielnej mszy dla dzieci uznałabym, że mamy prawo w niej uczestniczyć, ale na ślubie chcieliśmy zostawić spojrzenia wszystkich parze młodej :)
UsuńI bardzo słuszne decyzje:) Nie wolno zasłaniać się tym, co myślą inni. Jezus powiedział" Pozwólcie dzieciom przyjść co mnie..." i dlatego uważam, że dzieci to skarb, a dzieci z autyzmem jest mnóstwo. Społeczeństwo powinno nauczyć się akceptacji, a nie jest to możliwe, jeżeli będziemy takie cudowne dzieciaki izolować od uczestniczenia w pewnych życiowych "normach" Jeśli się to komuś nie podoba - to jego problem:) pozdrawiam was gorąco! mama Marysi.... zapraszam do Marysiowego świata www.cudownedzieci.blogspot.com
OdpowiedzUsuńMłoda Para w takim dniu jednak chyba ma prawo do skupienia uwagi na sobie, ja sobie nie wyobrażam biegających dzieci pod czas tak ważnej uroczystości dla kogoś, to też zakrawa już o brak szacunku dla drugiego człowieka, dlatego taka decyzja była właściwa. Oczywiście dzieci maja prawo do "kontaktu" z Bogiem, ale uważam, że mimo wszystko trzeba mieć na uwadze innych, czy choroba dziecka daje prawo do ignorowania potrzeb innych ? czy Pani która przyszła pomodlić się w skupieniu i ciszy czy aktywnie uczestniczyć w mszy nie ma do tego prawa? Może też ma trudny czas w życiu i modlitwa jej w tym pomaga a biegające dziecko jednak nie sprzyja skupieniu. Nie jestem przeciwniczką dzieci w kościele, nie przeszkadzają mi chodzące dzieci po kościele, wspinające na ołtarz czy bawiące się czym kol wiek, póki jego zachowanie nie przeszkadza innym. Przykro mi matki, która stoi w kościele tudzież jeździ wózkiem z płaczącym na cały kościół dzieckiem tez nie rozumiem, nie dość ze sama nie uczestniczy we mszy to jeszcze utrudnia innym. To bardzo krzywdzące twierdzenie, ze jak mi się nie podoba to mój problem, bo mam takie samo prawo do mojego spotkania z Bogiem i oczekiwać, że inny mi w tym nie będą przeszkadzać. Oczywiście jeżeli świadomie wybieram się na msze dla dzieci, to już jest mój wybór i muszę akceptować małe skarby - nawet te biegające i oddające swoją energią w specyficzny sposób Bogu :) Wymagajmy od innych akceptacji, ale też szanujmy potrzeby innych.
UsuńCałkowicie podpisuję się pod komentarzem Ani.
OdpowiedzUsuńSpołeczeństwo trzeba uświadamiać również na chore dzieci, nie ważne w kościele , w sklepie czy w paku- WSZĘDZIE!
i własnie w tym problem, niektórzy w kościele myślą, że tylko oni są ważni, a dzieci..., rozumiem Twoje zachowanie Paulinka- ale to dzieci są najbardziej czyste i wierzące- one kochają szczerze i całym sercem :-)
OdpowiedzUsuń