wtorek, 19 lutego 2013

Nowe pomoce naukowe

Popełniłam post o fundacji, wychwaliłam ją. Może był lekko bez ładu i składu, ale choróbsko mnie rozkłada.
Dzisiaj trochę o nowych pomysłach na życie :)
A, więc dyskutowałam sobie z mamą Miłoszka o różnych pomysłach na radzenie sobie w ciężkich sytuacjach. I ona zdradziła mi tajemny sposób na zdjęcia.
Jest sobota ranek Robert wpada na pomysł, że skoro mały nie jest chory i tyle czasu ma mówione,  że pójdzie na basen to pójdą w męskim gronie (bo Maja rozłożona totalnie). Spakował rzeczy, a tu syn stawia przeciw. Jak to on ma wyjść?? Nigdy w życiu... ( Pewnie już wietrzył podstęp, że chcemy go oszukać i wywieź w weekend do przedszkola ). Nie dużo myśląc weszłam na stronkę basenu na który mieli podążyć i pokazałam Oliwierkowi- jego mina bezcenna. Odbyły się skoki, tańce i wołanie woda, woda :) Poszedł z tatą biegiem, z parkingu też ponoć biegł ile sił. Jak się domyślacie podobało mu sie bardzo, zjeżdżał ze zjeżdżalni i nawet na pontonach z tatą, ach duży ten mój chłopak. Od razu dzień miał lepszy, pomijając, że tata przy wyjściu nie kupił mu loda... Super, że poszli, bo już 3 miesiące tak szliśmy, że wciąż któreś było chore.
Wczoraj dzień już nie był tak fajny, nie dosyć, że musiał iść do przedszkola, to chwile po powrocie, odbyła się terapia logopedii- domowa. Nasza Pani terapeutka jak już wcześniej pisałam wpadła na pomysł ciuchci jako pomocy, ale Oli nie miał po prostu wcale zamiaru współpracować. Słabo ćwiczył, ale moje piękne ciuchcie przyniosły skutek, bo wykoywał drobne zadania za wagonik, choć oczywiście z wielkim marudzeniem, rozpoznaje nawet ładnie ich kolory oraz wykonał niektóre minki.
A oto moje dzieło


Kupiłam też grę Trudne słowa, zobaczymy jak to poskutkuje, wiem jedno Oli o wiele ładniej pracuje z tata, niż ze mną, chyba jestem nadal zbyt mało konsekwentna i stanowcza??

5 komentarzy:

  1. super bardzo sie ciesze ze jakaś malutka inspiracja pomogła, zawsze słysze zewsząd ze obraz bardziej przemawia naszym dzieciom niz słowo i to chyba faktycznie sie sprawdza. My teraz ćwiczymy na kocham czytać codziennie jeden zeszyt nawet jakos nam idzie

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tymi cwiczeniami z mamą to niestety, ale tak już jest... mój mały ma mnie centralnie w nosie, super nam się ogląda książeczki, słucha płyt p.Cieszyńskiej, ale cwiczenia logopedyczne leżą:( Logopeda, neurolog, psycholog powiedzieli, że to normalne w przypadku cwiczen z mamą, jeśli tata się sprawdza, to super, bo u nas tata jest od wygłupów. A! z logopedą moje dziecko było zainteresowane pracą, aż mnie to zdziwiło.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ z Ciebie zdolna bestia!!!:)


    A praca z mamą to nie praca. Niestety.
    Tak chyba wszystkie dzieci mają

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdolna jesteś:)
    Kasia, ma rację obraz do naszych pociech bardziej przemawia niż słowo. Justynka ma każdy dzień rozplanowany na piktogramach. Kiedy wszystko widzi jest dla niej jasno określony cel, wtedy się nie buntuje i pracuje. Słowo mówione, totalnie olewa.

    OdpowiedzUsuń
  5. muszę chyba kupić tablice magnetyczną i bedziemy robić plan dnia.
    A powiedzcie mi jak są ciepłe dni to my wtedy dużo robimy na spontana i wtedy zachwieje mu plan dnia czy wtedy nie będzie jeszcze gorzej??

    OdpowiedzUsuń