sobota, 11 stycznia 2014

"ooo jak ma autyzm to będzie tylko gorzej"

Ostatnio u nas nie fajnie, idziemy ciągle jakby w dół, nie szukając nawet drogi pod górę.
Ćwiczenia z Prodeste słabo idą, zresztą co tu dużo mówić,wszelkie próby ćwiczeń słabo idą. Oli wycofał się z naszego świata nie wiadomo kiedy, a wystarczyły jedynie 3 tygodnie bez terapii, mieliśmy zacząć Tomatisa w lutym, ale w obecnym stanie, po rozmowie z logopedką termin zostaje przełożony na mai, kiedy to będzie miał 5 lat. Tu kolejne moje zmartwienie, bo skoro dopiero na mai, to okres przejściowy, będący wynikiem treningu Tomatisa wypadnie nam wprost na turnus, a tego bym nie chciała, bo wiadomo wtedy włączy się wiele efektów nieporządanych, np. agresja. Ostatnio głowa mi już pęka od natłoku myśli...
W czwartek jechaliśmy na nową terapię, byłam właśnie po rozmowie z terapeutą w sprawie owego Tomatisa, zaraz złapała mnie do rozmowy wychowawczyni Olisia, mówiąc, że odebrano mu kolejną terapię i rozmawiając o super wizji grupowej pod którą obecnie znalazł się Oli i jego kumple z grupy pod patronatem Pani Beaty Ignaczewskiej. Oli w między czasie rozlał wodę,a my się spóźnialiśmy.
Sprzątałam tą wodę razem z nim i trzęsło się już we mnie wszystko co możliwe, w głowie kołatało milion myśli, ale ciągle pojawiały się słowa profesora z neurologii "ooo jak ma autyzm, to czego się Pani spodziewa będzie tylko gorzej".
Na domiar złego zaliczyliśmy rzuty na ulicy, ledwo dobiegliśmy do autobusu, w autobusie pełnym ludzi leżał na ziemi i krzyczał (pierwszy raz w życiu) i wtedy zobaczyłam na jego nogi, że ma kapcie przedszkolne zamiast kozaków. Może ten krzyk to była informacja dla mnie "mamo nie mam butów". Tego nie wiem.
Weszłam zrezygnowana na terapie, oczy zaszklone, miałam serdecznie dosyć i wtedy nastąpił w Oliwku przełom, szkoda, że tylko w czasie tej godz, ale dało to nadzieje.
Bawił się  z Panią Iwonką , zachęcał do zabawy, śmiechów i wariacji nie było końca, wołał bańki, zbijał je piłką do skakania,kazał Pani Iwonce skakać na piłce, ganiać go, a ja patrzyłam i patrzyłam i łapałam z tego tak dużo dobrej energii ile tylko się da. Czułam już do końca dnia,że lecę na pozytywnej fali tych zajęć.
W piątek standardowo zaliczyliśmy nowe przedszkole, Oli ponoć fajnie wchodzi w grupe, oczywiście plastycznie został należycie dopieszczony, widać, że jest lubiany, dostaliśmy nawet zaproszenie na przedszkolny koncert 27.01 :)
Powrót w zimnie i wietrze dał nam w kość, bluźniłam na siebie w duchu, że nie zrobiłam prawka i, że muszę się natychmiast ogarnąć, bo każde z przedszkoli z dala od domu, Maja ma żłobek też w innej dzielnicy, hipoterapia na końcu świata, tracimy półtorej godz na dojazd mpk w jedną stronę, kiedy mamy samochód stojący pod domem.
Oby ten czas szybko nam minął, przydałby nam się turnus zimowy z Prodeste może by Oliwka postawił na nogi, ale matka zawaliła nie dostaliśmy się, na cud liczyć nie mogę bo miejce na liście rezerwowej odległe niesamowicie....

9 komentarzy:

  1. Ma autyzm..raz bedzie lepiej, raz gorzej, ja juz tylko z takim podejsciem witam nowy dzień. Ja tez z prawkiem na bakier i ja go raczej nie zrobię, strach jest paralizujący..sa ludzie którzy po prostu nie moga go mieć i ja chyba jestem jedną z tych osób

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety gdy trafia się długi okres dobry, ten zły zwala z nóg....

      Usuń
  2. Paulina, dostaniesz w pupę zaraz, co to za przyjmowanie winy na siebie? zimowy turnus jest mały i mało jest miejsc, my nie dostaliśmy się na letni - trudno. masz prawo mieć gorsze dni jesteś zmęczona i zrezygnowana, a profesorka sobie odpuść, gorzej nie, ale inaczej, uwierz Magdalena ma już 10,5 roku. Jest trudno, może być różnie ale Oli też ma chwile słabości są regresy i progresy niestety trudno się pogodzić z tym gorszym, ale to już wpisane jest w nasze życie. Tak Ty i ja musimy się po prostu nauczyć akceptować nasze życie, choć niczemu nie jesteśmy winne... Paulina trzymajcie się razem- całą rodziną...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawalcz o prawko, mi też szło jak po grudzie, ale się udało. Entuzjastom jazdy samochodem nie jestem, jednak jeżdżę, wolę to niż marznąć po przystankach.

      Usuń
    2. słowa profesorka uderzyły we mnie wtedy, do dziś pamiętam jak się z nim kłóciłam, że jest lepiej, a dopiero pół roku był w terapii, ale jak są gorsze chwile to one wracają jak bumerang

      Usuń
  3. Wiem, wiem czytam sobie i się często uśmiecham :)

    OdpowiedzUsuń
  4. mama w garść i szukać pozytywów- marsz!

    OdpowiedzUsuń
  5. No właśnie, najlepiej pozytywy spisać, wywiesić na lustrze w łazience i na lodówce :) Wiadomo,że raz jest gorzej, raz lepiej, ale nie daj się!

    OdpowiedzUsuń
  6. Paula, wszystko przeminie. U nas też zły czas, ale się nie poddajemy. Tobie też nie pozwolimy! Uściski!

    OdpowiedzUsuń