Normalnie tak jak przewidywałam, tak też się stało Oli chory, zaraził mnie i Maje. Normalnie czuje się koszmarnie, a on szaleje na dmuchanym zamku. Oczywiście samo skakanie po zamku nie starcza. Trzeba skakać z kanapy na zamek żeby było efektowniej :) Już mnie to nie rusza, uodporniłam się, gorzej z każdym patrzącym z boku :D
Ponieważ siedzimy tak czy tak w domu postanowiłam pozbawić kota męskości. No i tu okazało się, że kot jest niepełnosprytny i ma tylko jedno jądro, a drugie zagnieździło się gdzieś w brzuchu ( ponoć u kotów jest to niezwykle rzadkie). No cholerka mnie wzieła czy ja zawsze musze mieć pod górkę???
I tym sposobem czeka nas kolejna ważna operacja, a ja już kastracje przeżywałam jak nie wiem....
Znów plany basenowe nam odpadły, więc proszę wiosno przybywaj, bo ile można chorować i znosić śnieg.
Trzymajcie za mnie kciuki za zdrowie młodzieży, bo mam bardzo ważne dwa dni (wtorek, czwartek) i musze być w fundacji. W końcu szykujemy się na 2 kwietnia.
A działająca mama z wyznaczonymi celami to mama chEtna do życia :)
http://www.zjebanedelfiny.pl/img/3005/nie%20pomyslała/
OdpowiedzUsuńMoże jednak lepiej nie kastrować????
:-))))))))))))))
:D dobre..i zdrowiejcie
OdpowiedzUsuńkot wykastrowany z polowy męskości, ledwo przytomny, ale za to wzbudził zainteresowanie Oliwka co z nim się dzieje, że mu się nogi chwieją :)
OdpowiedzUsuńświetne są te słowa o mamie z wyznaczonym celem -tak właśnie jest!
OdpowiedzUsuń