Nastąpił regres, czyli to czego najbardziej się bałam po pobycie w szpitalu. Niestety moje przypuszczenia były słuszne.
Oli obecnie w przedszkolu nie je, nie bawi się z dziećmi, zupełnie nie pracuje na terapiach, znów krzyczy na wejściu płacze w ciągu całego dnia, nie daje się dotknąć. Wychowawczyni Oliwka nie może ruszyć się na krok, gdyż wywołuje to jego straszny wrzask. Terapeuci podłamani, ja załamana, wszystko zaczynamy od zera, a nawet gorzej bo młody przestał jeść :(
W domu nie jest najlepiej, ale nie jest aż tak źle jak na terapiach, tyle, że ćwiczyć też nie chce.
Leków nie che brać, przetrzymuje w buzi, wymiotuje no kombinuje na prawo i lewo byle ich nie połknąć.
Opadłam z sił, strasznie ciężko słyszeć od każdego terapeuty, że jest źle, tym bardziej, że było tak dobrze mały parł do przodu, żyje z dnia na dzień wierząc, że jutro będzie lepiej.
W domu ciągła produkcja wizytówek i plakatów, może uzbieramy na dodatkowe terapie, bo chyba czas szukać czegoś nowego dla Olcia co go wyciszy.
No własnie, kurcze, pobyty szpitalne sa koszmarem dla naszych robaczków.
OdpowiedzUsuńOby ten czas minął jak najszybciej. Bo minie. To jest ciagłe zycie na hustawce - raz jest lepiej, potem gorzej, potem lepiej. Niby człowiek wie, ale strasznie trudno się do tego przyzwyczaić..
Buziaki:*
wyjęłaś mi mój dzisiejszy temat z ust my tez zaliczamy regres:( trzymajcie się
OdpowiedzUsuńMojej Oli zachowanie też się pogorszyło. Nie wiem czym to spowodowane:(
OdpowiedzUsuńNa pewno uda się Wam uzbierać na dodatkowe terapie:))
Trzymam kciuki