poniedziałek, 31 grudnia 2012

Podsumowanie....

Kilka razy podchodze od tego postu i od razu przepraszam za brak polskich znaków.
Nie wiem sama jak podsumować ten rok, aby było to najbardziej optymistycznie, gdyż był to cieżki rok dla nas.
W sierpniu diagnoza autyzmu, zwaliła mnie z nóg i cieszę się, że nie piałam wtedy, bo były to dni pełne goryczy. Z lepszych wieści tamtego okresu to załatwienie przedszkola, w którym Oli ma świetnych specjalistów. Raz było lepiej raz gorzej, ale ogólnie na plus. Oliwier funkcjonuje o wiele lepiej, choć zdarzają       sie dni gorsze.
Później badania w szpitalu i zdiagnozowana zostaje padaczka... Znow ja padam psychicznie, ale jakoś w miarę szybko się podnoszę. Aż do teraz, atak padaczki plus zapalenie płuc załamały mnie totalnie.
Dziś Sylwester spędzamy go same z Mają co nie  nastraja pozytywnie. Były duże plany jak to razem odkreślimy ten najgorszy rok w życiu. Z planów pozostały balony, serpentyny i gwizdki :(
Oli razem z tatą w szpitalu, a my sam z Mają i muszę się trzymać tylko jak??
Postaram się o lepsze podsumowanie jutro, dziś jestem zbyt rozgoryczona i zbyt wiele złych emocji i słów padło, a teraz kilka zdjęć z zeszłego roku, bo w tym niestety nie bedzie






piątek, 28 grudnia 2012

Padaczka i zapalenie płuc

A, więc nastąpił straszny dla nas moment Oli miał jednak napad padaczkowy. Wyglądało to strasznie i żadnej matce tego widoku nie życze :(
Do tego aby się nie nudzić i przymusowo zostać w szpitalu przypałętało sie lekkie zapalenie płuc. O godz 16 dostał już drugi antybiotyk bo po pierwszym gorączka spadała góra na 20 minut i znów rosła do 39,6-40 stopni. Mały nie przytomny, nos zawalony do tego zwiększona dawka depakiny.
O wyjściu możemy pomarzyć koło środy.

Szpital :(

Oli od wczoraj był jakiś nijaki, więc do przedszkola nie poszedł. W nocy złapała go gorączka bardzo wysoka, więc nic nie myśląc podałam mu lek przeciwgorączkowy (zapomniałam w tym wszystkim o depakinie :( ) była to 1 w nocy, gorączka lekko spadła.
Koło 4 zaczeły dziać się nie wytłumaczalne rzeczy, bo jedyne co dla mnie było wytłumaczalne to właśnie owe rozpalenie. Leciały mu łzy, chciał koniecznie się przykryć, a przecież on nie lubi być nakryty. Prosił abym przytlała go na kolanach. No i zaczeły się drgawki, zagryzał paluszka, ciężko oddychał wszystko trwało koło 30minut zanim przyjechało pogotowie. Mało kto pewnie wyobraża sobie co czułam myśląc, że to atak padaczkowy :(
Wstępna diagnoza przechyla się w stronę infekcji, a nie padaczki, ale zabrali malca do szpitala ku strasznej jego rozpaczy :( znów pojechał z nim tato ( w końcu go z pracy wywalą, normalnie nie mam już sił). Znów smętnie, a miało być pozytywnie, ale coś ten rok 2012 nie daje mi odetchnąć

czwartek, 27 grudnia 2012

Świąteczny czas

Wigilia i pierwszy dzień świąt przebiegły naprawdę bardzo w porządku. Oli cieszył się już od rana bo wiadomo było gotowanie i pieczenie czyli to co on lubi najbardziej. Więc piekliśmy kolejne ciasta, kroił sałatkę z tatą.
Przy wigilijnym stole zjadł kluski z grzybowej, popróbował ciast i zażyczył sobie jajko :) Oczywiście jedzenie było do momentu, aż nadeszły prezenty :) Ale był szał i okrzyki radości gdy wnoszone były kolejne paczki. Odpakowywanie nie zaczął od swoich, ale od Majowego pudełka bo było mu jakieś dziwne, to trzeba zajrzeć :) Zaaferowanie było tak wielkie myszką Minnie śpiewającą, że na chwile aż zapomniał o swoich i cieszył się z siostrą.
A później nadszedł czas na Olkowe prezenty i cóż przyniósł nam domyślny Mikołaj?? Aż dwa duże tory (biedny Mikołaj nie spodziewał się, że są one aż tak duże :( ) i Olcio zniknął nam na kolejne godziny w zabawie, ale nie był jakiś nieobecny pokazywał nam co ma, nawet Maja mogła się bawić póki ciuchci nie zabierała. Ale fascynacja była tak wielka, że Oli od wigilii nie chodzi spać wcześniej niż koło 1 w nocy :(

Ale ciężko ten tor złożyć

 Ależ on duży

 Oj dawajcie, nie będę czekał żeby powiesić go na ścianie



I ciuchcia wokół ciuchci :)
 

     Drugi dzień świąt już nie był radosny, a może powiem inaczej autyzm po prostu dał nam o sobie znać. Oli był poddenerwowany, nie chciał sie ubrać i tylko strój nagusa mu odpowiadał. Nie pomagały prośby i tłumaczenia (sama nie wiem co bardziej mu doskwierało nadwrażliwość czy AZS ).
Ale uważam, że święta naprawdę były udane, a ten jeden dzień no trudno każdemu się zdarza. W końcu wczoraj dziecko dostało kolejne prezenty i troche tego wszystkiego się nazbierało; może on sam już zwariował w tym szale prezentowym :) Mama musi mu zrobić selekcje w bawialni powyrzucać stare zabawki, zrobić miejsce na nowe tory i auta skoro Mikołaj był aż tak hojny :)
 za co mu serdecznie dziękujemy :)

Od dzisiaj znów powrót do przedszkola, ciekawe jak to wyjdzie, bo coś czuję, że będzie ciężko...

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Wesołych i spokojnych...

Białe myśli lekkie jak puch
niech anioł przywieje z nieba,
otworzy skrzydłem nadziei
i kolędę zaśpiewa.
Bo dzisiaj jest piękny dzień,
wszystko się rodzi na nowo,
więc w blasku tajemnych świąt
żyj zdrowo i kolorowo.

