Jutro ostatni dzień trzeciej serii tomatisa, Oli znosił słuchanie bez problemu, jakby to codzienność była.
Z efektów na dzień dzisiejszy to chłopak nam się rozśpiewał, może pojawią się jakieś nowe na co oczywiście czekamy.
W trakcie Tomatisa Oli miał okazje także ponosić przez chwile słuchawki Forbrain, zdziwienie po usłyszeniu swojego głosu bezcenne :) zbieramy środki na nie obecnie, gdyż wydają nam się kolejną szansą na mowe płynną i wyraźniejsze wypowiadanie słów które zna, a mówi dosyć kiepsko, niestety nie każdy go rozumie.
Podczas Tomatisa zauważyliśmy także dużą tęsknote za dziećmi, Oli codzień upewniał się, że do nich jedzie, a w środy kiedy nie opłacało nam się zupełnie jechać do przedszkola, była gehenna - szarpanie, rozpacz.... Oliś uwielbia swoje przedszkole, co nas ogromnie podbudowuje, że był to najlepszy wybór jaki mogliśmy zrobić.
Od wtorku nasz chłopak zaczyna naukę jazdy na łyżwach, troche jestem w strachu, ale skoro przedszkole się podjeło to jedynie prosimy o kciuki :)
niedziela, 16 listopada 2014
sobota, 8 listopada 2014
Z całego serca dziękujemy :*
Chcemy serdecznie podziękować za wszysykie wpłaty z 1%, pomogą nam one sfinansować 7 mcy zajęć SI i terapii relacji. Dzięki czemu Oli z pewnością zyska na samodzielności i lepszemu rozumieniu samego siebie.
Dziękujemy także za zeszły rok , gdzie pieniądze pomogły m.insfinansować nam obecnie trwającą trzeciom serie Tomatisa, jak i pozostałe dwie.
Dziękujemy za turnus i wiele godzin różnych terapii.
Bez z Was wiele by nam się nie udało.
Dziękujemy także za zeszły rok , gdzie pieniądze pomogły m.insfinansować nam obecnie trwającą trzeciom serie Tomatisa, jak i pozostałe dwie.
Dziękujemy za turnus i wiele godzin różnych terapii.
Bez z Was wiele by nam się nie udało.
sobota, 20 września 2014
nowy rok, nowe miejsca i stare klimaty
Pierwszy tydzień września nie należał do lekkich, Oli mimo iż znał swoje przedszkole płakał i wołał, że "chce tam"- wskazując stronę JiM, sprawę ułatwiał nam na szczęście kumpel z JiMowej grupy przedszkolnej Antoś, chłopaki razem ruszyli w tzw. "normalny świat'.
W tym roku chłopcy są prawie cały czas razem :) w przedszkolu to jedno, ale i terapie mamy ustawione wspólnie lub wymiennie.
Na chwilę obecną prócz zajęć przedszkolnych mamy:
- TUS 1h
- Terapie relacji 2h
- Klubik z muzykoterapią 3 h
- SI 1h
- Zajęcia pedagogiczne 1h
Niestety nowe przedszkole jest dosyć daleko od wszystkich naszych placówek terapeutycznych i dojazd jest ciężki i długi jak się prawka nie ma i jeździ MPK, więc ciężko nam dograć sprawę dwóch brakujących godzin w JiM. Więc czekamy na logopedie i SI,które mieliśmy w JiMie.
Nie ma co ukrywać było nam dużo wygodniej logistycznie w JiM, bo miał swoje 5h w czasie zajęć przedszkolnych,a nam na dojazdy zostały już tylko 3 zajęcia poza placówką, ale nikt nie obiecywał, że będzie lekko.
W przedszkolu Oli się odnalazł, chodzi chętnie, ciocie miłe, współpracujące, uczestniczące w szkoleniach w miejscach, gdzie chodzą nasi chłopcy, aby praca była spójna. Jasne musimy się jeszcze dograć,ale to trzeba troche czasu, najważniejsze, że chłopcy fajnie się czują.
Zdjęcia dzięki fanpage fb Akademii Malucha
W tym roku chłopcy są prawie cały czas razem :) w przedszkolu to jedno, ale i terapie mamy ustawione wspólnie lub wymiennie.
Na chwilę obecną prócz zajęć przedszkolnych mamy:
- TUS 1h
- Terapie relacji 2h
- Klubik z muzykoterapią 3 h
- SI 1h
- Zajęcia pedagogiczne 1h
Niestety nowe przedszkole jest dosyć daleko od wszystkich naszych placówek terapeutycznych i dojazd jest ciężki i długi jak się prawka nie ma i jeździ MPK, więc ciężko nam dograć sprawę dwóch brakujących godzin w JiM. Więc czekamy na logopedie i SI,które mieliśmy w JiMie.
Nie ma co ukrywać było nam dużo wygodniej logistycznie w JiM, bo miał swoje 5h w czasie zajęć przedszkolnych,a nam na dojazdy zostały już tylko 3 zajęcia poza placówką, ale nikt nie obiecywał, że będzie lekko.
W przedszkolu Oli się odnalazł, chodzi chętnie, ciocie miłe, współpracujące, uczestniczące w szkoleniach w miejscach, gdzie chodzą nasi chłopcy, aby praca była spójna. Jasne musimy się jeszcze dograć,ale to trzeba troche czasu, najważniejsze, że chłopcy fajnie się czują.
Zdjęcia dzięki fanpage fb Akademii Malucha
piątek, 1 sierpnia 2014
wakacje upływają jak z bicza strzelił
Wakacje rozpoczeliśmy pracowicie na turnusie, po powrocie jednak postanowiłam Olisiowi dać ttroche odpocząć zrezygnowaliśmy z zajęć dodatkowych bo pieniędzy na subkoncie niewiele zostało trzeba się ograniczyć, ale trzeba też odpocząć
Jednak Oli bez żadnej terapii cofnął by się nam w tempie astrononicznym, więc terapie z JiM nadal kontynuowane, Oli zaraz po turnusie wbiegł do przedszkola z wielkim uśmiechem, aż było miło popatrzeć.
Oliś po turnusie się roztroił, ale spodziewaliśmy się tego i już z turnusu monitowałam, że z nim nie fajnie. Niestety tyle czasu przed kompem zrobiło swoje, najgorszą stratą jest znów praktycznie zerowy kontakt wzrokowy...
Z nowości pojawiło się łobuzowanie, Oli psoci i wtedy kontakt wzrokowy ma fenomenalny. Najlepiej jest robić na złość temu co najgłośniej krzyczy czy wygląda najgroźniej czyli dziadkowi. Wierzcie mi, że dziadek ma taki ton i posture, że nikt mu nie podskoczy, a Olek tylko liczy na to, że dziadek się zdenerwuje wtedy jest radocha.
Ostatnio razem z Mają mieli karne jeżyki za psocenie, Maja jęczała, a Oli się rechotał , aż prawie czkawki dostał i taka to była kara.
Od wczoraj też Oli wykazuje wielką chęć bycia z dziećmi i do domu wracać nie zamierza, a jak już musi to robi to z wielkim fochem. Jak widać czy fundacja czy przedszkole w którym będzie od września sprawia mu wielką frajde i do domu wychodzi się z fochem :)
Powoli przeglądamy oferte zajęć na nowy rok szkolny i już mam chrapkę na zajęcia z TUS w Fundacji Zrozumieć Autyzm, w październiku kolejna seria Tomatisa. Już pojawia się wiele propozycji szkoleń na które z chęcią bym poszła, fajnie rosną oferty w sprawdzonych przez nas placówkach, a to ogromnie mnie cieszy :)
Jednak Oli bez żadnej terapii cofnął by się nam w tempie astrononicznym, więc terapie z JiM nadal kontynuowane, Oli zaraz po turnusie wbiegł do przedszkola z wielkim uśmiechem, aż było miło popatrzeć.
Oliś po turnusie się roztroił, ale spodziewaliśmy się tego i już z turnusu monitowałam, że z nim nie fajnie. Niestety tyle czasu przed kompem zrobiło swoje, najgorszą stratą jest znów praktycznie zerowy kontakt wzrokowy...
Z nowości pojawiło się łobuzowanie, Oli psoci i wtedy kontakt wzrokowy ma fenomenalny. Najlepiej jest robić na złość temu co najgłośniej krzyczy czy wygląda najgroźniej czyli dziadkowi. Wierzcie mi, że dziadek ma taki ton i posture, że nikt mu nie podskoczy, a Olek tylko liczy na to, że dziadek się zdenerwuje wtedy jest radocha.
Ostatnio razem z Mają mieli karne jeżyki za psocenie, Maja jęczała, a Oli się rechotał , aż prawie czkawki dostał i taka to była kara.
Od wczoraj też Oli wykazuje wielką chęć bycia z dziećmi i do domu wracać nie zamierza, a jak już musi to robi to z wielkim fochem. Jak widać czy fundacja czy przedszkole w którym będzie od września sprawia mu wielką frajde i do domu wychodzi się z fochem :)
Powoli przeglądamy oferte zajęć na nowy rok szkolny i już mam chrapkę na zajęcia z TUS w Fundacji Zrozumieć Autyzm, w październiku kolejna seria Tomatisa. Już pojawia się wiele propozycji szkoleń na które z chęcią bym poszła, fajnie rosną oferty w sprawdzonych przez nas placówkach, a to ogromnie mnie cieszy :)
środa, 30 lipca 2014
Państwo nie pomaga, to niech chociaż nie szkodzi!!!!!!!! Ratujmy JiM
Co proponuje nam państwo?? Godzinę zajęć z WWR w tygodniu, 153zł zasiłku na dziecko, a i nie zapominajmy niezastąpioną służbę zdrowia na która musimy czekać i czekać.......
JiM jako jedna z niewielu w Polsce(można by chyba zliczyć na palcach jednej ręki) proponuje nam bezpłatną terapię- korzystamy z SI, TUSa, logopedii oraz psychoedukacji.
Oli podczas swego dwu letniego pobytu osiągnął bardzo dużo, od września nie musi już korzystać z przedszkola specjalnego, co więcej fundacja sama pokierowała nas do zdrowych dzieci ( tak apropo, że to niby zabierają dzieci innym placówkom). Zostajemy jednak w terapii, Oli uwielbia swoich terapeutów, kolorowe sale.
Jest to wszystko jednak mało ważne dla wydziału edukacji, ważna jest kasa, szkoda tylko, że nikt nie przyszedł zobaczyć pracy w JiM od środka, tylko ocenia ją za biurka.
Łatwo powiedzieć, że autyści transportu nie potrzebują, ale ciężej już wytrzymać z takim autystą w MPK, niektóre bardziej pobudzone dzieciaki czy niżej funkcjonujące, często agresywne do przedszkola już nie dojeżdżają, ale co o tym wie Pan urzędnik?
Łatwo powiedzieć, że autyści nie muszą mieć w wakacje zajęć, zdrowe dzieci przecież w wakacje nie chodzą do szkół, a jakże. Tylko naszych dzieci nikt na półkolonie nie zabierze, a co dopiero o jakimś obozie mówić.
Która placówka zapewni opiekę autyście posługującym się makatonem, systemem PECS, piktogramami?
Kto zrobi to zupełnie bezpłatnie? Jakoś w innych miastach takiej opieki nie ma , a szkoda.
Dlatego prosimy o pomoc, tu cytuje wiadomości z JiMu
JiM jako jedna z niewielu w Polsce(można by chyba zliczyć na palcach jednej ręki) proponuje nam bezpłatną terapię- korzystamy z SI, TUSa, logopedii oraz psychoedukacji.
Oli podczas swego dwu letniego pobytu osiągnął bardzo dużo, od września nie musi już korzystać z przedszkola specjalnego, co więcej fundacja sama pokierowała nas do zdrowych dzieci ( tak apropo, że to niby zabierają dzieci innym placówkom). Zostajemy jednak w terapii, Oli uwielbia swoich terapeutów, kolorowe sale.
Jest to wszystko jednak mało ważne dla wydziału edukacji, ważna jest kasa, szkoda tylko, że nikt nie przyszedł zobaczyć pracy w JiM od środka, tylko ocenia ją za biurka.
Łatwo powiedzieć, że autyści transportu nie potrzebują, ale ciężej już wytrzymać z takim autystą w MPK, niektóre bardziej pobudzone dzieciaki czy niżej funkcjonujące, często agresywne do przedszkola już nie dojeżdżają, ale co o tym wie Pan urzędnik?
