piątek, 8 lutego 2013

Niby dobrze, niby nie....

Niby jest fajnie Oli coraz więcej mówi, ładnie ćwiczy aaaa, eeee, iiii itd
Ale też mamy problem z wejściem do sklepu, nie wspominając, że potrzebował nowej kurtki stara już za krótka. Afery przy założeniu było co niemiara półtorej godziny walki. Założył w końcu i teraz nosi bez problemu i bądź tu mądry. Tyle szczęścia, że wczoraj nie szedł do przedszkola i nigdzie się nie śpieszyliśmy bo tak mogłam to przewalczyć w pocie i łzach, ale się udało.
Dziś poszedł do przedszkola, nawet strasznie nie płakał.
Boli ggo ucho, a laryngolog dopiero w poniedziałek nie ma szans przyjąć gdzieś wcześniej bo potrzeba laryngologa dziecięcego.
I tak matka jakaś zdefowana siedzi, a niby powinnam się cieszyć bo poszedł, ja chyba sama do końca nie wiem co chce buuuuu

4 komentarze:

  1. u nas odwieczny problem z butami tez duzo czas zajmuje nam przekonanie go ze sa fajne, jak juz sie przekona jest ok. a cala reszta tez znam ten bol, milosz chyba zaczyna kaszlec echh. ale czytalam na fb ze ci troche lepiej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt lepiej każde zajęcia po których terapeuta jest zadowolony to miód ma moje serce.

      Usuń
  2. Tak to właśnie bywa u naszych pociech "BUNTY", a nam to nic nie pozostało jak uzbroić się w cierpliwość.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ehh no właśnie te bunty...my jak gdzieś wychodzimy to zaczynam "walkę" z Pawełkiem co najmniej 40 minut wcześniej:) Co się nabiegam za nim po domu i nagadam to moje...Czasami niestety tracę cierpliwość. Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń