środa, 23 stycznia 2013

" Nawet rottwielera da się wychować"

Dzisiejszy post jest pełen goryczy, bo jestem bardzo rozżalona.
Na wizycie u lekarza pediatry po raz drugi się nasłuchałam, że on nie wie jak mogłam tak rozpuścić Olka, że jest niewychowany, że wszedł mi na głowe i niedługo będzie mnie bić. Ale też usłyszałam dwa super teksty, że nawet rotwielera da się wychować oraz, że Maja patrzy na Olka jak na wariata ( nie zgadzam się z tym ona bardzo go kocha).
Wszystkie papiery na autyzm i padaczke to tylko papiery bo autyzmu nie ma tylko jest nie wychowany, a padaczki też nie tylko od krzyków dostaje trzesiawy....
Nie mam sił walczyć z tą opinią i się tłumaczyć  z wychowania Oliwka. Dawałam kolejne szanse lekarzowi, gdyż wszelkie choroby super nam leczy. dużo pomógł nam w zaparciach, ale nie pomaga nam zupełnie teraz gdy padła taka diagnoza ja zostałam bez pomocy medycznej jeśli chodzi o skierowania. Gdyby nie neurolog nie miałby Olek zupełnie żadnego badania przeprowadzonego....
Załamuje mnie podejście do naszych dzieci a przykładów jest wiele chociażby sprawa Pszczółki Mai w kościele

9 komentarzy:

  1. Polecam zmienić pediatrę, ja nie wiem ale akurat do tych mam szczescie bo każdy którego spotkam jestem pełen zrozumienia i nikt nie kwestionuje choroby

    OdpowiedzUsuń
  2. kwestionowac chorobe, a nagadać na dziecko co najgorsze to juz przegiecie i ciezko to wybaczyc

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeżeli chodzi o naszych lekarzy, taką ich "śpiewkę" słyszę przy każdej wizycie u pediatry. Zaś w poniedziałek usłyszałam, że u córki to nie autyzm a mutyzm.

    OdpowiedzUsuń
  4. A czasami rotwieler zagryza swojego pana... Im bardziej ułożony, tym większe zaskoczenie dla otoczenia...
    W tym przypadku poprosiłabym, by pan pediatra powtórzył swoją opinię w obecności dyrektora przychodni, a następnie zapytałabym czy chcą mieć u siebie Polsat czy TVN? Kazałabym też podać numer do rzecznika praw pacjenta...

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko...ręce opadają..

    Zmień lekarza, to chyba jedyne wyjście.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dokładnie...ręce opadają:((((to się faktycznie nadaje do prasy:( trzymaj się myszko:***pozdrawiam ciepło:*

    OdpowiedzUsuń
  7. nosi mnie, odkąd przeczytałam Twoją wzmiankę o tym na FB. O żesz!

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety mnie też nadal nosi. Widać czas na zmiany...
    Jedyny plus tego, że kolejny raz muszę być twarda i wyjść z tego z jak najmniejszym uszczerbkiem psychicznym. Uczę się schować swój miękki tyłek do kieszeni i znosić takie historie ze stoickim spokojem. W domu wybucham, ale im patrze w twarz i mówię co myśle jestem z tego dumna bo wcześniej jedyne na co było mnie stać to rozbeczeć się. Pamiętam jak dziś jak mnie wyzwał za pierwszym razem i wracałam rozbeczana na pieszo do domu przez pół miasta z dzieckiem na ręku ludzie zatrzymywali się pytali czy mi pomóc. Wtedy obiecałam sobie, że nigdy więcej !!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. nóż się w kieszeni otwiera;((((((((((((((((((((((((

    trzymaj się!! jesteśmy z Tobą.
    Zmiana pediatry to będzie najlepsze rozwiązanie.

    OdpowiedzUsuń