Łatwo powiedzieć, że autyści nie muszą mieć w wakacje zajęć, zdrowe dzieci przecież w wakacje nie chodzą do szkół, a jakże. Tylko naszych dzieci nikt na półkolonie nie zabierze, a co dopiero o jakimś obozie mówić.
Która placówka zapewni opiekę autyście posługującym się makatonem, systemem PECS, piktogramami?
Kto zrobi to zupełnie bezpłatnie? Jakoś w innych miastach takiej opieki nie ma , a szkoda.
Dlatego prosimy o pomoc, tu cytuje wiadomości z JiMu
"Fundacja
Jaś i Małgosia opublikowała sprawozdanie finansowe za 2013 r. Po raz
kolejny wzrosły przychody, ogromnie wzrosła również liczba dzieci,
którym udzielana jest pomoc. Ale cieniem na wynikach kładzie się
konieczność utworzenia 1,5 mln zł rezerwy z powodu żądań władz Łodzi.
Po trwającej blisko rok kontroli, paraliżującej pracę Fundacji Jaś i Małgosia, urzędnicy z łódzkiego Magistratu zażądali zwrotu blisko 1,5 mln zł subwencji oświatowej.
Nie podoba im się m. in., że Fundacja JiM finansuje:
- dodatkową terapię dzieci i nadzór nad nią przez zewnętrznego eksperta,
- zajęcia dla uczniów w wakacje,
- zakup i tworzenie materiałów do terapii,
- wyżywienie dzieci,
- transport dzieci do szkoły,
- bieżące remonty, które sprawiły, że dzieci z JiM uczą się w świetnych warunkach,
- kilka etatów administracyjnych pozwalających skoordynować pracę placówek i terapię 200 dzieci finansowaną
w ramach systemu edukacji.
Urząd
Miasta stosuje również zabiegi językowe, by podważyć inne wydatki. Na
przykład żądają zwrotu wynagrodzenia jednego z dyrektorów (brak słowa „szkoła” w nazwie stanowiska) i zwrotu wydatków na sprzątanie budynku(słowo budynek „Fundacji”, zamiast budynek „szkoły” użyte w wyjaśnieniach firmy sprzątającej).
Hanna
Zdanowska, Prezydent Miasta Łodzi nie chciała z nami rozmawiać,
skierowała nas do jednego z wiceprezydentów, z którym rozmowa nic nie
wniosła. A mimo wielu spotkań z szeregowymi urzędnikami, nie wycofali
się oni z żądań i mnożą kolejne, wyimaginowane zarzuty. Fundacja
odwołała się od ustaleń pokontrolnych i czeka na kolejną decyzję. Jeśli
Prezydent Łodzi będzie podtrzymywać swoje roszczenia, Fundacja skieruje
sprawę do sądu.
Szkoły w Polsce są finansowane z subwencji oświatowej. Pieniądze pochodzą z budżetu państwa, rząd przekazuje
je samorządom, które dalej przekazują je szkołom.
je samorządom, które dalej przekazują je szkołom.
Sposób wydatkowania subwencji reguluje ustawa o systemie oświaty, która enigmatycznie stwierdza, że pieniądze
te mogą być wydatkowane na bieżące potrzeby szkoły związane z kształceniem bądź wychowaniem.
te mogą być wydatkowane na bieżące potrzeby szkoły związane z kształceniem bądź wychowaniem.
Duża dowolność interpretacji rodzi pokusę zmuszenia szkół niepublicznych do zwrotu części przekazanej subwencji.
Fundacja JiM zwraca uwagę, że jeśli zostanie zmuszona do zwrotu części już wydatkowanej subwencji, będzie musiała
to zrobić korzystając z wpłat od Darczyńców, których intencją była pomoc dzieciom, a nie poprawianie stanu budżetu miasta.
to zrobić korzystając z wpłat od Darczyńców, których intencją była pomoc dzieciom, a nie poprawianie stanu budżetu miasta.
Fundacja
JiM korzystając z subwencji oświatowej prowadzi przedszkole, szkołę
podstawową, gimnazjum, szkołę przysposabiającą do pracy oraz terapię w
ramach wczesnego wspomagania rozwoju. Wszystkie placówki są bezpłatne.
Korzysta z nich blisko 250 niepełnosprawnych dzieci, głównie z autyzmem."
środa, 2 lipca 2014
Turnusu dni trzy
Jakoś mam mieszane uczucia co do turnusu, zupełnie czego innego się spodziewałam nie ukrywam.
Oli i Maja wyją za tatą, choć dziś już jest jakby lepiej. Jednak Oli nadal jest przestraszony i pilnuje wszystkich na każdym kroku.
Pobyt na jadalni to dla mnie totalna katorga, Oli mało co je, Maja nie je wcale, dopiero w pokoju jest w stanie zjeść...problem też wystąpił już w Łodzi w żłobku, tak też nie je na sali z dziećmi, a w osobym pokoju sama.
Ale te wszystkie wyżej wymienione problemy byłyby do przeżycia, gdyby nie powszechnie panująca nuda. Oli o ile ma trzy zajęcia dziennie to przez reszte czasu nie ma co robić, siedzi większość czasu przed komputerem, a nie o to nam chodziło. Szczerze mówiąc już troche chce mi się płakać.
Maja już zupelnie nudzi się jak mops, bo dla niej propozycji nie ma żadnej. Troche idziemy na basen o ile są miejsca, troche na figloraj o ile oczywiście nie ma za dużo dzieci, bo te stanowią już problem dla Mai.
Mam nadzieję, że sytuacja się rozkręci bo wrócę owszem wymęczona, ale nudą i jeszcze raz nudą.
Póki co oczekujemy przyjazdu taty i placu zabaw który niby ma być czynny w poniedziałek. ..
Staram się patrzeć pozytywnie, ale chyba zaczyna mi brakować na to sił ...
Co do samej terapi to ciężko się wypowiedzieć zobaczymy po tygodniu.
Tymczasem pozdrawiamy
Oli i Maja wyją za tatą, choć dziś już jest jakby lepiej. Jednak Oli nadal jest przestraszony i pilnuje wszystkich na każdym kroku.
Pobyt na jadalni to dla mnie totalna katorga, Oli mało co je, Maja nie je wcale, dopiero w pokoju jest w stanie zjeść...problem też wystąpił już w Łodzi w żłobku, tak też nie je na sali z dziećmi, a w osobym pokoju sama.
Ale te wszystkie wyżej wymienione problemy byłyby do przeżycia, gdyby nie powszechnie panująca nuda. Oli o ile ma trzy zajęcia dziennie to przez reszte czasu nie ma co robić, siedzi większość czasu przed komputerem, a nie o to nam chodziło. Szczerze mówiąc już troche chce mi się płakać.
Maja już zupelnie nudzi się jak mops, bo dla niej propozycji nie ma żadnej. Troche idziemy na basen o ile są miejsca, troche na figloraj o ile oczywiście nie ma za dużo dzieci, bo te stanowią już problem dla Mai.
Mam nadzieję, że sytuacja się rozkręci bo wrócę owszem wymęczona, ale nudą i jeszcze raz nudą.
Póki co oczekujemy przyjazdu taty i placu zabaw który niby ma być czynny w poniedziałek. ..
Staram się patrzeć pozytywnie, ale chyba zaczyna mi brakować na to sił ...
Co do samej terapi to ciężko się wypowiedzieć zobaczymy po tygodniu.
Tymczasem pozdrawiamy
czwartek, 19 czerwca 2014
zaczepny i rozrywkowy
Nie wiem co ostatnio się dzieje, ale zupełnie na nic nie mam czasu, nie żebym narzekała lubie życie w biegu, ale niestety blog został zaniedbany za co przepraszam bardzo.
Oli ostatnio zaczepia wszystkich i wszystko, efekt zaatakował go pies, gdy ten wyciągnął rękę, nic się nie stało , ale mogło pies był rasy agresywnej. W autobusach boję się kogo szturchnie, kogo popchnie. Czemu to robi, jedno to pewnie efekt Tomatisa trwa nadal, a dwa Oli czeka na reakcje, spojrzenie, nerwy, krzyczenie- sprawia mu to ogromną radość, wywołuje cudowny kontakt wzrokowy. Terapeuci karzą nie reagować, aby nie wzmacniać fiksacji na tym punkcie, ciężko jednak nie reagować w miejscach publicznych....
Kolejną rzeczą ostatnio na jaką Oliś ma parcie to imprezy, goście. Tylko słyszy, że ktoś przyszedl wyjmuje talerze, szklanki, ustawia stoły, krzesła cieszy się.
Dziś na grillu było to samo rozstawiał obowiązkowy ketchup i inne jedzenia plus osprzęt jedzeniowy, do tego powyznaczał gdzie kto siedzi, dopiero sam mógł usiąść do konsumpcji.
Wesoło u nas , gdy Oli od dzwi woła witajcie, witajcie, dzień dobry!!!
Dziękujemy za to Integroom , bo Tomatis dał nam wiele. Jednak przede wszystkim dziękujemu Wam za wpłaty na subkonto za co możemy pozwolić sobie na tego typu wspaniałe terapie. Za tydzień jedziemy na specjalistyczny turnus i w tym miejscu też dziękujemy wszystkim wpłacającym bo byłoby niemożliwe to bez Was.
Oli ostatnio zaczepia wszystkich i wszystko, efekt zaatakował go pies, gdy ten wyciągnął rękę, nic się nie stało , ale mogło pies był rasy agresywnej. W autobusach boję się kogo szturchnie, kogo popchnie. Czemu to robi, jedno to pewnie efekt Tomatisa trwa nadal, a dwa Oli czeka na reakcje, spojrzenie, nerwy, krzyczenie- sprawia mu to ogromną radość, wywołuje cudowny kontakt wzrokowy. Terapeuci karzą nie reagować, aby nie wzmacniać fiksacji na tym punkcie, ciężko jednak nie reagować w miejscach publicznych....
Kolejną rzeczą ostatnio na jaką Oliś ma parcie to imprezy, goście. Tylko słyszy, że ktoś przyszedl wyjmuje talerze, szklanki, ustawia stoły, krzesła cieszy się.
Dziś na grillu było to samo rozstawiał obowiązkowy ketchup i inne jedzenia plus osprzęt jedzeniowy, do tego powyznaczał gdzie kto siedzi, dopiero sam mógł usiąść do konsumpcji.
Wesoło u nas , gdy Oli od dzwi woła witajcie, witajcie, dzień dobry!!!
Dziękujemy za to Integroom , bo Tomatis dał nam wiele. Jednak przede wszystkim dziękujemu Wam za wpłaty na subkonto za co możemy pozwolić sobie na tego typu wspaniałe terapie. Za tydzień jedziemy na specjalistyczny turnus i w tym miejscu też dziękujemy wszystkim wpłacającym bo byłoby niemożliwe to bez Was.
piątek, 23 maja 2014
Odjechany Oli
Żeby tak różowo z Treningiem Tomatisa nie było, że matka widzi same pozytywy wynikające z treningu, to przy drugiej serii pojawiły nam się efekty uboczne- Oli biega, skacze , popiskuje, zaczepia ludzi, czasem w sposób nachalny, jest w ciągłym ruchu. No zrobił nam się chłopak nie do zniesienia, powie większość, że bez przesady. Jednak my przyzwyczajeni jesteśmy do Oliwka spokojnego, statecznego, skupionego , a tu zupełna odwrotność.
Z całego tego ADHD które w niego wstąpiło wynikają różne dziwne sytuacje:
- a to zaczepia niemowlaki krzycząc do ich mam "daj, daj"
- a to siada panią na przystankach na kolanach
- do wszystkich lata i woła " cześć, hej"
- podbiegł do chłopaka i rąbnął mu kilka chipsów z paczki niczym z reklamy Leys z Messim :)
- uwielbia dziewczyny , zaczepia , przytula i utrzymuje super kontakt wzrokowy :)
I tak bym mogła jeszcze troche wymieniać :) , ale pośniecie :)
Jednak nie mogłabym nie opisać historii, która mocno mnie zaskoczyła.