Kochani życzę Wam  optymizmu, uśmiechu, samych postępów maluchów,
Abyście każde złe chwile przechodzili z niesioną głową
I tego o czym tylko skrycie marzycie :)


My wczoraj ubraliśmy choinkę Oli pięknie towarzyszył w wieszaniu bombek i łańcuchów. Maja pomagała sprzątać. Jutro będziemy piec i gotować więc też myślę, że już od rana Oli będzie wniebowzięty, a wieczorem wiadomo prezenty :)

Z gorszych wiadomości, robiąc pierniki roztrzepana całą sytuacją piątkową poparzyłam nos piekąc z maluchami pierniki, wyglądam jakby mnie ktoś pobił. 
A Maja  w prezencie rodzicom pokruszyła dwa zęby :( w sobotę na sygnale jechaliśmy do dentysty. Okazało się, że na siłe myte zęby Mai nie były dokładnie domywane i mamy nowy wydatek 1320zł gdyż małą może mieć zrobione leczenie tylko w narkozie. Ponoć największym problemem jest nocne karmienie piersią, w nocy jest mnij śliny, po posiłku zęby nie są przemywane i efekt 8 zębów zaatakowanych próchnicą. Pozytywna strona tej dentystycznej akcji to przegląd Oliwka wyszedł super, ani jednego ubytku :)

piątek, 21 grudnia 2012

Wigilia i ciuchcie

A, więc mieliśmy wigilie w przedszkolu, było miło i wesoło. Ale co  tego Oli nasze przyjście kojarzył z wyjściem i tylko na to czekał. Nie pobawił się z chłopakami, a jedyną zabawą w jaką się zaangażował było malowanie bombek. Oli ogólnie jest jakby w innym świecie, odkąd ma zwiększoną dawkę leków. Jest wolny, zagapiony czasem jakby był tylko ciałem. Nie zwrócił uwagi na Mikołaja, na kolędowników (na których inne dzieci reagowały śmiechem, płaczem, ale była jakaś reakcja u nas nie ma żadnej) parzył w podłogę. I tyle mogę napisać o tym bo już łzy cisną się, a nie chce zrzędzić...

Teraz trochę o fascynacji Oliwka, czyli o ciuchciach, a już najlepiej jak to są ciuchcie Tomek i przyjaciele. A, więc wraz z depakiną wróciła fascynacja znów mamy powyjmowane tory i poodkurzane lokomotywy, które poszły w ruch, do tego doszły nowe ciuchcie wiadomo Oli urósł i take-n-play już nie są takie fajne jak trackmasters. I owe ciuchcie ma już obiecane od babci (a miało być bez ciuchci), ale w końcu to święta niech chłopak się cieszy. Jedną już taką ciuchcie ma i iągle się nią bawi. Ale jest też w tym trochę naśladownictwa, gdyż ogląda sobie filmiki na youtube i później kombinuje takie same rzeczy np zjedżanie z kanapy na podłogę ku mojemu przerażeniu, że ciuchcia już jeździć dalej nie będzie



no niestety...

Od dwóch dni Oli ma zwiększoną dawkę leków, niestety mimo szukania w sobie okładów optymizmu nie mogę napisać, że jest lepiej. Oli jest póki co nieprzytomny, rano jak podniosłam mu ręke opadła bezwiednie, zginął gdzieś w swoim świecie. W środę krzyczał cały dzień, nic nie poćwiczył na SI. Wczoraj natomiast był ciałem, ale duch gdzieś zaginął. Mam nadzieję, że z dnia na dzień będzie lepiej. Bo jak nie to ja już nie wiem co myśleć, ale jak pisałam ostatnio szukam tylko pozytywnych stron, aby nie zwariować.

Wczoraj także otrzymaliśmy miejsce w szatni, bo do tej pory mieliśmy pudełko na sali, gdyż w szatni miejsc brakowało, Oli był kompletnie dezorientowany, bo jak to w pudełku jego rzeczy nie ma. W takich momentach od razu widać autyzm.

W środę byłam  nim  na figloraju, aby wyładować te złe emocje, było fajnie tam cała złość gdzieś odpłyneła i UWAGA UWAGA wypowiedział swoje pierwsze tak skomplikowane zdanie " Mamo, nie ma piłki" wyobraźcie sobie moją radość i co z tego, że więcej już tego nie powiedział, dla mnie to znak, że coś się rusza do przodu :)


sobota, 15 grudnia 2012

Lina ja bedę kiedyś mówił :)

Wczoraj Oli rozgadał się jak nie wiem, nawet małe zdania składał :) - Dzadek chodź !!!
Ja awansowałam z mamy na Line (Paulina), Maja niezmiennie pozostaje Manią.
Ulubiony napój pięknie wołany mlekooooooo
Później pojawiło się kąpać, woda, nie cem :p
No i właczyć tomka obowiązkowo :) Na owym tomku ćwiczymy wskazywanie palcem co super idzie. Bo przecież chce obejrzeć filmik, a skoro chce to musi mamie pokazać który bo mama taka nie domyślna jest, że ho ho
Z samodzielnych spraw woła siku i stara się ubierać. No nawet nie mam na co narzekać od wczoraj :)

piątek, 14 grudnia 2012

Kalendarz dumne mamy :)

Powstał u nas kalendarz z wizerunkami mam- Dumnych Mam, które są naprawdę energiczne i dumne ze swoich dzieci. Wszelki dochód przeznaczony jest na terapie dzieci z autyzmem.
Oto link, aby się lepiej zapoznać http://lodz.gazeta.pl/lodz/1,35153,13047080,Autyzm_to_nie_koniec_swiata___mowia_Dumne_Mamy.html
Jego hasło przewodnie- Autyzm to nie koniec świata .
Jak oceniacie tego typu akcje??
Mi bardzo się podoba, że fundacja walczy o to aby poznać nasze dzieci lepiej, aby zrozumieć czemu tak, a nie inaczej się zachowują.
Jak dla mnie, oby tych akcji jak najwięcej i muszę przyznać, że jestem mega dumna z JiM, że im się chce, dziękują za równo za tę akcję jak i za Autyzm- stop dyskryminacji w szkole.


Co do nas wczoraj byliśmy na zabawie Mikołajkowej, Oli z Mają świetnie si bawili mimo naprawdę wielkiego tłumu innych dzieci. Co potwierdza moją tezę, że Oli dzieci i innych się nie boi. Wraz z innymi tworzył pociąg, tańczył taniec robota, czy trzymał kolorowy materiał z piłkami, które później trzeba było zrzucić i to podobało mu się najbardziej. Jego twarz promieniała z zachwytu i to najważniejsze :)

środa, 12 grudnia 2012

opanowaliśmy kolory :)

Może i Oli nie zna ich nazw, a bynajmniej ich nie wypowie. Ale pięknie posegregował, sam samiutki z siebie :) Chyba chciał mamie na Mikołajki prezent sprawić, bo mama jakaś ostatnio zdezelowana jest...
Wiem, wiem, dla wielu z Was to nic wielkiego, ale dla mnie to mega wielki postęp.
Najlpsze jest to, że Olka kolor pomarańczowy śmieszył jak nie wiem. Nie dało mi się rozwikłać zagadki czemu taki on śmieszny, ale może kiedyś się dowiem.

Niestety z gorszych wiadomości od powrotu ze szpitala mamy kryzys przedszkolny :( za to w domu jest cudnie i bądź t mądry :)

Powoli zbliżają się święta, prezenty już zakupione, ale może jeszcze coś edukacyjnego byśmy dokupili skoro tak fajnie nam idzie :) Może ktoś coś polecić ?? Byle nie puzzle tego już mamy aż z nad to :)

niedziela, 9 grudnia 2012

Zimowo, sankowo :)

Spadło śniegu co nie miara (jak dla mnie ) ogólnie to nienawidzę zimy, ale cóż dzieciaki ją kochają, więc nie ma co marudzić tylko szykować się na sankowanie.
Ale jak tu iść na sanki z moją dwójką??
Rad nie rad, zasiadłam do kompa i znalazłam karoce dla mojej rozbrykanej dwójki. Tanio nie było, ale uśmiech malców bezcenny

Jak pisałam ostatnio Oli sam zaczął decydować co założy, na owych zdjęciach tego nie uwieczniłam, ale kiedy włożyliśmy kombinezon, Oli stwierdził jak to, a kurtka gdzie?? I latał na cebulkę w kombinezonie i kurtce :)
Dzisiaj mamy nockę zabaw 2:36, a moje dziecko biega rozradowane od ucha do ucha aż miło patrzeć choć oczy się kleją.

piątek, 7 grudnia 2012

Mikołajkowo

A, więc już z rana zaczeliśmy pracowicie Oli pisał list do Mikołaja, ale jakim sposobem zobaczcie sami :)

Tak, tak pisanie ręką jest nudne trzeba próbować nogą :P
Potem postanowił się przebrać w swój ostatnio ulubiony kolor niebieski. Mam nie lada kłopot ma by cały na niebiesko. I tym sposobem rozpoczeliśmy etap "w to się ni ubiorę mamo :)"
kiedy mały pomaszerował do przedszkola na zabawy mikołajkowe i ubieranie choinki, my z Mają poszłyśmy na spotkanie rodziców Autyzm Help,  było wzruszająco, ale i jak bardzo wesoło, fajna ta nasza łódzka grupa wparcia. Był nawet u dumnych mam mikołaj, ale Maja się bardzo bała, więc zdjęcie mamy tylko solo
Mikołaj odwiedził nas tez w domu, prezenty zachwyciły, w koń o statku Jake z nibylandii Oli od dawna marzył, ale wózek sklepowy z Minnie Mai też przypadł mu do gustu :) i szaleli po domu razem.
Oli po lekach nie jest już osowiały i ospały co bardzo mnie cieszy :)

środa, 5 grudnia 2012

a więc po krótce o szpitalu...

W szpitalu byliśmy od niedzieli, obsługa miła, ale uzyskanie jakiejkolwiek informacji graniczyło z cudem.
We wtorek pojawił się nasz lekarz z dobrymi nowinami tomografia wyszła w porządku z radości prawie skakałam. No jak tomografia ok to wszystko już musi być dobrze, ale jednak złudne okazały się moje przewidywania eeg wykazało: 1-2 sek wyładowania fal wolnych o częst 2,5-5 Hz wymiezzkanych Z pojedyńczymi falami ostrymi. Dostaliśmy Depakine co do której mam przeogromne wątpliwości. Pomijając. że tabletka jest ogromna. a rozruszona spowodowała odruch wymiotny u Olcia. Zwymiotował nawet śniadanie. Podaliśmy mu w serku i jakoś poszło. Czekamy na wyniki tarczycy jeszcze aż strach się bać.

Dziś załatwiałam zasiłek pielegnacyjny i poszło jak z płatka, ale ilość dokumentów na świadczenie jest masakryczna. Kolejne conajmniej 2 tyg zanim to załatwie jak nie z miesiąc. Ciekawie do kiedy mi to wyrównają bo Pani w urzędzie sama nie wiedziała.

To tak po krótce lece po Olcia do przedszkola i czekamy na SI

wtorek, 4 grudnia 2012

Depakine chrono 300

Ja na szybko z wielkim pytanem do Was czy Wasze maluszki przyjmują ten lek, bądź go przyjmowały?

Dostaliśmy ten lek z powodu wyniku badań EEG, gdzie wykazano napady padaczkowe, a nie padaczkę. Bo jak lekarz stwierdził padaczką tego nazwać nie może.
Jednak jak czytam o tym leku to mnie on przeraża, spowalnia rozwój itp. A poza tym jest typowo na padaczkę.
Przepraszam za krótki i chaotyczny wpis, ale spadło to na mnie jak deszcz z jasnego nieba. Kiedy tomografia wyszła dobrze to już byłam pewna, że nic nie wyjdzie. A tu kiszka....

niedziela, 2 grudnia 2012

Dzień 1- pobyt w szpitalu

A więc do szpitala dotarliśmy o 12. Wcześniej zabraliśmy dzieciaki na szalwństwo do figloraju.
Obsługo bynajmniej dziś bardzo miła. Mimo, że Oli nie chciał sie rozebrać do badania, a później ubrać. Co skończyło się ogromnym krzykiem i na izbie zostaliśmy odesłani do osobnego boxu aby mały się uspokoił. Pokoik niezły i mąż ma łóżko, więc się ciesze ( bo na spornej spał na krześle z glową na szafce).
Jutro tomografia w narkozie. I tu jest mój ogromny strach.  Boję się kontrastu na który uczulona jest moja mama. Pierwszy i ostatni raz miała robiony dwa lata temu i omal nie przepłaciła życiem. Z minuty na minute traciła głos, swędziało ją wszystko, puchła a na koniec traciła oddech. Musieli ratować jej życie więc sami rozumiecie mój strach.
Eeg we wtorek ma mieć.
My urzędujemy w domu z mała ona strasznie tęskni szuka ich, płacze, woła ach szkoda jej. Ciekawe czy mi uśnie.
Oby szybko mineły mi te dni
Buziaki i proszę o kciuki

czwartek, 29 listopada 2012

Komisja....

