Ponieważ zebraliśmy pieniądze na subkoncie z 1%, mamy szanse uczestniczyć w różnych terapiach, zaczynaliśmy z własnych środków,które szły na hipoterapię i muzykoterapię.
Ową muzykoterapię prowadzi pewna sympatyczna Pani Iwonka z którą mieliśmy okazję spotkać się na samym początku naszej drogi z autyzmem, wtedy zrezygnowaliśmy bo koszty nie małe,a co to za terapia jak Pani przychodzi i bawi się z dzieckiem?? Przecież mogę robić to sama, naciągarstwo ;zrezygnowaliśmy.
Jednak usilnie szukałam dla Oliwka muzykoterapii i arteterapii w Łodzi i oczywiście nie jest to łatwe bo w Łodzi takich terapii nie ma, aż pojawiła się oferta muzykoterapii właśnie u Pani Iwonki, zajęcia okazały się strzałem w 10 i tak padła decyzja, aby jednak dać więcej niż 1 szanse i zobaczyć jak ta terapia przez zabawę wygląda na prawdę.
Poszłam- siedzę i patrzę, a moje dziecko z Panią Iwonką się bawi,ale podczas tej zabawy wymawia słowa- spontanicznie, inicjuje zabawę, chce oglądać ksiązki (w domu rzucał nimi ), chętnie słucha czemu ktoś ma jakąś mine itd. w dodatku o to wszystko sam ją prosi.
Okazuje się, że Oli mówi, ale ponieważ my stosujemy słowotok to on też mówi do nas niezrozumiałym językiem,wystarczy ograniczyć się z mową, a Oli zaczyna sam mówić, reagować.
Muszę nauczyć się czekać na moje dziecko, a nie wyprzedzać jego ruchy, bo Oli jak musi to okazuje się, że patrzy. Szybko wyłapał, że spojrzenie na Panią Iwonkę równa się spełnienie jego prośby, nie robi jeszcze tego ani spontanicznie, ani chętnie, ale robi.
Każdy cieszy się, że Oli mówi te parę słów, w tej całej radości nikt już nie widział, że mówi niewyraźnie, że nie wszyscy go rozumieją. Człowiek nie zdaje sobie sprawy, że ciągle mówi jak radio, a dziecko autystyczne wtedy odcina się od tego, składa sobie jakieś wybrane frazy, słowa czy litery i wychodzą dziwne słowa. Dziś uświadomiłam sobie, że często pytałam Oliwka w tempie rakiety "Oli idziemy do domu??" on odpowiada mi "dodonu". Wiadomo ja wiem o co chodzi i ogromnie się raduje, że mi odpowiedział. Jednak wiele osób robiło dziwną mine nie wiedząc o co chodzi, kto zna słowo dodonu. Często zapominam mówić do Oliwka tak,aby on rozumiał....chyba czeka mnie jeszcze ogrom pracy w tej kwestii... Okazuje się, że celem nie jest łączenie słów przez Oliwka, a wyraźna mowa póki co tych kilku pojedyńczych.
Mam dziś banana na twarzy, bo patrzeć na uśmiechnięte, chętne do wszystkiego dziecko to rzecz bezcenna. Straciliśmy rok przez moją głupotę i brak wiary, nie dałam szansy wtedy teraz żałuję, ale czasu nie cofnę.
Jednak Was moi drodzy proszę zanim coś skrytykujecie, zrezygnujecie najpierw dajcie z 3 szanse, aby móc to ocenić,no chyba, że coś rażąco Was odstrasza...
coś w tym musi być, nasze dzieciaki świetnie czują się na tych zajęciach ;) i nic tylko kontynuować, dopóki wystarczy nam pieniążków :)
OdpowiedzUsuńbanan niech trzyma się na Twojej buzi długo, muzykoterapia to jest to :-) Magdalena do dzisiaj pamięta piosenki których uczyła się w formie zabawy i rysowania i innych na zajęciach takich wlasnie gdy miała 3-4 lata- dzisiaj ma 10,5 :-)
OdpowiedzUsuńteż długo wyprzedzałam ruchy Oliwii i to był błąd.
OdpowiedzUsuńSuper że macie takie zajęcia.!!