Czekaliśmy z Olim na testach do pewnego projektu dla rodzeństw autystycznych i czekaliśmy w końcu długiego korytarza, ja wypełniałam milion testów, gdy młody zaczął biec na potęgę i na nic moje krzyki się nie zdały biegł dalej bez opamiętania. Podniósł coś i krzyczy " heeeeej dla Mani" . Mówie ocho znalazł coś damskiego i chce siostrze dać. Wołam go więc żeby przyszedł i mi dał może domyśle się czyje. Na co uzyskałam odpowiedź " nie dla Maniii" . Ale biegnie z powrotem, więc czekam. Dobiegł do pokoju sprzątaczek wleciał i wtedy usłyszałam już dobrze " cześć, dla Paniiiii". Okazało się, że młody sokolim wzrokiem zobaczył jak upadał Pani jeden pojedyńczy klucz i jej odniósł :)
Jak on to zobaczył nie wiem :) odległość była na prawdę duża i pomyślał, że trzeba jej oddać, no w szoku jestem :)
Wracając do efektów ubocznych to one nas cieszą, bo widać, że mwtoda działa, jednak nie ukrywam czekamy z niecierpliwością na wyciszenie pobudzenia ;)
Z całego tego ADHD które w niego wstąpiło wynikają różne dziwne sytuacje:
- a to zaczepia niemowlaki krzycząc do ich mam "daj, daj"
- a to siada panią na przystankach na kolanach
- do wszystkich lata i woła " cześć, hej"
- podbiegł do chłopaka i rąbnął mu kilka chipsów z paczki niczym z reklamy Leys z Messim :)
- uwielbia dziewczyny , zaczepia , przytula i utrzymuje super kontakt wzrokowy :)
I tak bym mogła jeszcze troche wymieniać :) , ale pośniecie :)
Jednak nie mogłabym nie opisać historii, która mocno mnie zaskoczyła.
Czekaliśmy z Olim na testach do pewnego projektu dla rodzeństw autystycznych i czekaliśmy w końcu długiego korytarza, ja wypełniałam milion testów, gdy młody zaczął biec na potęgę i na nic moje krzyki się nie zdały biegł dalej bez opamiętania. Podniósł coś i krzyczy " heeeeej dla Mani" . Mówie ocho znalazł coś damskiego i chce siostrze dać. Wołam go więc żeby przyszedł i mi dał może domyśle się czyje. Na co uzyskałam odpowiedź " nie dla Maniii" . Ale biegnie z powrotem, więc czekam. Dobiegł do pokoju sprzątaczek wleciał i wtedy usłyszałam już dobrze " cześć, dla Paniiiii". Okazało się, że młody sokolim wzrokiem zobaczył jak upadał Pani jeden pojedyńczy klucz i jej odniósł :)
Jak on to zobaczył nie wiem :) odległość była na prawdę duża i pomyślał, że trzeba jej oddać, no w szoku jestem :)
Wracając do efektów ubocznych to one nas cieszą, bo widać, że mwtoda działa, jednak nie ukrywam czekamy z niecierpliwością na wyciszenie pobudzenia ;)
czwartek, 15 maja 2014
Druga seria Tomatisa
Od poniedziałku rozpoczeliśmy drugi etap treningu Tomatisa. Drugi dzień był kryzysowy, ostatnie 10 minut trzeciego i czwartego dnia to też już ściąganie słuchawek na potęgę, swoją drogą to ciekawe, że jak w zegarku wczuwa, że nadeszło ostatnie 10 minut.
Mocno poprawił nam się kontakt wzrokowy, więc już się cieszę.
Nauczyliśmy się liczyć do 4, a do niedawna wydawało się to nie możliwe :) jednak wytrwałość popłaca.
Powróciliśmy do fiksacji Tomkiem, Angry Birds poszły w odstawkę odkąd pękła nam szyba w Ipadzie. Jednak nie ma co wydawać zabawek, bo nie wiadomo kiedy znów się przydadzą. Tym sposobem znów całe podłogi w domu są pozastawiane torami, w niedziele Oliś ma urodziny z motywem Angry Birds, a tu się okazuje, że to nieaktualne :) mam jednak nadzieję, że ucieszy się , bo trochę na te wszystkie gadżety wydaliśmy.
Pierwszy prezent już wybrany, pobyt w biedronce po ziemie od kwiatów zakończył się zakupem stolika piknikowego
Jak on go zobaczył to nie wiem, ale biegł już od drzwi po niego :) i nie było opcji trzeba było kupić, więc prezent urodzinowy mamy z głowy :)
Mocno poprawił nam się kontakt wzrokowy, więc już się cieszę.
Nauczyliśmy się liczyć do 4, a do niedawna wydawało się to nie możliwe :) jednak wytrwałość popłaca.
Powróciliśmy do fiksacji Tomkiem, Angry Birds poszły w odstawkę odkąd pękła nam szyba w Ipadzie. Jednak nie ma co wydawać zabawek, bo nie wiadomo kiedy znów się przydadzą. Tym sposobem znów całe podłogi w domu są pozastawiane torami, w niedziele Oliś ma urodziny z motywem Angry Birds, a tu się okazuje, że to nieaktualne :) mam jednak nadzieję, że ucieszy się , bo trochę na te wszystkie gadżety wydaliśmy.
Pierwszy prezent już wybrany, pobyt w biedronce po ziemie od kwiatów zakończył się zakupem stolika piknikowego
Jak on go zobaczył to nie wiem, ale biegł już od drzwi po niego :) i nie było opcji trzeba było kupić, więc prezent urodzinowy mamy z głowy :)
czwartek, 1 maja 2014
Jak dobrze być z siostrą
Ostatnio Maja była chora, prócz zapalenia górnych dróg oddechowych złapała jeszcze zapalenie pęcherza, więc troche siedziała sobie w domu. I nie wiem czy to było zapalnikiem, do owej rozpaczy Oliwierka za Mają, czy inny powód, ale Oli swojej Mai do żłobka oddać nie chce, rozpacza codziennie i krzyczy " oddać Manie".
Relacje między nimi były zawsze dosyć mocne i dobre. Mało kiedy się biją, a jak ktoś już jest zapalnikiem awantury to raczej Maja. Jednak ostatnio Oli wciąż i wciąż mówi(jesli można to tak nazwać) o Mani, przynosi jej serki rano, budzi ją gdy ta za długo śpi, zawsze gdy dostanie prezent woła " dla Mani" - co w przełożeniu na nasz język znaczy " daj prezent dla Mai".
Ostatnio miłość kwitnie nawet na placach zabaw, gdzie to Oli zjeżdża na brzuchu żeby móc trzymać Maje za ręce :) i tak zjeżdżają sobie razem.
Dzieciaki się trzymają razem i to jest fajne, aż serce rośnie.
Niestety dla Mai szykuje się ciężki czas, bo tato zmienjł godziny pracy i to my musimy ją odbierać, a dzięki możliwości korzystania z wszelkich terapii dodatkowych wracamy późno do domu, co oznacza, że będzie trzeba pozmieniać troche w jej rozkładzie dnia i będzie musiała jeździć z nami i czekać ze mną po korytarzach, bo nie wyrobimy się , aby odebrać ją przed zamknięciem żłobka.
Dobrze, że niedługo wakacje :)
Relacje między nimi były zawsze dosyć mocne i dobre. Mało kiedy się biją, a jak ktoś już jest zapalnikiem awantury to raczej Maja. Jednak ostatnio Oli wciąż i wciąż mówi(jesli można to tak nazwać) o Mani, przynosi jej serki rano, budzi ją gdy ta za długo śpi, zawsze gdy dostanie prezent woła " dla Mani" - co w przełożeniu na nasz język znaczy " daj prezent dla Mai".
Ostatnio miłość kwitnie nawet na placach zabaw, gdzie to Oli zjeżdża na brzuchu żeby móc trzymać Maje za ręce :) i tak zjeżdżają sobie razem.
Dzieciaki się trzymają razem i to jest fajne, aż serce rośnie.
Niestety dla Mai szykuje się ciężki czas, bo tato zmienjł godziny pracy i to my musimy ją odbierać, a dzięki możliwości korzystania z wszelkich terapii dodatkowych wracamy późno do domu, co oznacza, że będzie trzeba pozmieniać troche w jej rozkładzie dnia i będzie musiała jeździć z nami i czekać ze mną po korytarzach, bo nie wyrobimy się , aby odebrać ją przed zamknięciem żłobka.
Dobrze, że niedługo wakacje :)
środa, 16 kwietnia 2014
wiele się dzieje
Ostatnio u nas wiele się dzieje, codziennie mamy jakieś terapie w domu bywamy wieczorami. O ile po Oliwku nie widze zmęczenia materiału, o tyle ja już na twarz padam. Oczekuje wakacji jakbym conajmniej dziecko szkolne miała :)
Oli fajnie ruszył po Tomatisie i wszyscy terapeuci starają się jechać na fali, póki nie nastąpi zmiana w drugą strone.
Po weekendzie majowym czeka nas druga seria, oby za dużo się nie zadziało bo zostanie miesiąc odpoczynku przed turnusem.
Mamy też dobre wieści nasza terapeutka prowadząca jedzie z nami na turnus jupiiii
Oli jak to Oli nadal się nie chce ubierać, nie chcem jest na porządku dziennym, zafiksował się tym razem na jedzenie i jadłby tylko bakusie lub bakusie do kieszonki, wykazuje coraz większe zainteresowanie zwierzakami naszymi domowymi.
I chyba tyle w telegraficznym skrócie, bo przed świętami mamy gorący okres, ciągle gdzieś coś do zrobienia.
pozdrawiamy
Oli fajnie ruszył po Tomatisie i wszyscy terapeuci starają się jechać na fali, póki nie nastąpi zmiana w drugą strone.
Po weekendzie majowym czeka nas druga seria, oby za dużo się nie zadziało bo zostanie miesiąc odpoczynku przed turnusem.
Mamy też dobre wieści nasza terapeutka prowadząca jedzie z nami na turnus jupiiii
Oli jak to Oli nadal się nie chce ubierać, nie chcem jest na porządku dziennym, zafiksował się tym razem na jedzenie i jadłby tylko bakusie lub bakusie do kieszonki, wykazuje coraz większe zainteresowanie zwierzakami naszymi domowymi.
I chyba tyle w telegraficznym skrócie, bo przed świętami mamy gorący okres, ciągle gdzieś coś do zrobienia.
pozdrawiamy
czwartek, 20 marca 2014
1sesja Tomatisa za nami :)
Wczoraj zakończyliśmy ostatni 15 dzień Tomatisa, było dosyć łatwo nam, go przejść, gdy tylko doszliśmy do wniosku, że Oli nie chce owej opaski przytrzymującej słuchawki i dlatego się buntuje.
Upodobał sobie w placówce klocki jenga na, których to układał swoje wieże z Angry Birds
Jakie są efekty wiele osób pyta, jakie skutki uboczne?
Póki co skutki uboczne nie wystąpiły lub ja ich nie zauważam, bo na świeczniku jest nienoszenie kurtki i butów przez Olka, ale owe nienoszenie zaczeło się już przed Tomatisem.
Efekty zauważalne przeze mnie to lepszy, spokojniejszy sen. Natomiast terapeuci, którzy nie wiedzieli, że Oli ma Tomatisa, w tym tygodniu są zachwyceni Oliwkiem, że się nie zawiesza, że jest praktycznie w ciągłym kontakcie, odpowiada krótko bo krótko, ale odpowiada na pytania. Wczoraj ponoć się rozgadał.
Czy jest to skok rozwojowy, efekt Tomatisa, czy może lepszego spania nie wiem, ale wierze, że coś drgneło, z następnej sesji na bank nie zrezygnujemy.
Oli polubił miejsce, Panią Anitkę, Gosie, wciąż próbował wbić się na zajęcia SI do pani Agnieszki, więc od przyszłego czwartku zamienimy Tomatisa na SI, zobaczymy czy da rade.
Upodobał sobie w placówce klocki jenga na, których to układał swoje wieże z Angry Birds
Jakie są efekty wiele osób pyta, jakie skutki uboczne?
Póki co skutki uboczne nie wystąpiły lub ja ich nie zauważam, bo na świeczniku jest nienoszenie kurtki i butów przez Olka, ale owe nienoszenie zaczeło się już przed Tomatisem.
Efekty zauważalne przeze mnie to lepszy, spokojniejszy sen. Natomiast terapeuci, którzy nie wiedzieli, że Oli ma Tomatisa, w tym tygodniu są zachwyceni Oliwkiem, że się nie zawiesza, że jest praktycznie w ciągłym kontakcie, odpowiada krótko bo krótko, ale odpowiada na pytania. Wczoraj ponoć się rozgadał.
Czy jest to skok rozwojowy, efekt Tomatisa, czy może lepszego spania nie wiem, ale wierze, że coś drgneło, z następnej sesji na bank nie zrezygnujemy.
Oli polubił miejsce, Panią Anitkę, Gosie, wciąż próbował wbić się na zajęcia SI do pani Agnieszki, więc od przyszłego czwartku zamienimy Tomatisa na SI, zobaczymy czy da rade.