A, więc dotarliśmy na komisję i okazało się, że mnóstwo osób przed nami i nie martwiłoby mnie to gdyby nie fakt, że Oli miał być o 18 u neurologa.
Ale moja cudna i przekochana córka dała popis krzyku i płaczu ( naprawde nie wiem co ją przeraziło). Wyszła wtedy Pani popatrzyła i mówi Panią zapraszam bez kolejki. Wszyscy byli pewni, że to z powodu Majuli wnioskuje, a nie tego chłopca co siedział grzecznie u tatki na rękach :)
Jednak kiedy weszłam z Olim to mały ku mojemu zaskoczeniu schował się pod biurko, nie zamierzał wyjść. Więc Pani orzeczniczka stwierdziła, żeby go nie stresować. Przeczytała co było w dokumentach i wpisała dziecko niekontaktowe, boi sie ludzi, sika w majtki, nie jest w stanie czekac na swoja kolej. A ja nie protestowałam byłam wryta i opadłam z sił i tylko słyszałam jak mała dalej krzyczy. Dziś w domu z tego się śmieje, jak opadły emocje.
W końcu Oli w miare grzecznie czekał, w majtki nie sika, to chowanie pod biurko nie wiem czemu mu wpadł do głowy taki pomysł raczej tak nie robi.

A wszystkie dobre serduszka proszę o pomoc dla Pawełka, coś jak szlachetna paczka tylko konkretna potrzeba padła na pralkę tu znajdziecie więcej informacji
http://www.pomagamyzosi.pl/?p=9682

środa, 28 listopada 2012

kap, kap płyną łzy...

Kiedy myślę, że już jestem pogodzona ze swoim losem, że już mnie to aż tak nie rusza; nawet nie wiem, że oczywista oczywistość mnie rozłoży na łopatki.
Dziś mamy komisję o której wiedziałam już od dawna, w końcu sama składałam na nią papiery. A mi się chce wyć jak nie wiem. I płacze i płacze choć nie ma powodu. Ale jakoś mnie rozkleja, że dostanę oficjalne potwierdzenie, że Oli jest niepełnosprawny :(

wtorek, 27 listopada 2012

aż strach się bać...

Kiedy już rozradowana pozbyciem się chorób oddałam ich do odpowiednich placówek, aby nadrobić wszystko to co zostało odłożone na dalszy plan; kochany pan wirus wrócił do nas. Zaczeło się w sobotę zagorączkowała Maja leciała przez ręce, zero kontaktu. W niedziele ją wysypało, a więc odetchnełam z ulgą to tylko trzydniówka. Wczoraj rano przy siadaniu Olcia ciało zamarło na kilka sekund, widziałam po jego twarzy i zaciśniętych łapkach, że coś jest nie tak, ale później juź było ok; odebrałam Olcia z przedszkola i też było ok, nagle zaczął robić się senny i już było to dziwne. Aż go rozpaliło, że aż się trząsł. Kurczaki ogromnie się przestraszyłam. Niestety rozpala go co chwila nie może spać i trzesie go.

Przerażają mnie dwie rzeczy, że nie wykuruje się do niedzieli i nie przyjmą go do szpitala na ta neurologie. I druga sprawa, że jednak to eeg wykarze zmiany i to łapanie się za główkę jak miał dwa lata oznaczało jednak zmiany w niej :( do dziś nie rozumiem czemu dałam się wtedy zbyć

W środę komisja na niepełnosprawność, ale w obecnej sytuacji to najmniej mnie stresuje. Choć grafik środowy mnie wykończy ( o ile Oli będzie zdrowy):
-8-15 w przedszkolu
- 15-16 godzinka piknikowania w JiM, czyli oczekiwanie na SI
- 16-16:40 SI
- 16:40 -17 musimy zdarzyć dojechać na komisje
- 17 komisja i modlimy sie aby skończyła sie jak najszybciej bo o 18 mamy neurologa, który ma nam dać skierowanie do szpitala. Jak się przedłuży mąż po skierowanie pojedzie sam co za wyjście.

Do tego mi padł kręgosłup, noszenie Mai i 3,5 letniego Olka nie raz nie dwa jednocześnie musiało kiedyś się na mnie odbić. to w końcu razem około 35 kg. Pomijając worki i plecaki i kitty Mai, ktore też jakoś muszę trzymać. Nie dziwie sie ludziom, że się za mną oglądają, bo wyglądać musze komicznie. Tymbardziej , że sama waże kolło 50 kg i wzrost 160 :)

czwartek, 22 listopada 2012

Powoli wychodzimy na prostą

Ostatnio u nas ciężkie dni, dzieciaki były chore; Oli dostawał ataków krzyku bo chory nie chory chce iść do przedszkola. W domu mu się nudziło ile można jeździć autami i malować. Bajki też szybko sie nudzą.
Dziecko samo wyjmowało pomoce naukowe dane nam z przedszkola i ćwiczyliśmy. Muszę przyznać mały zaczyna się starać aby nie wychodzić za linie, wcześniej wcale go to nie obchodziło. Pokochał tez farby do tego stopnia, że malować chce zamiast jeść śniadanie. Zaakceptował też terapię integracji sensorycznej i chętnie na nią chodzi.
I niby dużo na plus, ale te krzyki mnie dobijają, poza tym czuję, że mało dla niego robię. Bo prócz terapii w przedszkol i integrracji sensorycznej nigdzie nie chodzę z nim, szukam jakiś fajnych zajęć na weekendy bo w tygodniu wracamy około 16 to już nie byłoby kiedy bo mały by padł. Może coś polecicie???
Poza tym szykujemy sie na komisję o orzeczenie niepełnosprawności, która odbędzie się w środę zaraz po integracji sensorycznej coś czuję, że mały będzie lekkawo zmęczony. A w niedzielę 2.12 idzie z tatą do szpitala (bo ma karmię piersią nie ma opcji aby mała została beze mnie) przez co mam ogromne wyrzuty sumienia, bo powinien być tam z mamą, choć z drugiej strony on ostatnio bardzo tatusiowy się zrobił.

