środa, 2 stycznia 2013

Za co mi wsyd...

 Wpis typowo terapeutyczny dla mnie i o mnie. Za co przepraszam, ale gdzieś muszę ukoić swoją duszę.

Dziś wróciłam do domu z Oliwciem, mały rozradowany, ale najbardziej cieszyła się Majeczka. Dziś kolejny raz zobaczyłam swoje dziecko cierpiące, ledwo mówiące od płaczu i krzyku. Nie umiem sobie z tym radzić, ona jest malutka, mało rozumie. A tu mama znikneła  w szpitalu na dwa dni. Nie wiem czy kiedyś nauczę się mieć tyle pokładów cierpliwości i pracy ile poświęcam Oliwkowi. Mam wrażenie, że kocham ich oboje tak samo i szczerze wierzę, że tak jest. Ale wiem, że nie jest tak jak być powinno...
Drugim gigantycznym powodem do mojego smutki i wstydu przed innymi i samym sobą jest mój dom, daleki od jakiegokolwiek porządku, prasowania góra, prania ze dwie góry o kuchni nie wspominam. Nigdy nie byłam dobra w utrzymaniu czystości, ale jest coraz gorzej. Kiedy tylko wpadam w dołki to albo sprzątam za 5 albo (c0 najczęściej się zdarza) zamykam się jak Oli w swojej głowie, siedze i patrze w jeden punkt nie mając siły zrobić cokolwiek.
Wiem, że gdzies odkąd urodziłam dzieci zatraciłam siebie, odkąd Oli jest zdiagnozowany ten stan pogłębił się znacząco.
OD grudnia kompletna rozsypka, bo padaczka mnie dobiła i ta depakina. I tak jak radzę sobie z autyzmem, tak z kolejnym schorzeniem już wcale, do tego pogłębia się nadwrażliwość na ubrania Oli chodzi nago, ubranie go po szarpaninie, kończy się tym, że i tak to ściągnie. Nie mam pomysł jak to zmienić. Efekt zapaleni płuc. Nawet w szpitalu chodził nago :(


Dziś obiecałam sobie jako postanowienie noworoczne, że ruszę ze studiami podyplomowymi, zrobię coś dla siebie żeby nie stracić reszty szacunku do swojej osoby, a co za tym idzie oprócz mamy, a także mamy niepełnosprawnego dziecka jestem też Pauliną, która też musi mieć jakiś cel. Oczywiście studia ściśle powiązane z autyzmem oligofrenopedagogika mi się marzy, ale ponieważ wyższe mam z finansów i rachunkowości, najpierw muszę skończyć pedagogikę ogólną. Mam nadzieję nie zmienić zdania po raz kolejny, bo brak pracy= brak kasy.

6 komentarzy:

  1. Trzymam kciuki bardzo za twoje postanowienie noworoczne a jak juz bedziesz oligofendropedagogiem to bede cie zawalac góra pytań.
    Co do tego co pisalaś powyzej to.. chyba tez o mnie, u nas w domu identycznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochanie, to, co opisujesz, nie jest stanem obcym zadnej mamie dziecka niepełnosprawnego. Raz na jakiś czas pekamy i wtedy wszystko się sypie.. łatwiej jest chyba pogodzić sie z pierwsza diagnoza, kazda kolejną znosi sie o wiele ciężej, jakby nasz ogranizm był wyczerpany już walką i akceptacją kolejnych złych informacji.
    Każda z nas wie, że wyjściem jest znalezienie niszy, miejsca dla siebie, dla pielęgnowania swoich pasji. W praktyce jest to koszmarnie trudne.. Życzę Ci abys rozpoczęła studia - ja złozyłam papiery, zostałam przyjęta, lecz z powodu przeprowadzki nic z tego nie wyszło. I powiem ci ze miałabym ochotę zrobic cos kompletnie innego... Mam dość bycia terapeutką Frania od 3,5 roku.
    Trzymaj się i chrzań porzadek i prasowanie. My juz od dwana nie prasujemy. Chrzanię to. Są rzeczy wazne i ważniejsze.
    Siły dla Ciebie, dla Was..

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja chciałabym podpisać się obiema rękami pod tym, co napisała mama Frania. To, że piszesz o smutku i wstydzie z wymienionych przez Ciebie powodów znaczy tylko, że jesteś wspaniałą osobą. A wstydzić powinni się Ci, którzy dają Ci odczuć, że jest inaczej.
    Teraz o cierpliwości. Jestem nauczycielką, w pracy mam całe pokłady cierpliwości dla dzieci które uczę, chociaż często gotuje się we mnie, kiedy widzę ich lenistwo i chamstwo. W domu, kiedy pracuję z synkiem, tej cierpliwości mam znacznie mniej. Jest to jakiś paradoks bo bardzo kocham moje dziecko, ale tak sobie myślę, że zupełnie inaczej pracuje się z cudzymi dziećmi, bo łatwo (bez zbędnych emocji) można przełączyć się na podejście czysto pedagogiczne. Z własnymi dziećmi jest to o wiele trudniejsze (przynajmniej dla mnie).
    Teraz o porządku. Nie prasuję już od dawna. Często króluje u nas bałagan, choć w końcu udało nam się wypracować z mężem podział obowiązków, dzięki któremu wszystko jakoś się kula. Choć obowiązkowo raz na jakiś czas zaliczamy sprzeczkę o bałagan.
    Co do kłótni z mężem, wiem o czym mówisz, mój mąż też ma inny pogląd na chorobę synka i histerie, w które on ostatnio wpada. Jego zdaniem należy na Jasia krzyknąć (on mówi "podnieść głos", ale dla mnie jest to krzyk), żeby się uspokoił, a ja niepotrzebnie się z nim cackam...
    Życzę Ci wszystkiego najlepszego i z całego serca będę Wam kibicować

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomysł studiów narodził się w październiku, ale padło reż słowo, że prócz terapeuty Oli musi mieć też mame. A po studiach będIe ciężko pogodzić te dwie role i nie zagubić się w żadnej. Zrezygnowałam, bo przede wszystkim jestem matką. Ale jakoś czuję, że jwdnak powinnam to zrobić aby mu jak najlepiej pomóc, a także będą to studia dla mnie mega interesujące bo np finanse skończyłam na siłe i nie wyobrażam sobie w tym pracować. Ale poszłam za rada, że po tym jest super praca

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To najgorszy wybór.. Ja rozmawiam dużo ze studentami 1 roku. Jesli widze, że komus studia ida jak po grudzie, mówie szczerze, ze nie każdy musi być germanistą.
      Zrób wiec studia podyplomowe - pedagogike ogólna trzysemestralna możesz zrobić w 2 semestry (u nas na uczelni np tak jest). Potem bedziesz miała otwarta drogę do innych studiów na tej podbudowie. Czy oligofrenoped.? Znowu ogólny kierunek, ale może coś węższego? Ja Ci daję takiego motywującego kopniaka na zachetę;-)
      Sama przymierzam sie do wczesnej interwencji, studiów znaczy się;-)
      Trzymaj sie Chmielaczku. Z panem mężem sie dogadasz, zobaczysz. On tez to przezywa, ino inaczej.

      Usuń
  5. Każdy z nas potrzebuje chwili oderwania od codzienności. Julko mama poszła w kierunku edukacji, dwa lata temu zapisała się do szkółki pomaturalnej tylko aby mieć pretekst do wyjścia z domu. W październiku postanowiła zrobić krok dalej i rozpoczęła studia podyplomowe rozszerzające Jej wiedzę z zakresu pedagogiki.

    OdpowiedzUsuń