środa, 12 marca 2014
Brak czasu
Dziś już 9 dzień Tomatisa, Oli znosi go dobrze. Ładnie poprawia słuchawki, żeby dobrze leżały. Bo opaski przytrzymującej nie zaakaceptował. Siedzi dwie godziny, rysujemy, układamy klocki, strzelamy z Angry, jest naprawdę bardzo dobrze.
Ja jak zawsze panikowałam niepotrzebnie.
Jest jeden minus, wracamy do domu przed 20 i Maja już za nami tęskni i płacze :( bo z tatą jest super, ale mnie i Olka nie widuje całe dnie. Wracamy zmęczeni, szybko coś jemy i lulu, stąd cisza na blogu.
Powoli też stawiamy kroki w strone intergracji, więc od rana to mi głowe zaprząta, w piątek w JiM zostanie podjęta ostateczna decyzja na konsylium wszystkich specjalistów pracujących z Olim, czy to już czas na taki krok i odwrotu nie będzie. Wtedy czekać nas będzie przeprawa z PPP o zmiane orzeczenia z kształcenia specjalnego na integracyjne. Póki co składamy podanie do przedszkola, a na ostateczne kroki czekamy do decyzji, bo ja nie uważam się za kogoś kto sobie może podjąć decyzje czy Oli nadaje się na integracje czy nie.
Nadal nie chce się mój królewicz przebierać, sytuacja zaczyna nas przerastać i chyba sposób na przeczekanie nie daje rady....
Ja jak zawsze panikowałam niepotrzebnie.
Jest jeden minus, wracamy do domu przed 20 i Maja już za nami tęskni i płacze :( bo z tatą jest super, ale mnie i Olka nie widuje całe dnie. Wracamy zmęczeni, szybko coś jemy i lulu, stąd cisza na blogu.
Powoli też stawiamy kroki w strone intergracji, więc od rana to mi głowe zaprząta, w piątek w JiM zostanie podjęta ostateczna decyzja na konsylium wszystkich specjalistów pracujących z Olim, czy to już czas na taki krok i odwrotu nie będzie. Wtedy czekać nas będzie przeprawa z PPP o zmiane orzeczenia z kształcenia specjalnego na integracyjne. Póki co składamy podanie do przedszkola, a na ostateczne kroki czekamy do decyzji, bo ja nie uważam się za kogoś kto sobie może podjąć decyzje czy Oli nadaje się na integracje czy nie.
Nadal nie chce się mój królewicz przebierać, sytuacja zaczyna nas przerastać i chyba sposób na przeczekanie nie daje rady....
wtorek, 4 marca 2014
Tomatis - dzień 1
Przeżywałam już od rana, jak to będzie, biłam się z myślami, aż dotarliśmy. Oli grzecznie usiadł, dał założyć słuchawki, buzia mu się śmiała, więc na stoliku wylądowały kredki i malowanka Angry Birds i tak w błogim stanie minęło pół godziny.
Niestety sielanka zamieniła się automatycznie w rozpacz i krzyki, Oli wielu wołał na ratunek, ale najczęściej " ludzie, tatooooo".
Za drzwiami tym sposobem było słychać rozpacz dziecka, które " nie chce, puść, ratunku, ludzie, tatoooo, buty, zdjąć" padały co chwila nowe słowa jak z procy, wypowiadane bardzo wyraźnie. Tak krzyczał aż w rozpaczy zasnął i przespał już do końca.
Cóż wiedziałam, że mu się to nie spodoba, on nie lubi takiej muzyki.
A jak po Tomatisie już w domu???
Oli po przespaniu godziny był słabo wypoczęty, pobawił się 2h i znów padł nie wiadomo kiedy, a przeżywaliśmy, że noc to mamy już na bank z głowy.
Trzeba przyznać, że musi silnie oddziaływać, bo po obiedniej drzemce Oli zarywa pół nocy....
Zobaczymy co będzie dzisiaj, na bój z słuchawkami idzie tata :)
Niestety sielanka zamieniła się automatycznie w rozpacz i krzyki, Oli wielu wołał na ratunek, ale najczęściej " ludzie, tatooooo".
Za drzwiami tym sposobem było słychać rozpacz dziecka, które " nie chce, puść, ratunku, ludzie, tatoooo, buty, zdjąć" padały co chwila nowe słowa jak z procy, wypowiadane bardzo wyraźnie. Tak krzyczał aż w rozpaczy zasnął i przespał już do końca.
Cóż wiedziałam, że mu się to nie spodoba, on nie lubi takiej muzyki.
A jak po Tomatisie już w domu???
Oli po przespaniu godziny był słabo wypoczęty, pobawił się 2h i znów padł nie wiadomo kiedy, a przeżywaliśmy, że noc to mamy już na bank z głowy.
Trzeba przyznać, że musi silnie oddziaływać, bo po obiedniej drzemce Oli zarywa pół nocy....
Zobaczymy co będzie dzisiaj, na bój z słuchawkami idzie tata :)
sobota, 1 marca 2014
Alergolog i bluzki które bolą
Wreszcie udało nam się skonsultować nasze przeklęte AZS , dostaliśmy skierowania na Ige, Ige pro oraz panel pokarmowy, plus wymaz z krwi.
Jest duże podejrzenie, że wysuszenie skóry wynika właśnie z niedostosowanej diety.
Wszystko niby ładnie , pięknie ,ale kolejna wizyta, gdzie poznamy wyniki za 3mce... nie bardzo jestem w stanie rozumieć czemu Pani doktor, aż tak odległą wizytę nam wyznaczyła, pewnie odpowiedzi nigdy nie poznam.
Jednak mentalnie w głowie nastawiamy się powoli do diety.
Jeśli chodzi o sprawy aktualne, to dalej w domu mamy nieciekawie, a w fundacji super.
Ostatnio też naszła nas faza innej bluzki niż czerwonej z angry birds nie założe i chodzi w niej już tydzień, co więcej mamy identyczną z tego samego sklepu ,ale granatową i ta boli, oj jak boli, łzy jak grochy lecą.... Nie mamy już pomysłu co robić, więc postanowiłam przeczekać, chyba zbliża się wiosna , bo problemy nam się nasilają,jak w zeszłym roku.
Wczoraj odbyło się spotkanie dla rodziców dzieci, które zostały wybrane do integracji, znaleźliśmy sie na liście, więc mamy szanse na nowe możliwości, ale pod kontrolą JiMowych specjalistów.
Nie spodziewałam się takiej możliwości ,a jednak fundacja jest jeszcze w stanie mnie czymś zaskoczyć :)
Jest kilka integracyjnych przedszkoli, które współpracować będą z naszą fundacją,do których nasze dzieci jeździć będą już teraz i przyzwyczajać się do nowych wrażeń, gdzie nasi specjaliści będą pomagać ,doradzać, przekazywać wszelkie informacje jakie uzyskali przez okres w jakim nasze dzieci były w placówce.
Po prostu cuda się zdarzają :) , a specjaliści z różnych placówek dogadują, a nie wymądrzają kto wie lepiej :)
Muszę też pochwalić moje dziecko, dziś dosyć niewyraźnie, zapytało mnie "gdzie jest tata?" z wrażenia , aż nie mogłam odpowiedzieć :P
Od poniedziałku Tomatis
Jest duże podejrzenie, że wysuszenie skóry wynika właśnie z niedostosowanej diety.
Wszystko niby ładnie , pięknie ,ale kolejna wizyta, gdzie poznamy wyniki za 3mce... nie bardzo jestem w stanie rozumieć czemu Pani doktor, aż tak odległą wizytę nam wyznaczyła, pewnie odpowiedzi nigdy nie poznam.
Jednak mentalnie w głowie nastawiamy się powoli do diety.
Jeśli chodzi o sprawy aktualne, to dalej w domu mamy nieciekawie, a w fundacji super.
Ostatnio też naszła nas faza innej bluzki niż czerwonej z angry birds nie założe i chodzi w niej już tydzień, co więcej mamy identyczną z tego samego sklepu ,ale granatową i ta boli, oj jak boli, łzy jak grochy lecą.... Nie mamy już pomysłu co robić, więc postanowiłam przeczekać, chyba zbliża się wiosna , bo problemy nam się nasilają,jak w zeszłym roku.
Wczoraj odbyło się spotkanie dla rodziców dzieci, które zostały wybrane do integracji, znaleźliśmy sie na liście, więc mamy szanse na nowe możliwości, ale pod kontrolą JiMowych specjalistów.
Nie spodziewałam się takiej możliwości ,a jednak fundacja jest jeszcze w stanie mnie czymś zaskoczyć :)
Jest kilka integracyjnych przedszkoli, które współpracować będą z naszą fundacją,do których nasze dzieci jeździć będą już teraz i przyzwyczajać się do nowych wrażeń, gdzie nasi specjaliści będą pomagać ,doradzać, przekazywać wszelkie informacje jakie uzyskali przez okres w jakim nasze dzieci były w placówce.
Po prostu cuda się zdarzają :) , a specjaliści z różnych placówek dogadują, a nie wymądrzają kto wie lepiej :)
Muszę też pochwalić moje dziecko, dziś dosyć niewyraźnie, zapytało mnie "gdzie jest tata?" z wrażenia , aż nie mogłam odpowiedzieć :P
Od poniedziałku Tomatis
niedziela, 23 lutego 2014
Podejście drugie do Tomatisa :)
W piątek przyszła na świat pewna kruszynka, która przewróciła trochę nas wszystkich świat, nie tylko swoich rodziców.
W tym miejscu natomiast serdecznie gratulujemy rodzicom i kumplowi Oliwka Antosiowi, takiej ślicznotki :)
Z tegoż to powodu nie miałam czasu opisać owego spotkania ws Tomatisa, tak więc wreszcie mamy sukces i wreszcie jestem spokojna :) Pani przesympatyczna, fachowa, robiła wywiad no szok po poprzedniej wizycie, gdzie spędziliśmy 5 minut.
Wywiad był ogromnie szczegółowy i o ile powinnam się przyzwyczaić to tu kilka pytań sprawiło mi problem, oj pamięć ulotna jest jak diablii, Oli ma prawie 5 lat i szczególiki z okresu niemowlęcego jednak umykają. Sam wywiad trwał godzinę, dostaliśmy też troche papierów do wypełnienia w domu, wychodzi z nich, ze jesteśmy na poziomie 2,6-3,5 latka, oraz autyzm Oliwiera ma poziom niski jednak 34 pkt małą ilością nie są i nie wiele brakło do ciężkiego. Ja oczywiście optymistycznie cieszę się z wyników napawają radością idziemy do przodu.
Czemu jeszcze wizyta mnie upewniła, że trafiliśmy pod właściwy adres?
Pani kojarzyła Konferencje w Warszawie , wystąpienie Bogusi, obrazy Józka, czyli skoro brała udział w projekcie musi mieć doświadczenie, a to niby poprzednicy mieli brać w nim udział, jakoś w tamtej placówce nic z tego nie kojarzyli.
Jak Oli się czuł na wizycie?
Fantastycznie, wszedł z rezerwą, ale jak zobaczył sale do SI nie mógł wyjść z zachwytu, tyle atrakcji. Więc my miałyśmy spokój podczas rozmowy. Gdy wyszedł do toalety, to biegł spowrotem co sił w nogach do sali.
Mieliśmy dwie możliwości, albo odbyć trening w placówce, albo można wypożyczyć go za określoną kaucje do domu, tu już jednak włączyła mi się clzerwona lampa- pies i kot plus drogi sprzęt u nas w domu, lepiej nie :) dlatego też decyzja padła na codzienne dojazdy, choć jeszcze nad tym myślimy bo godz popołudniowe, a Oli wtedy jest już raczej zmęczony.
Zaczynamy 3 marca trzymajcie kciuki :)
W tym miejscu natomiast serdecznie gratulujemy rodzicom i kumplowi Oliwka Antosiowi, takiej ślicznotki :)
Z tegoż to powodu nie miałam czasu opisać owego spotkania ws Tomatisa, tak więc wreszcie mamy sukces i wreszcie jestem spokojna :) Pani przesympatyczna, fachowa, robiła wywiad no szok po poprzedniej wizycie, gdzie spędziliśmy 5 minut.