Coś ostatnio znikają blogi , które czytałam a szkoda bo była to dla mnie wielka pomoc w dążeniu do zdrowia Olcia, ale rozumiem i mam nadzieję, że dzieciaczki będą funkcjonowały jak najlepiej i tego życzę z całego serca

niedziela, 18 listopada 2012

Blogowa zabawa

Dostaliśmy nominację do zabawy od mamy Dzielnego Frania, za co bardzo dziękujemy :)

Pytania:
1. Jakie jest Twoje największe marzenie?
2. Jaki jest Twój ukochany smak?
3. Czy masz jakąś ukochaną rzecz?
4. Co Cie doprowadza do pasji?
5. Z czego śmiejesz się najczęściej?
6. Jaka jest najmniejsza najcenniejsza rzecz dla Ciebie?
7. Jakie najdziwniejsze pytanie w życiu zostało Ci zadane?
8. Co nadaje sens Twojemu życiu?
9. Co jest dla Ciebie synonimem chaosu?
10. Jaka jest Twoja ulubiona część garderoby?
11. Jaka jest Twoja ulubiona książka?

1. Normalnie funkcjonujący Oli, gdy ja już odejdę.
2. Ciężko jednoznacznie, ale słodkości wszelkie :P
3. Wstyd pisać ale ostatnio to mój telefon, który służy np.jako odtwarzacz dvd, czy sprzęt do rysowania, gdy czekamy na terapie.
4 . NFZ
5. Z dzieciaków rozrabiaków :)
6. Dzieci
7. Czy wiem, że moje dziecko ma taki sposób bycia (chodzi o krzyk w nowej sytuacji), że może być nielubiane??
8. Ostatnio, to walka o mowę i funkcjonowanie Oliwka w świecie
9. Krzyk
10. Spodnie :)
11. Ostatnio brak czasu na czytanie, więc Saga "Zmierzch"

Nominowane blogi przeze mnie :) :
Rozbrykana Julka , Nasze miłości , Roksankowa Kraina , Aspik-jasiek , Pomagamy Zosi , Maja fruwa tu i tamNikodem Sawicki , W swiecie Daniela , Autyzm dzien po dniu , Nasz Pawelek , Dzielny Franek

Pytania:
1. Ulubiona pora roku?
2. Ukochana potrawa?
3. Najwspanialsze wydarzenie jakie Cię spotkało?
4. Wymarzony prezent?
5. Ulubiony film ?
6. Co sprawia Ci radość?
7. Wymarzone wakcacje- gdzie?
8. Twoje hobby?
9. Kiedy mam chwilę tylko dla siebie to... (co lubisz robić)?
10. Czego się boisz?
11. Ulubiony kolor ?

Zapraszam do zabawy i pozdrawiam :)

piątek, 16 listopada 2012

koniec logopedii w JiM???

Dziś patrzę, a tu taka informacja :( załamałam się i chyba opadłam aż z sił. Jest mi strasznie przykro i pytam dlaczego??
http://www.jim.org/fundacja/aktualnosci.php?akt=389

dla mnie obecnie najważniejsza jest teraz mowa, więc dobiło mnie to zupełnie

czwartek, 15 listopada 2012

Mamo ja też tu jestem!!!!

Dziś zdałam sobie sprawę, że Maja została jednak trochę pominięta. Dziecko mi zachorowało drugi dzień gorączka jak diabli nic praktycznie jej nie zbija, do tego doszłedł kaszel i ból gardła od 50 h nie spię razem z nią, noszę ja na zmianę z usypianiem, a każde kaszlnięcie powoduje krzyk i płacz bo boli. Dopiero teraz widzę, że świat nasz ją troche pominął, a to jedziemy po Olcia, a to ćwiczymy z Olim. A ją ciągamy za sobą nie patrząc na to czy ma na to chęć i siłe. Niestety ostatnio już popłakiwała zbagatelizowaliśmy to no bo co za wyjście musimy walczyć o Oliwka. Jak się okazało była już podziębiona wstyd mi za nas, że zagubiliśmy się w tym. Mam nadzieje, że nauczymy się to wypośrodkować...

Przepraszam za nie składny post, ale nie śpie dwa i pół dnia...

środa, 14 listopada 2012

Raz lepiej, raz gorzej

Ostatnio mało piszę bo i mało mam czas, trochę ruszyliśmy z badaniami, a właściwie z załatwianiem ich. trochę podłapuję jaki prace aby mieć jakieś pieniądze na nowe puzzle, plasteliny itp do ćwiczeń Nie żeby to były jakieś ambitne zlecenia, po prost sprzątam wiadomo przed świętami chętnych sporo. I tak się cieszyłam, że dorobię na nowe przybory, aż tu mi się mała rozchorowała i kicha. Aż mnie nerwy noszą, no, ale co zrobię.
Co u Olka ćwiczymy, ćwiczymy i ćwiczymy, a Oli to bardzo lubi. Wczoraj miał mega aktywny dzień i zaczepiał każdego żeby zadawał mu prace w przedszkolu, efekt zamiast godziny terapii miał 3, a poza nimi też co ciągle kombinował. W domu też puzzle, plastelina itd. Niestety zastopowała nam się całkowicie mowa, już fajnie pogadywał niektóre słowa, a teraz zupełna cisza co mnie dobija, ale czekam aż znów zacznie gadać :) Mowa to jest to co boli mnie najbardziej w całym autyzmie...
Dziś mamy SI i mam nadzieję, że pójdzie jak ostatnim razem, tym bardziej, że problem drzwi nie zapeszając mija i Oli wychodzi ze swojej sali na inne zajęcia bez problemu

a to prace Olcia
1. lepienie po wyznaczonym kształcie, później zalepianie środka


I malowanie w telefonie mamy :)


poniedziałek, 5 listopada 2012

Trochę o kontakcie z Mają

Kiedy urodziła się Majula Oli trochę ją podziwiał, kołysał w leżaczku, użyczył swojej huśtawki FP, którą ubóstwiał. Ale żeby to była jakaś super więź to nie raczej była mu mała w domu obojętna, ale gdy wychodziliśmy czy byliśmy u kogoś musiałam ją mieć blisko, Oli zawsze jej pilnował. Nie było opcji, że wychodzimy, a młoda zostanie. Jednak bawić się z nią nie chciał. A mała gdy tylko nauczyła się przemieszczać dążyła do swojego mamuuu (Olka- czasem zastanawiam się czemu.tak na niego woła, ale może dlatego, że kocha go tak samo jak mnie heheh). On jej znów nie uciekał, ale dawał znaki. że bawi się sam.
W wakacje sytuacja zaczeła się zmieniać, Oli czasem z nią potańczył, czasem porzucał piłką. A odkąd chodzi na terapie często się wygłupiają, przytualają, tańcują itd. Czasem zastanawiam się z czego to wynika czy Maja stała się atrakcyjna zabawowo, bo powtarza wszelkie wariactwa po swoim mamuuu??

