sobota, 28 grudnia 2013

Poświątczne wspominki

Święta upłyneły nam intensywnie,ciągle gdzieś w odwiedzinach.
Poranek wigilijny by pracowity, musieliśmy wszystko pogotować, pokroić i popiec, hitem prócz ciast okazało się mielenie mięsa na pasztet :)
Od rana oczywiście Maja już co chwila się niepokoiła, czy aby na pewno mikołaj dowiezie kuchnie Minnie. Jednak to oczekiwanie pozwoliło mi ją ustawić do pionu, wiedziała, że Mikołaj przychodzi tylko do grzecznych dzieci :)
Młoda też kroiła dzielnie i szybko marchewkę na sałatkę, aby Mikołaj nie był głodny, aż się łezka w oku zakręciła, że pomyślała o innych.
Święta były rodzinne, ale Oli akurat to lubi, babcia Jola ma dużego psa, więc Oli biegł na to drugie piętro, że o mało nóg nie połamał.
Prezenty wszystkie trafione w 100%, jednak trzeba zaznaczyć, że w tym roku prezenty kupiłam wszystkie ja. Wcześniej spędzając czas z dziećmi przed kompem, drukowali później zdjęcia wymarzonych prezentów dla Mikołaja.






Jednak był też prezent dziadka, który Oliwek chętnie by sobie przywłaszczył, a mianowicie mata masująca do samochodu, oj Oli spędził na niej z połowę pierwszego dnia świąt. Chyba trzeba pomyśleć o takim zakupie dla Oliwka, bo hydro mata już się znudziła.
Święta były sielskie i bezproblemowe jeśli pominąć buczenie i chodzenie w kółko, niestety miesiąc bez SI i hipoterpii robi swoje, od razu widać różnicę. Więc drugiego dnia świąt przed śniadankiem ruszyliśmy na basen, czym większa i szybsza zjeżdżalnia tym atrakcyjniejsza, wyjście z basenu zakończyło się rzutem na ziemie i krzykiem,następnego dnia rano znów pokazywał ręczniki, niestety nasz ulubiony basen, spełniający wg mnie wymogi dziecięce jest dosyć drogi jak na codziennie wojaże.
Byliśmy też na wsi, więc łącznie w święta byliśmy u  różnych rodzin, a Oli wszędzie świetnie się sprawował.Wszędzie atrakcja główną były zwierzęta, babcia Jola nawet wpadła na genialny pomysł zakupu dla Oliwka labradora, zapomniała chyba jednak, że mamy już psa i kota, a przy okazji nie mieszkamy w domku jednorodzinnym. Gdyby było tylko miejsce na dodatkowego członka rodziny i chęci do wychodzenia na spacery, na bank i labrador by z nami już dawno był,ale póki co wykazuje zdrowy rozsądek.  Więc pozostajemy przy pomyśle bez realizacji.
Trochę już wyczekuje poniedziałku, Oli znów idzie do nowego przedszkola, wybawi się z dziećmi, bo te tygodnie w domu widzę, że nie działają na niego dobrze, a od nowego roku wracamy do JiMu bo już się stęskniliśmy za wszystkimi jak nie wiem. Do tego czasu jeszcze tydzień.....

1 komentarz:

  1. szybko minie,,.byle zdrowo. super ze prezenty trafione, kto zna nasze dzieci jak nie my

    OdpowiedzUsuń