Wywiad był ogromnie szczegółowy i o ile powinnam się przyzwyczaić to tu kilka pytań sprawiło mi problem, oj pamięć ulotna jest jak diablii, Oli ma prawie 5 lat i szczególiki z okresu niemowlęcego jednak umykają. Sam wywiad trwał godzinę, dostaliśmy też troche papierów do wypełnienia w domu, wychodzi z nich, ze jesteśmy na poziomie 2,6-3,5 latka, oraz autyzm Oliwiera ma poziom niski jednak 34 pkt małą ilością nie są i nie wiele brakło do ciężkiego. Ja oczywiście optymistycznie cieszę się z wyników napawają radością idziemy do przodu.
Czemu jeszcze wizyta mnie upewniła, że trafiliśmy pod właściwy adres?
Pani kojarzyła Konferencje w Warszawie , wystąpienie Bogusi, obrazy Józka, czyli skoro brała udział w projekcie musi mieć doświadczenie, a to niby poprzednicy mieli brać w nim udział, jakoś w tamtej placówce nic z tego nie kojarzyli.
Jak Oli się czuł na wizycie?
Fantastycznie, wszedł z rezerwą, ale jak zobaczył sale do SI nie mógł wyjść z zachwytu, tyle atrakcji. Więc my miałyśmy spokój podczas rozmowy. Gdy wyszedł do toalety, to biegł spowrotem co sił w nogach do sali.
Mieliśmy dwie możliwości, albo odbyć trening w placówce, albo można wypożyczyć go za określoną kaucje do domu, tu już jednak włączyła mi się clzerwona lampa- pies i kot plus drogi sprzęt u nas w domu, lepiej nie :) dlatego też decyzja padła na codzienne dojazdy, choć jeszcze nad tym myślimy bo godz popołudniowe, a Oli wtedy jest już raczej zmęczony.
Zaczynamy 3 marca trzymajcie kciuki :)
wtorek, 18 lutego 2014
Punkt wyjścia
Kiedy szczęśliwi pokonaliśmy krzyki przy wejściach do przedszkola i domu, w życiu nie spodziewaliśmy się, że to wróci. Jednak znów jesteśmy na etapie sierpnia 2012.
Zeszły tydzień Oli wchodził znów do przedszkola na siłe, krzycząc, płacząc, lamentując jak dawniej, dziś nie chciał wejść do domu, barowałam się ponad 4h...
Takie momenty załamują i wysysają z sił.
Chyba Oli chce mi pokazać, że to zimowisko było mu ogromnie potrzebne, a ja zawaliłam, o jak bardzo teraz potrzebuje pomocy Prodeste....
Z Mają też nie wesoło nie śpi od kilku dni, jest strasznie nerwowa, często bez powodu, obecnie dostała Hydroksyzne, żeby przespała choć jedną noc.
Zeszły tydzień Oli wchodził znów do przedszkola na siłe, krzycząc, płacząc, lamentując jak dawniej, dziś nie chciał wejść do domu, barowałam się ponad 4h...
Takie momenty załamują i wysysają z sił.
Chyba Oli chce mi pokazać, że to zimowisko było mu ogromnie potrzebne, a ja zawaliłam, o jak bardzo teraz potrzebuje pomocy Prodeste....
Z Mają też nie wesoło nie śpi od kilku dni, jest strasznie nerwowa, często bez powodu, obecnie dostała Hydroksyzne, żeby przespała choć jedną noc.
poniedziałek, 17 lutego 2014
Terapia relacji- szkolenie
Właśnie jestem po szkoleniu z terapii relacji, utwierdziłam się w tym, że za dużo gadam, za mało słucham, już nie mówiąc o tym jak krótko czekam na odpowiedź.
Niestety żyję szybko, chodzę szybko i chyba nie umiem zwolnić nawet w kontakcie z moim dzieckiem.
Choć jestem z siebie dumna, bo wiele już sobie wpoiłam, przede wszystkim "Pauze",która była ogromnym zaskoczeniem dla większości, bo jak to zadałam/łem pytanie i mam oczekiwać do 15 sekund w ciszy na odpowiedź, bawimy się, wykonujemy zadania przerywamy i mamy aż tyle czekać na reakcje dziecka??
Nie mogę stwierdzić czy to pomaga czy nie, ale na moje dzieci działa,okazuje się, że wtedy właśnie następuje kontakt wzrokowy, bądź jakieś słowo, gest ręką bądź ciałem.
Tu link pokazujący , że komunikacja jest możliwa bez mowy,a nikt gwarancji nam nie da , że będzie nasze dziecko mówić
wzajemne interakcje lub zabawa z rodzicem (pauza)
Co wyniosłam najważniejszego, że jak jest akceptacja, samoregulcja dziecka i pauza to Oli pójdzie dalej- to widziałam już na nie jednych zajęciach, jednak muszę uczciwie przyznać zapomniałam jak się bawić z uśmiechem, bez skrępowania,twórczo. To trzeba na bank zmienić.
Aron terapia relacji
Trzeba wrócić do dzieciństwa powyolbrzymiać, pośmiać się, poturlać, poskakać na piłce czy na jednej nodze, powydawać dziwne dźwięki- niby wydawało się robie to na co dzień,jednak nie aż tak.
Więc czas na zmiany w naszym domu, ale rodziców, a nie dzieci :)
Jeśli kto ma ochotę na spotkanie dotyczące rodzeństwa dzieci niepełnosprawnych zapraszam odbędzie się w marcu.
Niestety żyję szybko, chodzę szybko i chyba nie umiem zwolnić nawet w kontakcie z moim dzieckiem.
Choć jestem z siebie dumna, bo wiele już sobie wpoiłam, przede wszystkim "Pauze",która była ogromnym zaskoczeniem dla większości, bo jak to zadałam/łem pytanie i mam oczekiwać do 15 sekund w ciszy na odpowiedź, bawimy się, wykonujemy zadania przerywamy i mamy aż tyle czekać na reakcje dziecka??
Nie mogę stwierdzić czy to pomaga czy nie, ale na moje dzieci działa,okazuje się, że wtedy właśnie następuje kontakt wzrokowy, bądź jakieś słowo, gest ręką bądź ciałem.
Tu link pokazujący , że komunikacja jest możliwa bez mowy,a nikt gwarancji nam nie da , że będzie nasze dziecko mówić
wzajemne interakcje lub zabawa z rodzicem (pauza)
Co wyniosłam najważniejszego, że jak jest akceptacja, samoregulcja dziecka i pauza to Oli pójdzie dalej- to widziałam już na nie jednych zajęciach, jednak muszę uczciwie przyznać zapomniałam jak się bawić z uśmiechem, bez skrępowania,twórczo. To trzeba na bank zmienić.
Aron terapia relacji
Trzeba wrócić do dzieciństwa powyolbrzymiać, pośmiać się, poturlać, poskakać na piłce czy na jednej nodze, powydawać dziwne dźwięki- niby wydawało się robie to na co dzień,jednak nie aż tak.
Więc czas na zmiany w naszym domu, ale rodziców, a nie dzieci :)
Oli i Antoś na muzykoterapii
zdj.Fundacja Zrozumieć Autyzm |
piątek, 14 lutego 2014
jak tam z Olim?
Przy zbiórce 1% często pojawia się pytanie " a jak tam z Olim?"
Cóż nigdy do końca nie wiem jak odpowiedzieć, niby skończyłam studia finansowe, a marketingowiec ze mnie żaden. Więc zgodnie z prawdą mówię edukacyjnie do przodu, a społecznie się cofamy. Coraz więcej słów się pojawia, jednak dopada nas coraz więcej stymulacji, więc coraz mocniej widać, że coś nie gra. Jak jest? Jest pół na pół, jednak ja jako pozytywny człowiek raczej skupiam się na tej połówce do przodu, bo ta druga tylko dołuje...
Wracając do dni obecnych od poniedziałku znów wróciliśmy do mocnych wejść do przedszkola, krzyki, rzucania, noszenie na rękach, było pół roku spokoju i znów zaczynamy od zera. Skąd to się bierze, co się stało nie wiem, usilnie staramy się to wyciszyć. Ostatnio dużo było zmian, pozmieniały mu się terapie może to był powód? Odpowiedzi pewnie nie poznam.
Za to jak to u nas bywa jedno się pogarsza drugie lepiej, na terapiach Oli ćwiczy super, jesteśmy też podczas diagnozy społecznej bym to nazwała, czyli patrzymy jak Oli inicjuje zabawe i na ile jest ją w stanie utrzymać. No niestety zabaw oczywiście nie inicjuje praktycznie wcale, ale za to w każdą zaproponowaną wchodzi.
zwrócono też uwagę na to, że przy małej motoryce Oli ginie w swoim świecie, natomiast przy dużej świetnie utrzymuje kontakt wzrokowy.
W weekend odbywa się szkolenie odnośnie terapii relacji razem z pewną mamą z KR idziemy się doszkalać, oby były tego pozytywne skutki.
Miłego weekendu, wyjeżdżającym na zimowisko, wielu sukcesów
Nie zapominajcie,że dziś prócz walentynek jest też:
Cóż nigdy do końca nie wiem jak odpowiedzieć, niby skończyłam studia finansowe, a marketingowiec ze mnie żaden. Więc zgodnie z prawdą mówię edukacyjnie do przodu, a społecznie się cofamy. Coraz więcej słów się pojawia, jednak dopada nas coraz więcej stymulacji, więc coraz mocniej widać, że coś nie gra. Jak jest? Jest pół na pół, jednak ja jako pozytywny człowiek raczej skupiam się na tej połówce do przodu, bo ta druga tylko dołuje...
Wracając do dni obecnych od poniedziałku znów wróciliśmy do mocnych wejść do przedszkola, krzyki, rzucania, noszenie na rękach, było pół roku spokoju i znów zaczynamy od zera. Skąd to się bierze, co się stało nie wiem, usilnie staramy się to wyciszyć. Ostatnio dużo było zmian, pozmieniały mu się terapie może to był powód? Odpowiedzi pewnie nie poznam.
Za to jak to u nas bywa jedno się pogarsza drugie lepiej, na terapiach Oli ćwiczy super, jesteśmy też podczas diagnozy społecznej bym to nazwała, czyli patrzymy jak Oli inicjuje zabawe i na ile jest ją w stanie utrzymać. No niestety zabaw oczywiście nie inicjuje praktycznie wcale, ale za to w każdą zaproponowaną wchodzi.
zwrócono też uwagę na to, że przy małej motoryce Oli ginie w swoim świecie, natomiast przy dużej świetnie utrzymuje kontakt wzrokowy.
W weekend odbywa się szkolenie odnośnie terapii relacji razem z pewną mamą z KR idziemy się doszkalać, oby były tego pozytywne skutki.
Miłego weekendu, wyjeżdżającym na zimowisko, wielu sukcesów
Nie zapominajcie,że dziś prócz walentynek jest też:
środa, 12 lutego 2014
Duże sprawy w małych głowach
Pewna sympatyczna mama wraz z drugą pewnie równie sympatyczną (nie znam) postanowiły wydać nie byle jaką książkę. Książka jest dla zdrowych dzieci, którym ciężko zrozumieć, dlaczego ich kolega jest inny-niepełnosprawny. Nam samym czasem ciężko wytłumaczyć dziecku, czemu inne nie mówi, nie chodzi, nie reaguje itd, ale myślę, że ta książka na bank to ułatwi.
Tu opis książki
Książka będzie składała się z czterech części, z których każda będzie poświęcona innemu rodzajowi niepełnosprawności. Naszym celem jest opowiedzenie dzieciom, czym jest niepełnosprawność, jak dzieci z różnego rodzaju deficytami odczuwają świat, z czego wynikają ich choroby / zaburzenia i czy możliwe jest wyleczenie. Chcemy pokazać, że niepełnosprawność to inne odczuwanie, widzenie a czasem także inne rozumienie świata. Tą publikacją chcemy obalić kilka stereotypów i sprawić, aby dzieci zdrowe przestały się bać dzieci niepełnosprawnych. Chcemy pokazać, że nawet dzieciaki niemówiące są w stanie się komunikować – książka będzie zawierała ilustracje podstawowych znaków z języka migowego oraz elementy komunikacji alternatywnej. Będą w niej także opisane zabawy edukacyjne, w których wykonaniu będą musieli pomóc dzieciom rodzice, a których zadaniem jest wprowadzenie dziecka zdrowego w świat dzieci niepełnosprawnych. Mamy także nadzieję, że rodzice czytający swoim dzieciom tę opowieść także będą zmuszeni do refleksji i zastanowienia się nad swoim podejściem do tematu niepełnosprawności.
