piątek, 3 maja 2013

Majówka pod górkę

Oj pogoda kiepska, choć nie dla wszystkich- Maja zachwycona może nosić bezkarnie kalosze :) więc jest lans po całości. A, że z 3 lat zrobiło się 10, tak tak rośnie nam dziecko z dnia na dzień, a jeszcze niedawno wydawało nam się, że kończy 2, dziś już wiemy, że ma 10 lat :) No, więc jako dziesięciolatka musi dobrze wyglądać (torebka, modna czapka, kurtka osobiście wybrana i kalosze), tylko jakoś do tego wyglądu pluszak Minnie i Kitty średnio pasowały :P

Oli coś tam pobrykał na powietrzu, ale już kropli deszczu na jego twarzy zbyt długo nie wytrzymał, więc szaleje większość czasu w domu, wołając ganiaj mnie- oj jak my babci dziękujemy za tę umiejętność kiedy biegamy za nim non stop z wywieszonym jęzorem :)
Ćwiczymy na nowych pomocach J. Cieszyńskiej z polecenia cioci Kasi, dziękujemy słoneczko z całego serducha <3, malujemy mazakami, farbami, więc z nudy też nie padamy :)

Cóż miał być grill, wycieczka do dinoparku, pobliskie termy i zoo safari, ale nic straconego będzie tyle, że później.

Za to mama chcąc skorzystać z wolnej chwili, skoro tata może przejąc dzieci, poszła do fryzjera. Jako, że 12 maja ma komunie chrześnicy muszę jakoś wyglądać, miało być mało ludzi, okazało się milion sto tysięcy, ale dostałam się, tyle, że o ile kolor super, o tyle z fryzura już się nie skumałyśmy i jest za krótka o jakieś 8 cm z przodu :( - nie wspominając,że obecnie mam je wyprostowane jak się skręcą będzie wesoło, kiedy odrosną nie chce nawet myśleć, do komunii na pewno nie :( pozostaje mi coś poupinać i jakoś się podratować.

Ostatnio żyję jakoś na huśtawce, raz jest super, raz czuję się strasznie samotna. Chyba o dwa dni wolnego a dużo i mam czas myśleć. Wiem niby nie mam czym się martwić mam męża, a sporo z Was nie ma na kim się oprzeć, ale czy ja tak do końca umiem obarczyć mojego męża chorobą Oliwka nie wiem On pracuje musi mieć głowę zajętą czym innym, więc staram zdziałać jak najwięcej sama, znieść gorsze zachowania, on patrzy na to wszystko tak mega optymistycznie, a ja staram się zbytnio nie marzyć, żeby nie upaść psychicznie, gdy marzenia się nie spełnią, pamiętam swój ciężki stan z sierpnia, potem z grudnia nie chce do tego wracać, bo moje złe dni odbijają się na dzieciach.
Kolejny problem który stworzyłam sobie już teraz to wakacje- jak to będzie?? grupa zbiorowa mnie przeraża, a siedzenie w domu bez terapii chyba jeszcze bardziej, później jeszcze wrzesień- czy przeniosą Oliwka do innej grupy, czy zostanie u Cioci Wioli ? A jak zniesie zmianę?? itd
Moje myślenie odbija się nerwem, a nerw głodem i jem tak dużo, że ju pytają czy w ciąży nie jestem :), ale nie nie moim drodzy, to taki nerwowy głód, coś czuję, że nawet nie da rady przytyć, a przydało by się z 5 kg .
Na szczęście od poniedziałku zaczyna się gonitwa i czasu na myślenie kolejny tydzień nie będzie.

Pogodnych kolejnych dni życzymy sobie i Wam :) 

4 komentarze:

  1. Ale masz cudowną,mądrą córeczkę (zazdroszczę :D ) widać pragnie już być taka jak mama,skoro dodaje sobie lat :)

    Fakt pogoda nas nie rozpieszcza,wręcz dołuje i przysparza tylko problemów (Antek znowu chory),ale trzeba mieć nadzieję,że jednak poprawi się. Włoski Ci odrosną,także głowa do góry! Tak,wiem że to może potrwać,ale jak piszesz poupinasz sobie jakoś loczki i będziesz dobrze wyglądać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobne plany mieliśmy i my...
    Tylko właśnie ta pogoda, ale od poniedziałku ma być lepiej. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. takie to juz to nasze zycie, ciagle zmartwienia i ciagle z tym same, ludzie patrza na nas jak na hipochondryczki. Ale co tam zycie leci trzeba je brac jakie jest, a przeciez kiedys musi być lepiej, wierze w to

    OdpowiedzUsuń
  4. Kasia ma rację...Takie, to już nasze życie. Na górze, na dole. Ważne, aby tempo utrzymać, nie "wypaść" z obranego toru i na przód . Nigdy nie jest tak źle, by nie mogło być gorzej...Nigdy nie jest tak dobrze, by nie mogło być lepiej...No, to śmigajmy tylko na przód ....
    Buziaczków MILIONY dla WAS ...

    OdpowiedzUsuń