Tak, tak krzyki i gonitwy po całym domu mogą oznaczać tylko jedno, mimo kaszlu który może zabić; dzieciakom się polepszyło.
A ja już fiksacji dostane bo siedzenie tyle dni w domu dobrze nie nastraja, a druga sprawa głowa mi pęka już od tych krzyków i przewracania oczami we wszystkie strony, bo oni już tak wymyślają, że przechodzą samych siebie.
Zaliczyliśmy wiele atrakcji:
- skakanie z okna
- wyjedzenie mamie jogurtów, bo te dla dzieci jakieś dzisiaj nie smaczne
- skaknie po łóżkach, lub z łóżka na łóżko
- wchodzenie na meble
- Maja zmieniła milion sukienek bądź spódniczek, pokazując jak każda się kręci i oczekując braw
- ganianie kota, a jak już nie chciał się bawić, to próby brania go na ręce i biegania z nim
jeszcze bym mgła tu wiele wymienić...
I ta energia cholerka się wcale nie wyczerpuje, oczywiście ich, bo moja już padła. I ja się pytam jak ludzie sobie radzą bez bajek, bo ja nie wyobrażam sobie dnia bez kilku minut dla mnie na kawkę i kanapkę.
Dodatkowo żaden z argumentów nie dociera, że mama posprzątać musi, bo goście przyjdą. Chociaż nie; Oli słysząc goście, jest chętny do gotowania/ pieczenia, ale do sprzątania co to to nie!!!
Mamo zamiast sprzątać to ja wskoczę Ci na plecy, a Ty mnie powoź :) i tak ciągle atrakcyjnie jest tylko ze mną, a ja już jestem spocona jak świnia i głowę też mam spuchniętą jak świnia, czyli ogólnie jestem dzisiaj świnią pełną gębą :P
A dom to pobojowisko, jako kura domowa leżę i kwiczę odkąd młoda chodzi, a tu święta za pasem. Zresztą co tu dużo mówić czasem młodzież się wycisza, ja wstaję z energią sprzątam tak, że siadam i podziwiam efekty swojej zakończonej pracy, a koło godziny 17 jest już pobojowisko nie wiele mniejsze niż rano, zaznaczając, że wracam z nimi około 15-15:30 do domu z fundacji.
Ale oni kiedyś dorosną?? będą mniej śmiecić, rozwalać?? prawda??
|
"kto by oglądał modelki z kanapy" |