Książka ma także swój profił na FB na który serdecznie zapraszam
https://www.facebook.com/duze.sprawy
Jednak , aby mogła być wydana bezpłatnie potrzebne są fundusze, stąd moja prośba, abyście poświęcili choć złotówkę na ten cel. Wszystko doczytacie na
http://polakpotrafi.pl/projekt/duze-sprawy
Serdeczne dzięki
Tu opis książki
Książka będzie składała się z czterech części, z których każda będzie poświęcona innemu rodzajowi niepełnosprawności. Naszym celem jest opowiedzenie dzieciom, czym jest niepełnosprawność, jak dzieci z różnego rodzaju deficytami odczuwają świat, z czego wynikają ich choroby / zaburzenia i czy możliwe jest wyleczenie. Chcemy pokazać, że niepełnosprawność to inne odczuwanie, widzenie a czasem także inne rozumienie świata. Tą publikacją chcemy obalić kilka stereotypów i sprawić, aby dzieci zdrowe przestały się bać dzieci niepełnosprawnych. Chcemy pokazać, że nawet dzieciaki niemówiące są w stanie się komunikować – książka będzie zawierała ilustracje podstawowych znaków z języka migowego oraz elementy komunikacji alternatywnej. Będą w niej także opisane zabawy edukacyjne, w których wykonaniu będą musieli pomóc dzieciom rodzice, a których zadaniem jest wprowadzenie dziecka zdrowego w świat dzieci niepełnosprawnych. Mamy także nadzieję, że rodzice czytający swoim dzieciom tę opowieść także będą zmuszeni do refleksji i zastanowienia się nad swoim podejściem do tematu niepełnosprawności.
Książka ma także swój profił na FB na który serdecznie zapraszam
https://www.facebook.com/duze.sprawy
Jednak , aby mogła być wydana bezpłatnie potrzebne są fundusze, stąd moja prośba, abyście poświęcili choć złotówkę na ten cel. Wszystko doczytacie na
http://polakpotrafi.pl/projekt/duze-sprawy
Serdeczne dzięki
poniedziałek, 10 lutego 2014
Metoda Tomatisa
Decyzja o odbyciu treningu słuchowego Tomatisa już dawno podjęta, ale czekaliśmy do ukończenia 5 lat. Jednak Oli kończy 5 lat dopiero 18 maja, czyli zaraz po treningu jechalibyśmy na turnus rechabilitacyjny, raczej byłoby to bez sensu, bo wiadomo skutki uboczne są dosyć mocne.
Z polecenia mieliśmy odbywać do w pewnym ośrodku, umówiliśmy się na test gotowości słuchowej i wyszedł klops.
Okazuje się, że Oli testu nie przeszedł, nie wykazał żadnej reakcji na dźwięki, więc trzeba mu ustawić program podstawowy. Jednak ja mam bardzo mieszane uczucia, Pani zrezygnowała już po 3 minutach, ponoć skoro nie wykazał żadnej reakcji to nie miało to dalej sensu.
Nie umiem powiedzieć sama do końca czemu mi tam nie pasowało, ale czuję, że to nie to co szukam dla Oliwka. I pewnie zrezygnowalibyśmy z tej placówki, gdyby nie to, że Oli się tam dobrze czuł, a w sumie to o jego dobre samopoczucie chodzi, a nie o moje.
I tym sposobem jestem w kropce, bo jedna seria to koszt 1800zl, więc nie mała kwota na podejmowanie jakiś tam prób, już nie mówiąc, że chodzi o pobudzenie słuchu Olka, a z tym kombinować nie mogę.
Całą niedziele przepłakałam i pół soboty, rozwaliło mnie to totalnie, bo wychodzi na to, że Oli świetnie słyszy, ale nie słucha. Do tego moje mieszane uczucia, a wiąże z Tomatisem wielkie nadzieje już od bardzo dawna i się znów posypałam, jak domek z kart....
Z polecenia mieliśmy odbywać do w pewnym ośrodku, umówiliśmy się na test gotowości słuchowej i wyszedł klops.
Okazuje się, że Oli testu nie przeszedł, nie wykazał żadnej reakcji na dźwięki, więc trzeba mu ustawić program podstawowy. Jednak ja mam bardzo mieszane uczucia, Pani zrezygnowała już po 3 minutach, ponoć skoro nie wykazał żadnej reakcji to nie miało to dalej sensu.
Nie umiem powiedzieć sama do końca czemu mi tam nie pasowało, ale czuję, że to nie to co szukam dla Oliwka. I pewnie zrezygnowalibyśmy z tej placówki, gdyby nie to, że Oli się tam dobrze czuł, a w sumie to o jego dobre samopoczucie chodzi, a nie o moje.
I tym sposobem jestem w kropce, bo jedna seria to koszt 1800zl, więc nie mała kwota na podejmowanie jakiś tam prób, już nie mówiąc, że chodzi o pobudzenie słuchu Olka, a z tym kombinować nie mogę.
Całą niedziele przepłakałam i pół soboty, rozwaliło mnie to totalnie, bo wychodzi na to, że Oli świetnie słyszy, ale nie słucha. Do tego moje mieszane uczucia, a wiąże z Tomatisem wielkie nadzieje już od bardzo dawna i się znów posypałam, jak domek z kart....
czwartek, 30 stycznia 2014
Terapia Growth through Play System
Ponieważ zebraliśmy pieniądze na subkoncie z 1%, mamy szanse uczestniczyć w różnych terapiach, zaczynaliśmy z własnych środków,które szły na hipoterapię i muzykoterapię.
Ową muzykoterapię prowadzi pewna sympatyczna Pani Iwonka z którą mieliśmy okazję spotkać się na samym początku naszej drogi z autyzmem, wtedy zrezygnowaliśmy bo koszty nie małe,a co to za terapia jak Pani przychodzi i bawi się z dzieckiem?? Przecież mogę robić to sama, naciągarstwo ;zrezygnowaliśmy.
Jednak usilnie szukałam dla Oliwka muzykoterapii i arteterapii w Łodzi i oczywiście nie jest to łatwe bo w Łodzi takich terapii nie ma, aż pojawiła się oferta muzykoterapii właśnie u Pani Iwonki, zajęcia okazały się strzałem w 10 i tak padła decyzja, aby jednak dać więcej niż 1 szanse i zobaczyć jak ta terapia przez zabawę wygląda na prawdę.
Poszłam- siedzę i patrzę, a moje dziecko z Panią Iwonką się bawi,ale podczas tej zabawy wymawia słowa- spontanicznie, inicjuje zabawę, chce oglądać ksiązki (w domu rzucał nimi ), chętnie słucha czemu ktoś ma jakąś mine itd. w dodatku o to wszystko sam ją prosi.
Okazuje się, że Oli mówi, ale ponieważ my stosujemy słowotok to on też mówi do nas niezrozumiałym językiem,wystarczy ograniczyć się z mową, a Oli zaczyna sam mówić, reagować.
Muszę nauczyć się czekać na moje dziecko, a nie wyprzedzać jego ruchy, bo Oli jak musi to okazuje się, że patrzy. Szybko wyłapał, że spojrzenie na Panią Iwonkę równa się spełnienie jego prośby, nie robi jeszcze tego ani spontanicznie, ani chętnie, ale robi.
Każdy cieszy się, że Oli mówi te parę słów, w tej całej radości nikt już nie widział, że mówi niewyraźnie, że nie wszyscy go rozumieją. Człowiek nie zdaje sobie sprawy, że ciągle mówi jak radio, a dziecko autystyczne wtedy odcina się od tego, składa sobie jakieś wybrane frazy, słowa czy litery i wychodzą dziwne słowa. Dziś uświadomiłam sobie, że często pytałam Oliwka w tempie rakiety "Oli idziemy do domu??" on odpowiada mi "dodonu". Wiadomo ja wiem o co chodzi i ogromnie się raduje, że mi odpowiedział. Jednak wiele osób robiło dziwną mine nie wiedząc o co chodzi, kto zna słowo dodonu. Często zapominam mówić do Oliwka tak,aby on rozumiał....chyba czeka mnie jeszcze ogrom pracy w tej kwestii... Okazuje się, że celem nie jest łączenie słów przez Oliwka, a wyraźna mowa póki co tych kilku pojedyńczych.
Mam dziś banana na twarzy, bo patrzeć na uśmiechnięte, chętne do wszystkiego dziecko to rzecz bezcenna. Straciliśmy rok przez moją głupotę i brak wiary, nie dałam szansy wtedy teraz żałuję, ale czasu nie cofnę.
Jednak Was moi drodzy proszę zanim coś skrytykujecie, zrezygnujecie najpierw dajcie z 3 szanse, aby móc to ocenić,no chyba, że coś rażąco Was odstrasza...
Ową muzykoterapię prowadzi pewna sympatyczna Pani Iwonka z którą mieliśmy okazję spotkać się na samym początku naszej drogi z autyzmem, wtedy zrezygnowaliśmy bo koszty nie małe,a co to za terapia jak Pani przychodzi i bawi się z dzieckiem?? Przecież mogę robić to sama, naciągarstwo ;zrezygnowaliśmy.
Jednak usilnie szukałam dla Oliwka muzykoterapii i arteterapii w Łodzi i oczywiście nie jest to łatwe bo w Łodzi takich terapii nie ma, aż pojawiła się oferta muzykoterapii właśnie u Pani Iwonki, zajęcia okazały się strzałem w 10 i tak padła decyzja, aby jednak dać więcej niż 1 szanse i zobaczyć jak ta terapia przez zabawę wygląda na prawdę.
Poszłam- siedzę i patrzę, a moje dziecko z Panią Iwonką się bawi,ale podczas tej zabawy wymawia słowa- spontanicznie, inicjuje zabawę, chce oglądać ksiązki (w domu rzucał nimi ), chętnie słucha czemu ktoś ma jakąś mine itd. w dodatku o to wszystko sam ją prosi.
Okazuje się, że Oli mówi, ale ponieważ my stosujemy słowotok to on też mówi do nas niezrozumiałym językiem,wystarczy ograniczyć się z mową, a Oli zaczyna sam mówić, reagować.
Muszę nauczyć się czekać na moje dziecko, a nie wyprzedzać jego ruchy, bo Oli jak musi to okazuje się, że patrzy. Szybko wyłapał, że spojrzenie na Panią Iwonkę równa się spełnienie jego prośby, nie robi jeszcze tego ani spontanicznie, ani chętnie, ale robi.
Każdy cieszy się, że Oli mówi te parę słów, w tej całej radości nikt już nie widział, że mówi niewyraźnie, że nie wszyscy go rozumieją. Człowiek nie zdaje sobie sprawy, że ciągle mówi jak radio, a dziecko autystyczne wtedy odcina się od tego, składa sobie jakieś wybrane frazy, słowa czy litery i wychodzą dziwne słowa. Dziś uświadomiłam sobie, że często pytałam Oliwka w tempie rakiety "Oli idziemy do domu??" on odpowiada mi "dodonu". Wiadomo ja wiem o co chodzi i ogromnie się raduje, że mi odpowiedział. Jednak wiele osób robiło dziwną mine nie wiedząc o co chodzi, kto zna słowo dodonu. Często zapominam mówić do Oliwka tak,aby on rozumiał....chyba czeka mnie jeszcze ogrom pracy w tej kwestii... Okazuje się, że celem nie jest łączenie słów przez Oliwka, a wyraźna mowa póki co tych kilku pojedyńczych.
Mam dziś banana na twarzy, bo patrzeć na uśmiechnięte, chętne do wszystkiego dziecko to rzecz bezcenna. Straciliśmy rok przez moją głupotę i brak wiary, nie dałam szansy wtedy teraz żałuję, ale czasu nie cofnę.
Jednak Was moi drodzy proszę zanim coś skrytykujecie, zrezygnujecie najpierw dajcie z 3 szanse, aby móc to ocenić,no chyba, że coś rażąco Was odstrasza...
wtorek, 28 stycznia 2014
Wizyta - audiolog
Byliśmy dziś u audiologa, wizyta przerosła moje wszelkie oczekiwania.
Ludzi tłumy, nikt nie wie za kim jest, a kto jest ostatni to już chyba z fusów wróżyć miałam, bo nikt w owej kolejce ostatni się nie czuł.
Pan doktor oczywiście się spóźnił co tam 20 dzieci czekających przed nami i kolejna 20 za nami, wychodził co chwila na oddział, bo niby przyjęcia nagłe, ja to nawet rozumiem, ale skoro doktor przyjmuje na poradni, to innego na oddziale nie ma? Jak się okazuje, no nie ma i już...
Wyszliśmy po 4 h czekania i góra 5 minutach w gabinecie, ale słuch jak to stwierdził Pan doktor fenomenalny, migdałki w porządku oraz wszelkie inne przegrody.