Maja czkająca na Olcia, pod salą SI
Próby czy Maja już pobawi się ciuchcią :)
Kąpiel, to Oli zawsze pomoże :)


środa, 31 października 2012

Co nowego do ćwiczeń w domu?? Pomocy!!!!

Z jakimi rzeczami ćwiczycie w domu?? bo troche kończą mi sie pomysLy co kupować....

Dziś kolejne zajęcia SI Oli 15 min przekrzyczał, a poźniej gdy zrpzumiał, że nic to nie zmieni zaczął ćwiczyć i ładnie przepracował. Dostaliśmy też zalecenia do domu co ogromnie mnie cieszy

grupa zbiorowa...

Oli od czwartku chodzi do przedszkola grzecznie bez płaczu. Problem  krzyków odpukać minął .
Sam mimo, że nie mówi pokazuje nam co robił w przedszkolu np. teraz odrysowują kształty, więc Olko odrysowuje wszelkie wazony, szklanki itd. Mają też w przedszkolu zabawy halloweenowe, wycinanie dyni i wydrążanie bardzo mu się podobało, teraz jak widzi wycięte dynie uśmiecha się szeroko :)

Ale w tej całej pięknej atmosferze zawaliłam ja. W poniedziałek spóźniłam się po niego z powodów ode mnie nie zależnych, ale no co tu się tłumaczyć byłam 10 minut później. Swoje dziecko słyszałam jż pod ośrodkiem, kiedy weszłam huczało tam od jego krzyków przeraźliwie, pawie nogi pogubiłam na schodach z mała na rękach. Był w sali zbiorowej, bo o 15 kończą zajęcia przedszkolne i przechodzą na opiekę zbiorową. Oli w ogóle tej grupy nie akceptuje płakał, krzyczał, szarpał drzwi, chciał wyjść do Ioliii. kiedy mnie zobaczył cieszył się, ale łzy dalej ciekły, był roztrzęsiony i zagubiony; długo go wyciszałam. Nie wiem gdzie tkwi problem tj grupy i czemu on tam nie chce iść, obawiam się, że on zaakceptował tylko swoich terapeutów i Panią Wiolę, resztę trzymać z daleka!!!

W tym wszystkim szkoda mi Majuli ona często kiedy non płacze nie wie o co chodzi, płacze biedna z nim, widzę, że często nie odnajduje się w tym wszystkim. Jest mała ma półtora roku ciężko jej tłumaczyć, że jej mamuuuu (Oli) zaraz się wyciszy, że nic mu się nie dzieje strasznego, tylko jest zły. Ona kocha go ponad wszystko, tęskni za nim jak go nie ma . Oj dużo by tu pisać, ale zaraz się rozklejam, bo miałobyć inaczej, a inaczej los nas pokierował.


sobota, 27 października 2012

Mamo! Zostaję w przedszkolu!!!!

Dzień od rana był marudny, w aucie nadal odbywały się jęki i popłakiwania, nawet w drodze na pierwsze maruder był aktywny, aż tu nagle rozebraliśmy się i w podskokach pokonaliśmy drogę do sali, gdzie śmiechem powitaliśmy ciocię :)
Kiedy po Olcia wróciłam okazało się, że cały dzień miał radosny, super pracował i bawił sie z kolegami z grupy. Oczywiście różki też musiał pokazać i kiedy przyszła pani logopeda jedna i druga, Oli je powiał owszem, nawet podał im rękę, ale kiedy pokonały próg drzwi wypchnął je, pomachał grzecznie wołając papa i zamknął im drzwi przed nosem. Panie się nie dały urwisowi i zabrały jednak na zajęcia, ale uśmiały się z niego jak nie wiem. Oli ku zaskoczeniu pracował od razu bez jęków z nimi, do tej pory na początku jednak sygnalizował, że chce do swojej sali. Tak się śmieję po cichu z mężem, że Oli chce pokazać nie lubiącej go Pani, że jednak jest fajny chłopak i ma czego żałować :P
powrót do dom okazał się nie lada wyczynem ponieważ moje dziecko wracać nie zamierzało, była serenada krzyków i szarpań. W aucie starał się z wszystkich sił wypiąć się z fotelika i wracać, pod klatka poleżeliśmy sobie na ziemi. A w domu dla odmiany postanowił, że nie da się rozebrać, więc tak godzinę siedział w ciuchach i nie dał sie rozebrać i tak prowadziliśmy rozmowę:
- Oli zdejmij kurteczkę
- Nie!!!!!
- Synu czemu ?? spocisz się
- Ioliii ( wychowawczyni Olcia ma na imię Wiola)
- Nie mam jak Cię zawieź, nie mam prawo jazdy, przecież wiesz. Więc jak dojedziesz??
- Tatoooooooo!!!!!!!
I tak czekał cały spocony na tatę, wołając go co jakiś czas. Aż ku mojemu szczęściu się zalał piciem ( ciężko uwierzyć, ale cieszyłam się z tego jak dziecko), a skoro się zalał to biegiem się rozebrał, bo mokry to on być nie lubi :)
Podsumowując Oli chyba na 100% kocha swoje przedszkole i nie chce abym g przenosiła z powodu jednej kobiety. Tym bardziej, że już zajęć to on z nią mieć nie będzie !!!



czwartek, 25 października 2012

ataki...

Do tej pory raczej rzadko były nam znane ataki histerii Oliwkowej. Jednak ostatnio nie wiadomo czemu problemem stały się zamknięte drzwi i powrót z przedszkola Olka. A, że moich szkrabów jest sztuk dwie i stanowi dla mnie nie lada problem wejście na drugie piętro. Nie wiem już co robić ręce mi opadają, wnoszę na rękach Olka, Maja płacze żeby ją też wnieść i najczęściej tak robię, ale dziś miałam jeszcze zakupy. W końcu niewiele myśląc wniosłam ich na górę, a wszystko inne zostawiłam na dole. Problem oczywiście się nie rozwiązał, bo Oli postanowił siedzieć na schodach i się drzeć. Ale cóż było za wyjście zostawiłam go i zeszłam po resztę rzeczy. Dobija już mnie to, bo nie umiem znaleźć punkt, który powoduje te nerwy...