A my nadal pozostajemy bez odpowiedzi czemu dziecko chrapie w nocy i ma wciąż otwartą buzie z wywalonym jęzorem.
Niby fajnie bo wszystko w porządku, ale kurczaki straciliśmy cały dzień terapii, bo jak to na nfz bywa, swoje odsiedzieć pacjent musiał.
Oli wrócił wykończony i zasnął jakby na ciężkich robotach był.
Ludzi tłumy, nikt nie wie za kim jest, a kto jest ostatni to już chyba z fusów wróżyć miałam, bo nikt w owej kolejce ostatni się nie czuł.
Pan doktor oczywiście się spóźnił co tam 20 dzieci czekających przed nami i kolejna 20 za nami, wychodził co chwila na oddział, bo niby przyjęcia nagłe, ja to nawet rozumiem, ale skoro doktor przyjmuje na poradni, to innego na oddziale nie ma? Jak się okazuje, no nie ma i już...
Wyszliśmy po 4 h czekania i góra 5 minutach w gabinecie, ale słuch jak to stwierdził Pan doktor fenomenalny, migdałki w porządku oraz wszelkie inne przegrody.
A my nadal pozostajemy bez odpowiedzi czemu dziecko chrapie w nocy i ma wciąż otwartą buzie z wywalonym jęzorem.
Niby fajnie bo wszystko w porządku, ale kurczaki straciliśmy cały dzień terapii, bo jak to na nfz bywa, swoje odsiedzieć pacjent musiał.
Oli wrócił wykończony i zasnął jakby na ciężkich robotach był.
środa, 22 stycznia 2014
Do biegu gotowi... stop !!!
Matka się rozbiegła po poprzednich infekcjach, na biegu załatwiała papierkowe sprawy m.in związane z dofinansowaniem turnusu, a łatwo nie jest jak się to robi pierwszy raz trzeba się nalatać,bo przecież jasność sytuacji,gdzie owe wnioski się składa wcale taka jasna nie była.
I tak od rana biegiem , załatwiałam sobie rozliczenia z refundacji, dofinansowania, jakieś tam zakupy, po południu w zależności od dni,terapie dodatkowe poza JiM, odbiór Mai ze żłobka i 17-18 w domu, zrobić obiad i spać.
Grupa na facebooku opuszczona aż wstyd się przyznać, tylko gdzieś pomiędzy kotletem, a spaniem zajrzałam, ale wczoraj znów los krzyknął stop!!!! nie patrząc czy wszytko załatwione czy nie. Maja znów z infekcją i nawet odmiany w infekcji nie ma, czyli po raz trzeci zapalenie gardła, tylko patrze kiedy złapie Oliwka.
Dało mi to do myślenia, bo ostatnio na prawdę żyję jak w maratonie, zaczełam z utęsknieniem wyczekiwać weekendów, bo tylko wtedy mam kiedy usiąść na tyłku chwilę dłużej, oooo matulo podziwiam samotne matki, ja gdyby nie mąż chyba bym wykorkowała (swoją drogą zastanawiam się jak to jest, że wiosna,latem,wczesną jesienią to mnie nie męczy, a zimą dramat).
Dziś oboje wstali w nocy, Maja wiadomo bo chora, z gorączką niemiłosierną,a Oli bo miał ochotę, nie spał już do rana, odespał sobie w przedszkolu, a co się będzie przeciążał terapiami, tym sposobem przepadła logopedia, TUS i zajęcia z moją ukochaną ciocią Wiolą, bo dobudzić dziecka nie szło, nic dziwnego jak się wstaje o 1.
Nie bardzo oczywiście mam z kim zostwić Maję,więc jeżdżę z nią zawieźć i odebrać Oliwka, ona marudna, płacząco-krzycząca, Oli wyniesiony na rękach zaspany też się rozkrzyczał, terapeutka jeszcze coś mi mówiła, a ja przysięgam myślałam, że walne to wszystko i zwieje, z trzech stron ktoś coś chciał, a ja jedna.
Zna ktoś sposób na sklonowanie??
I tak od rana biegiem , załatwiałam sobie rozliczenia z refundacji, dofinansowania, jakieś tam zakupy, po południu w zależności od dni,terapie dodatkowe poza JiM, odbiór Mai ze żłobka i 17-18 w domu, zrobić obiad i spać.
Grupa na facebooku opuszczona aż wstyd się przyznać, tylko gdzieś pomiędzy kotletem, a spaniem zajrzałam, ale wczoraj znów los krzyknął stop!!!! nie patrząc czy wszytko załatwione czy nie. Maja znów z infekcją i nawet odmiany w infekcji nie ma, czyli po raz trzeci zapalenie gardła, tylko patrze kiedy złapie Oliwka.
Dało mi to do myślenia, bo ostatnio na prawdę żyję jak w maratonie, zaczełam z utęsknieniem wyczekiwać weekendów, bo tylko wtedy mam kiedy usiąść na tyłku chwilę dłużej, oooo matulo podziwiam samotne matki, ja gdyby nie mąż chyba bym wykorkowała (swoją drogą zastanawiam się jak to jest, że wiosna,latem,wczesną jesienią to mnie nie męczy, a zimą dramat).
Dziś oboje wstali w nocy, Maja wiadomo bo chora, z gorączką niemiłosierną,a Oli bo miał ochotę, nie spał już do rana, odespał sobie w przedszkolu, a co się będzie przeciążał terapiami, tym sposobem przepadła logopedia, TUS i zajęcia z moją ukochaną ciocią Wiolą, bo dobudzić dziecka nie szło, nic dziwnego jak się wstaje o 1.
Nie bardzo oczywiście mam z kim zostwić Maję,więc jeżdżę z nią zawieźć i odebrać Oliwka, ona marudna, płacząco-krzycząca, Oli wyniesiony na rękach zaspany też się rozkrzyczał, terapeutka jeszcze coś mi mówiła, a ja przysięgam myślałam, że walne to wszystko i zwieje, z trzech stron ktoś coś chciał, a ja jedna.
Zna ktoś sposób na sklonowanie??
wtorek, 21 stycznia 2014
Nieco lepiej
Ostatnie dni przynoszą lekką poprawę, jest z Olim wreszcie jakiś kontakt, terapeuci zaczynają go chwalić, więc nie zapeszając chyba wracamy na dawne tory :)
Wreszcie też po 3miesiącach od zamówienia doszły do nas PECSy, nerwów było mnóstwo, ale i radości Oliwka co nie miara, chodzi dumny do przedszkola jak z najlepszą zabawką.
Na hipoterapii ma swoje ulubione ćwiczenia,więc sugeruje Pani Monice co by chciał robić :) Co więcej sama hipoterapia wywołała wypowiedziane zdanie "mamo łap piłkę" . Pewnie był to zbieg okoliczności,może wpływ tego, że wcześnie był w nowym przedszkolu, gdzie dzieci nawijają jak szalone. W każdym bądź razie daje to nadzieje na przyszłość, że wreszcie zechce się komunikować, bo jak widać umie skoro pojawia się jakieś zdanie raz na pół roku, no dobra wypowiedział w swoim życiu dwa zdania :)
Pojawiają się nowe pasje prócz ciuchci i angry birds teraz doszły auta sterowane, ale muszą być duże.
Więc idą zmiany :)
Wreszcie też po 3miesiącach od zamówienia doszły do nas PECSy, nerwów było mnóstwo, ale i radości Oliwka co nie miara, chodzi dumny do przedszkola jak z najlepszą zabawką.
Na hipoterapii ma swoje ulubione ćwiczenia,więc sugeruje Pani Monice co by chciał robić :) Co więcej sama hipoterapia wywołała wypowiedziane zdanie "mamo łap piłkę" . Pewnie był to zbieg okoliczności,może wpływ tego, że wcześnie był w nowym przedszkolu, gdzie dzieci nawijają jak szalone. W każdym bądź razie daje to nadzieje na przyszłość, że wreszcie zechce się komunikować, bo jak widać umie skoro pojawia się jakieś zdanie raz na pół roku, no dobra wypowiedział w swoim życiu dwa zdania :)
Pojawiają się nowe pasje prócz ciuchci i angry birds teraz doszły auta sterowane, ale muszą być duże.
Więc idą zmiany :)
sobota, 11 stycznia 2014
"ooo jak ma autyzm to będzie tylko gorzej"
Ostatnio u nas nie fajnie, idziemy ciągle jakby w dół, nie szukając nawet drogi pod górę.
Ćwiczenia z Prodeste słabo idą, zresztą co tu dużo mówić,wszelkie próby ćwiczeń słabo idą. Oli wycofał się z naszego świata nie wiadomo kiedy, a wystarczyły jedynie 3 tygodnie bez terapii, mieliśmy zacząć Tomatisa w lutym, ale w obecnym stanie, po rozmowie z logopedką termin zostaje przełożony na mai, kiedy to będzie miał 5 lat. Tu kolejne moje zmartwienie, bo skoro dopiero na mai, to okres przejściowy, będący wynikiem treningu Tomatisa wypadnie nam wprost na turnus, a tego bym nie chciała, bo wiadomo wtedy włączy się wiele efektów nieporządanych, np. agresja. Ostatnio głowa mi już pęka od natłoku myśli...
W czwartek jechaliśmy na nową terapię, byłam właśnie po rozmowie z terapeutą w sprawie owego Tomatisa, zaraz złapała mnie do rozmowy wychowawczyni Olisia, mówiąc, że odebrano mu kolejną terapię i rozmawiając o super wizji grupowej pod którą obecnie znalazł się Oli i jego kumple z grupy pod patronatem Pani Beaty Ignaczewskiej. Oli w między czasie rozlał wodę,a my się spóźnialiśmy.
Sprzątałam tą wodę razem z nim i trzęsło się już we mnie wszystko co możliwe, w głowie kołatało milion myśli, ale ciągle pojawiały się słowa profesora z neurologii "ooo jak ma autyzm, to czego się Pani spodziewa będzie tylko gorzej".
Na domiar złego zaliczyliśmy rzuty na ulicy, ledwo dobiegliśmy do autobusu, w autobusie pełnym ludzi leżał na ziemi i krzyczał (pierwszy raz w życiu) i wtedy zobaczyłam na jego nogi, że ma kapcie przedszkolne zamiast kozaków. Może ten krzyk to była informacja dla mnie "mamo nie mam butów". Tego nie wiem.
Weszłam zrezygnowana na terapie, oczy zaszklone, miałam serdecznie dosyć i wtedy nastąpił w Oliwku przełom, szkoda, że tylko w czasie tej godz, ale dało to nadzieje.
Bawił się z Panią Iwonką , zachęcał do zabawy, śmiechów i wariacji nie było końca, wołał bańki, zbijał je piłką do skakania,kazał Pani Iwonce skakać na piłce, ganiać go, a ja patrzyłam i patrzyłam i łapałam z tego tak dużo dobrej energii ile tylko się da. Czułam już do końca dnia,że lecę na pozytywnej fali tych zajęć.
W piątek standardowo zaliczyliśmy nowe przedszkole, Oli ponoć fajnie wchodzi w grupe, oczywiście plastycznie został należycie dopieszczony, widać, że jest lubiany, dostaliśmy nawet zaproszenie na przedszkolny koncert 27.01 :)
Powrót w zimnie i wietrze dał nam w kość, bluźniłam na siebie w duchu, że nie zrobiłam prawka i, że muszę się natychmiast ogarnąć, bo każde z przedszkoli z dala od domu, Maja ma żłobek też w innej dzielnicy, hipoterapia na końcu świata, tracimy półtorej godz na dojazd mpk w jedną stronę, kiedy mamy samochód stojący pod domem.
Oby ten czas szybko nam minął, przydałby nam się turnus zimowy z Prodeste może by Oliwka postawił na nogi, ale matka zawaliła nie dostaliśmy się, na cud liczyć nie mogę bo miejce na liście rezerwowej odległe niesamowicie....
Ćwiczenia z Prodeste słabo idą, zresztą co tu dużo mówić,wszelkie próby ćwiczeń słabo idą. Oli wycofał się z naszego świata nie wiadomo kiedy, a wystarczyły jedynie 3 tygodnie bez terapii, mieliśmy zacząć Tomatisa w lutym, ale w obecnym stanie, po rozmowie z logopedką termin zostaje przełożony na mai, kiedy to będzie miał 5 lat. Tu kolejne moje zmartwienie, bo skoro dopiero na mai, to okres przejściowy, będący wynikiem treningu Tomatisa wypadnie nam wprost na turnus, a tego bym nie chciała, bo wiadomo wtedy włączy się wiele efektów nieporządanych, np. agresja. Ostatnio głowa mi już pęka od natłoku myśli...