Wczoraj też usłyszałam dla mnie rzecz niesłychaną, a mianowicie, że moje dziecko krzyczy, nie współpracuje, a co za tym idzie nie daje się polubić... Zagotowało się we mnie, bo jak może terapeuta nie lubić dziecka i nie chcieć mu się z nim pracować, chyba nigdy tego nie pojmę. A to, że Oli płacze na wejściu było od górnie wiadomo, wychowawczyni chwali go, że szybko się uczy, współpracuje, jest zadowolona z jego postępów, logopeda to samo, a u raptem taka opinia. Zleksza zawalił mi się świat, no bo jak mogę posyłać dziecko gdzieś gdzie go nie lubią, więc dzisiaj zrobiłam wywiad jak to jest dokładnie z moim Olim w przedszkolu i opinia jednak pozytywna (zresztą nie lada szokiem było dla mnie, że wychowawczyni mogłaby narzekać na Oliwka skoro on ją tak bardzo lubi to i ona musi wysyłać m pozytywne fluidy), więc opinię tej jednej Pani mamy gdzieś, zrezygnowała z terapii Olcia dla nas tylko lepiej, bo inaczej ja bym jej podziękowała. Koniec końców leczy się dzieci z każdym poziomem autyzmu, a nie tylko te które super same właściwie ćwiczą i współpracują. Oli fakt taki nie jest zanim zacznie z kimś współpracować musi tą osobę poznać i polubić, a owa Pani nawet nie spróbowała się z nim zapoznać jej strata...

poniedziałek, 22 października 2012

wprowadzamy EYE Q

Dziś mieliśmy wizytę  lekarza neurologa, który pomoże nam w dalszej medycznej stronie Olciowego autyzmu. Mamy zlecone badania hormonów tarczycy i oczywiście obowiązkowo EEG. Przy okazji został skontrolowany AZS Olcia i niestey skóra już sucha, a dopiero co włączone centralne ogrzewanie...

Dla polepszenia pracy układ nerwowego dostaliśmy EYE Q zobaczymy na ile to poskutkuje.

czwartek, 11 października 2012

I znów dołek

Jestem zła na siebie bo niby nic się nie dzieję, a znów łapią mnie kiepskie stany nerwowe... Wczoraj właściwie przepłakałam cały dzień, dzisiejszej nocy za to nie śpię :(
Najgorsze jest to, że sama sobie do głowy wkładam głupoty, a to, że kiepska ze mnie mama bo dziecko co dzień placze z rana jak idzie do przedszkola, a to już tyle czas mineło (zaczeło się od porannej rozmowy czemu on płacze?? a ja kurczę naprawdę nie wiem. Wydaję mi się, że z powodu rozstania, bo iść do przedszkola to on chce, pakuję sie, ubiera, a później ryk  już w placówce). A później już się nakręcałam, a to, że urodziłam chore dziecko teraz ono cierpi, że ludzie patrzą na nas z góry, bo dzieci wychować nie umiemy (Oli autystyczny, a Maja tez robi szopki bo ma dosyć jeżdżenia ze mną w kółko, więc tez jej się nie dziwie, ale znów z drugiej strony jemu napady złości zdarząją się bardzo rzadko). Do tego Oli płakał w przedszkolu wczoraj cały dzień nie wiadomo czemu, wierząc w wielkie skutki IS znów marudziłam wszystkim i mam wrażenie wszystkiemu, że ma mieć te zajęcia w innym dniu i godzinie, bo poniedziałek i to jako pierwsze zajęcia to jest jakaś paranoja on nic z nich nie korzysta bo krzyczy, poza tym wg mnie pól godziny to stanowczo za mało. Mają coś działać w tej kwestii zobaczymy...
Na wieczór dla rozluźnienia atmosfery zabraliśmy ich do figloraju, wygłupów i radości nie było końca, aż raptem Oli stwierdził, że wychodzimy i płakał w przebieralni i tak już cała drogę do dom i w domu, a ja nie umiałam domyślić się co się wydarzyło, nikt raczej mu nic nie zrobił, bo przecież byliśmy obok widzielibyśmy. A on był zrozpaczony jakby ktoś umarł :(

Czasem zastanawiam się czy te dołki miną kiedyś, czy w gorszych dniach Olcia zawsze będę przeżywać i zarzucać sobie winę za całe zło, za chorobę. Najbardziej przerażają mnie myśli, kiedy żałuję, że zdecydowaliśmy się na dzieci, bo tak to Oli nie cierpiał by. A przecież kocham go najbardziej w świecie i nie wyobrażam sobie, że go nie ma...

Zastanawiam się też nad pomocą Państwa w sprawie niepełnosprawnych dzieci i nawet nie chodzi mi o dzieciaki autystyczne które funkcjonują na poziomie Oliwka, bo ja do pracy wrócić mogłam. Ale o takie gorzej funkcjonujące czy  urodzone z dużymi upośledzeniami, leżące, karmione sądom itd. Oni dostają za siedzenie i opiekę nad dzieckiem tyle co dostawałabym ja gdybym zrezygnowała z pracy, a dzieciaki wiadomo wymagają o wiele większych kosztów leczenia i opieki i gdzie tu sprawiedliwość?? No niestety jak zawsze jej nie ma....

Przepraszam za ten post, ale gdzieś musiałam choć trochę wyciszyć emocje bo przecież jutro trzeba już się pozbierać do kupy, bynajmniej bardzo się staram stanąć z powrotem na nogi i walczyć z całych sił

trochę jesiennych kadrów z zeszłego roku kiedy to było jeszcze beztosko i bezproblemowo no i ciepło. Bo w tym roku pogodowa zima powoli idzie :(






wtorek, 9 października 2012

Chorobowo

Dzielnie broniliśmy się przed choroba, ale nie udało się. Nockę rozpoczeliśmy od wymiotów, później gorączka i biegunka i kaszel wywołujący kolejne wymioty totalna masakra.
Zadzwoniliśmy już do przedszkola, że dzisiaj na pewno nie dotrzemy, tym bardziej, że ja też czuję sie identycznie jak Oli (może z wyjątkiem takim, że ja nadążam dobiec do toalety).
Od kogo się zaraziliśmy?? A od Majulki ona pierwsza miała te objawy w niedziele, a dziś już czuję się dobrze, więc jest nadzieja na lepsze jutro.
Tatko naszczęście zdrowy.

co do terapii to w poniedziałek mieliśmy pierwszy raz IS, niestety mamy na razie tylko pół godz, Oli kiepsko znosi nową Panią i całe 30 minut przepłakał, mam nadzieję, że będzie lepiej