W czwartek jechaliśmy na nową terapię, byłam właśnie po rozmowie z terapeutą w sprawie owego Tomatisa, zaraz złapała mnie do rozmowy wychowawczyni Olisia, mówiąc, że odebrano mu kolejną terapię i rozmawiając o super wizji grupowej pod którą obecnie znalazł się Oli i jego kumple z grupy pod patronatem Pani Beaty Ignaczewskiej. Oli w między czasie rozlał wodę,a my się spóźnialiśmy.
Sprzątałam tą wodę razem z nim i trzęsło się już we mnie wszystko co możliwe, w głowie kołatało milion myśli, ale ciągle pojawiały się słowa profesora z neurologii "ooo jak ma autyzm, to czego się Pani spodziewa będzie tylko gorzej".
Na domiar złego zaliczyliśmy rzuty na ulicy, ledwo dobiegliśmy do autobusu, w autobusie pełnym ludzi leżał na ziemi i krzyczał (pierwszy raz w życiu) i wtedy zobaczyłam na jego nogi, że ma kapcie przedszkolne zamiast kozaków. Może ten krzyk to była informacja dla mnie "mamo nie mam butów". Tego nie wiem.
Weszłam zrezygnowana na terapie, oczy zaszklone, miałam serdecznie dosyć i wtedy nastąpił w Oliwku przełom, szkoda, że tylko w czasie tej godz, ale dało to nadzieje.
Bawił się z Panią Iwonką , zachęcał do zabawy, śmiechów i wariacji nie było końca, wołał bańki, zbijał je piłką do skakania,kazał Pani Iwonce skakać na piłce, ganiać go, a ja patrzyłam i patrzyłam i łapałam z tego tak dużo dobrej energii ile tylko się da. Czułam już do końca dnia,że lecę na pozytywnej fali tych zajęć.
W piątek standardowo zaliczyliśmy nowe przedszkole, Oli ponoć fajnie wchodzi w grupe, oczywiście plastycznie został należycie dopieszczony, widać, że jest lubiany, dostaliśmy nawet zaproszenie na przedszkolny koncert 27.01 :)
Powrót w zimnie i wietrze dał nam w kość, bluźniłam na siebie w duchu, że nie zrobiłam prawka i, że muszę się natychmiast ogarnąć, bo każde z przedszkoli z dala od domu, Maja ma żłobek też w innej dzielnicy, hipoterapia na końcu świata, tracimy półtorej godz na dojazd mpk w jedną stronę, kiedy mamy samochód stojący pod domem.
Oby ten czas szybko nam minął, przydałby nam się turnus zimowy z Prodeste może by Oliwka postawił na nogi, ale matka zawaliła nie dostaliśmy się, na cud liczyć nie mogę bo miejce na liście rezerwowej odległe niesamowicie....
piątek, 3 stycznia 2014
Turnusowe przeboje
Wczoraj wstałam podekscytowana i nosiło mnie już od rana, a wstałam o 1:09 bo mojej córeczce ukochanej zachciało się w nocy bawić Angry Birds i tak nie spała już do południa.
Posprzątałam i zajełam się kończeniem tzw gadżetów potrzebnych do akcji 1%, drukarka pięknie pociągneła jedną kartkę i zdechł kolor czerwony, nie zrażona walczyłam z nią, uwaliłam sobie ręce, że do dziś jestem cała czerwona , oczywiście okazało się, że padła- też nie miała kiedy tylko akurat na początku stycznia. Tym sposobem w ciągu 3 mcy padło mi żelazko, pralka, lodówka i drukarka, chyba mam ręce które psują :) Na biegu szukałam i kupowałam nową, nie ma zmiłuj od wtorku musimy zacząć działać, nie lubie tego, ale dzięki temu możliwości nasze rosną mocno.
Chociażby prócz terapii, możemy pozwolić sobie na turnus, za kilka tysięcy,który jest naszpikowany terapiami jak nie wiem co. Jednak, aby móc sobie pozwolić na wymarzony turnus prócz najważniejszego czyli pieniędzy, musieliśmy zwyczajnie w świecie się na niego dostać, a trudność jest to nie słychana, granicząca z cudem.
Więc wczoraj przygotowana jak na wojnę zabarykadowałam się z laptopem i przez najbliższe 10 minut nic mnie nie obchodziło, efekt taki, że Maja akurat wtedy musiała dostać histerii, a ja udawałam, że nie słyszę i miałam później przegrane kilka godzin, aż zasneła, ale było warto bo się dostaliśmy
Dzięki środkom zebranym z 1% i dofinansowaniu częściowym z PEFRONu (o ile nam przyznają) możemy jechać na turnus o nic się nie martwiąc, z wielką radością Wam dziękujemy, bo wiemy ile takie turnusy pomagają, wyczekiwać go będziemy z niecierpliwością :)
Wszystkim współuczestnikom do zobaczenia :)
Posprzątałam i zajełam się kończeniem tzw gadżetów potrzebnych do akcji 1%, drukarka pięknie pociągneła jedną kartkę i zdechł kolor czerwony, nie zrażona walczyłam z nią, uwaliłam sobie ręce, że do dziś jestem cała czerwona , oczywiście okazało się, że padła- też nie miała kiedy tylko akurat na początku stycznia. Tym sposobem w ciągu 3 mcy padło mi żelazko, pralka, lodówka i drukarka, chyba mam ręce które psują :) Na biegu szukałam i kupowałam nową, nie ma zmiłuj od wtorku musimy zacząć działać, nie lubie tego, ale dzięki temu możliwości nasze rosną mocno.
Chociażby prócz terapii, możemy pozwolić sobie na turnus, za kilka tysięcy,który jest naszpikowany terapiami jak nie wiem co. Jednak, aby móc sobie pozwolić na wymarzony turnus prócz najważniejszego czyli pieniędzy, musieliśmy zwyczajnie w świecie się na niego dostać, a trudność jest to nie słychana, granicząca z cudem.
Więc wczoraj przygotowana jak na wojnę zabarykadowałam się z laptopem i przez najbliższe 10 minut nic mnie nie obchodziło, efekt taki, że Maja akurat wtedy musiała dostać histerii, a ja udawałam, że nie słyszę i miałam później przegrane kilka godzin, aż zasneła, ale było warto bo się dostaliśmy
Dzięki środkom zebranym z 1% i dofinansowaniu częściowym z PEFRONu (o ile nam przyznają) możemy jechać na turnus o nic się nie martwiąc, z wielką radością Wam dziękujemy, bo wiemy ile takie turnusy pomagają, wyczekiwać go będziemy z niecierpliwością :)
Wszystkim współuczestnikom do zobaczenia :)
czwartek, 2 stycznia 2014
1% dla Oliwka
Znów zwracamy się z prośbą o podarowanie Oliwkowi swojego 1%
Dzięki Wam w tym roku możemy stymulować Oliwka z każdej strony, chcielibyśmy kontynuować tą pracę w przyszłym roku, mamy więc nadzieję, że pomożecie :)
Dziś po okresie świątecznym kiedy to nastąpiła przerwa w terapii, widać gołym okiem, że brak terapii powoduje wycofanie, regres, nawrót stymulacji.
Dlatego kolejny raz prosimy Was o pomoc
Jeśli możecie udostępnić, może macie znajomą księgową , zechcecie rozdać ulotki znajomym, lub powiesić plakat dajcie znać
Dziękujemy Paulina i Robert Chmielak
Dzięki Wam w tym roku możemy stymulować Oliwka z każdej strony, chcielibyśmy kontynuować tą pracę w przyszłym roku, mamy więc nadzieję, że pomożecie :)
Dziś po okresie świątecznym kiedy to nastąpiła przerwa w terapii, widać gołym okiem, że brak terapii powoduje wycofanie, regres, nawrót stymulacji.
Dlatego kolejny raz prosimy Was o pomoc
Jeśli możecie udostępnić, może macie znajomą księgową , zechcecie rozdać ulotki znajomym, lub powiesić plakat dajcie znać
Dziękujemy Paulina i Robert Chmielak
środa, 1 stycznia 2014
Podsumowanie
Rok 2013 zaczął się dla nas ciężko,a mianowicie w szpitalu z zapaleniem płuc Oliwka, załamanie moje było duże i wydawało się, że skoro ta zaczeliśmy nowy rok, to będzie tylko gorzej.
Los jednak postanowił sprawić mi psikusa i było zupełnie odwrotnie.
Przede wszystkim nie dostaliśmy żadnej nowej diagnozy uffffff.
Jeśli pominąć wakacje nad morzem, gdzie to Oli wciąż wędrował wokół parawanów i brak turnusu rehabilitacyjnego, na który nie udało nam się dostać był to naprawdę dobry rok.
Bogaty w nowe terapie, nowych terapeutów, pecsy, które ułatwiły nam życie.
Bardzo cieszyły mnie też zajęcia sportowe w JiM, SI i hipoterapia, które to razem wzięte pomogły lepiej funkcjonować Oliwkowi,nie buczał, nie chodził w kółko.
Zaczeliśmy też przygodę z nowym przedszkolem może nie masowym, ale grupa już nie 4 osobowa, a ok.15 dzieci i wszystkie mówiące, przy naszej nie mówiącej grupie to duża odmiana, mam nadzieję, że zachęci to Oliwka do mowy. Na razie będzie to jeden dzień, a co później zobaczymy. Póki co wszystko jest bardzo obiecujące.
Terapia konsultacyjna w Prodeste to też nowy etap w tym roku, póki co idzie ciężko,bo Oli ma gorszy czas, niestety infekcja wytrąciła nas z równowagi i 3 tyg bez terapii to jest masakra, ale nie łamiemy się,bo wiemy, że Oli powinien dość szybko wrócić na dawne tory.
Nowością jest też to, że młody zaczął potrzebować ludzi do zabawy, woła nas , zachęca, rzadko protestuje, że ingerujemy w zabawę.
Dosyć duży kontakt ze zwierzętami się pojawił,zauważył kota i psa, usilnie namawia na myszkę i chomika, nie straszne mu to, że kot pewnie prędzej czy później zjadłby nowego członka rodziny.
A od wczoraj prócz ciuchci i malowania, pojawiła się nowa fascynacja angry birds, więc weszliśmy w nowy rok grając kilka godzin w
Los jednak postanowił sprawić mi psikusa i było zupełnie odwrotnie.
Przede wszystkim nie dostaliśmy żadnej nowej diagnozy uffffff.
Jeśli pominąć wakacje nad morzem, gdzie to Oli wciąż wędrował wokół parawanów i brak turnusu rehabilitacyjnego, na który nie udało nam się dostać był to naprawdę dobry rok.
Bogaty w nowe terapie, nowych terapeutów, pecsy, które ułatwiły nam życie.
Bardzo cieszyły mnie też zajęcia sportowe w JiM, SI i hipoterapia, które to razem wzięte pomogły lepiej funkcjonować Oliwkowi,nie buczał, nie chodził w kółko.
fot. M. Awin (JiM) |
|
|
Zaczeliśmy też przygodę z nowym przedszkolem może nie masowym, ale grupa już nie 4 osobowa, a ok.15 dzieci i wszystkie mówiące, przy naszej nie mówiącej grupie to duża odmiana, mam nadzieję, że zachęci to Oliwka do mowy. Na razie będzie to jeden dzień, a co później zobaczymy. Póki co wszystko jest bardzo obiecujące.
Terapia konsultacyjna w Prodeste to też nowy etap w tym roku, póki co idzie ciężko,bo Oli ma gorszy czas, niestety infekcja wytrąciła nas z równowagi i 3 tyg bez terapii to jest masakra, ale nie łamiemy się,bo wiemy, że Oli powinien dość szybko wrócić na dawne tory.
Nowością jest też to, że młody zaczął potrzebować ludzi do zabawy, woła nas , zachęca, rzadko protestuje, że ingerujemy w zabawę.
Dosyć duży kontakt ze zwierzętami się pojawił,zauważył kota i psa, usilnie namawia na myszkę i chomika, nie straszne mu to, że kot pewnie prędzej czy później zjadłby nowego członka rodziny.
A od wczoraj prócz ciuchci i malowania, pojawiła się nowa fascynacja angry birds, więc weszliśmy w nowy rok grając kilka godzin w
I tak żegnamy fajny 2013 rok, licząc po cichu na jeszcze lepszy 2014 :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)