środa, 3 października 2012

terapeuta Silky

Dziś niewiele się dzieje, więc przedstawie Naszego domownika Silkiego. Imię na dziwne wiem, ale to jego pancio takie mu nadał. Oli wymyślił taki imię i takie wymawia to i my się dostosowaliśmy, jak się okazało i Mai nie sprawia ono problemu. Jego wierną fanką jest oczywiście Maja i to ona nie odstępje go na krok, ale i Oli coraz chętniej z nim nawiązuje współpracę.
Czemu kot??- pyta wiele osób. Bo tak mi doradzono, że koty to poniekąd autyści, a bynajmniej tak się zachowują. Kot też nie mógł być zwykły, musiał być kontaktowy, wymuszający zabawę z nim, towarzyski i znoszący krzyki i pieszczoty malców i tak trafiliśmy na rasę Kot Syberyjski, wiadomo teraz koty tylko z rodowodami, więc koszt był nie mały, ale dziś muszę stwierdzić, że w naszym przypadku kot podziałał Oli jest bardziej kontaktowy z kotem, ale kot w żadnym wypadku w jego mniemaniu nie służy do pieszczot. Kot ma wykonywać pewne czynności: bawić się z Oliwkiem wybranymi przez niego zabawkami, albo włazić w zakamarki, które Oli wyznaczy. Miło patrzeć jak się bawią, ale tez na to, że kiedy krzycze na Silkiego, że ma nie wchodzić na stół to Oli zaraz go zrzuca, albo jak Maja woła Kitty, kitty to Oli go jej przynosi, więc wiem, że nas doskonale rozumie :)
A teraz kilka fotek naszego 5 miesięcznego kocurka :)





wtorek, 2 października 2012

Wielki dzień

 Dziś od rana dyskutowaliśmy z Olim, że dziś wielki dzień Mai w żłobku i jak Oli opuszcza mamę na kilka godzinek. I żeby sie nie przejmował tym, że mama jest poddenerwowana bo wszystko jest OK. Mały jakby zrozumiał jechał do przedszkola spokojny i nie marudził jak to zwykle bywa. Na korytarzu już włączyła się płaczka, ale przez drogę był dzielny jak nie wiem. Ale, że nerwów było mi mało okazało się, że z naszej grupy  osobowej Oli został sam na placu broni. Stresowałam się na prawo i lewo, że będzie się smucił i nudził, a t się okazało, że dziecko świetnie pracowało i miało intensywny dzień terapii i zajęć ze swoją Panią. Pracował ponoć bardzo ładnie, a na sam koniec usnął wtulony w wychowawczynie. Jutro kolejny dzień samotnego pobytu, ale ponoć to najlepszy czas dla niego.

Z gorszych informacji nasz kot (do terapii) się pochorował i ma rozwolnienie, mimo jego usilnych prób czyszczenia śmierdzi od niego, że szok, ale to Olkowi nie przeszkadza w kontaktach z nim :P za to ja wysiedzieć z nim nie mogę...

Ale zaskakuję :)

To, że Oli pokazywał potrzębe fizjologiczną jest u nas już normalnością, rzadko zdarzają się wpadki i mama jest bardzo dumna ze swojego Oliwcia :) Ale dziś rano prócz pokazania i biegnięcia w stronę toalety ze mną Oli wesoło krzyczał siki, siki :) Ach jaki mój synek robi się dorosły ...
Lekarz niestety odwołał mi wizytę, bo się rozchorował i masz Ci los....

Wczoraj Oli wrócił z wizyty u psychologa i nieodbytej u lekarza podenerwowany, bardzo płakał i zachowywał sie jakby coś go bolało (ogólnie mamy problem z powrotami do domu, Oli woli spacerować) nie mogliśmy sobie poradzić z jego rozpaczą i sami już wpadaliśmy w ten sam stan, aż wpadłam na pomysł masażu- ugniatania mu stópek i o dziwo pomogło, a skutek był taki, że Oli chodził i wystawiał mi nogi przez kolejne 3h :) Jak widać IS konieczna !!!!!

poniedziałek, 1 października 2012

Prawdziwy przedszkolak

Dzisiaj wstaliśmy rano z dużym kaszlem i chrypką, co nawet bardzo mnie nie zaskoczyło, bo Olek od piątku miał sygnały rozwijającej się choroby. Ale, że dziś miał pierwsze zajęcia integracji sensorycznej stwierdziłam, że pojedziemy ten kawał drogi, aby odbyć pół godzinne zajęcia dla Olcia dobra. Oczywiście jak to dojazd przez pól miasta wygląda każdy wie, spóźniliśmy się ;/ wchodzimy na górę, a tu się okazuje, że Pani żadnej informacji o zajęciach z Olim nie ma. No ręce mi opadły... Ale sprawa się wyjaśniła i za tydzień ma już mieć zajęcia normalnie.
Kiedy ja rozmawiałam z Panią od IS, moja mama poszła z Olim do wychowawczyni zgłosić, że dziś go nie będzie z racji choroby. I ku zaskoczeniu wszystkich zapłakany Oli przytulił się do Pani Wioli i do domu nie zamierzał wracać. A , że dzieciaczki w grupie chore i nie przyszły to został. Okazało się, że świetnie pracował i był wesoły, a objawy chorobowe mineły :) Ale zaskoczył mnie mój szkrab jeszcze bardziej, gdy już się ubrał i wychodziliśmy znalazł kasztana, wiął obejrrzał i poleciał do sali zanieśc Pani Wioli :) moja mina i jej bezcenna, jednak mu sie tam podoba :)
Mieliśmy też z mała próbę żłobkową, ale skończyła się szybciej niż zaczeła, gdy okazało się, że brakuje nam zaświadczenia, że jest zdrowa, więc od jutra znów wielkie nerwy jak Majula zniesie żłóbek. Pani na pierwszy rzut oka przemiła, więc jest nadzieja...
Dziś pogoda fatalna na space nie ma szans, a po południu jedziemy do pediatry, który ma nam pomóc poprowadzić autyzm Olka i spotkanie nas rodziców z psychologiem, mam nadzieje, że jakoś pójdzie z chorym Olim bo obawy mam straszne

Najpiękniejsze oczy mamuni :)

niedziela, 30 września 2012

Poznajmy się :)

Nazywam się Paulina jestem mamą Oliwierka (prawie 3,5 roku) i Mai (1,5 roku). Od trzech miesięcy wiem, że mój syn ma autyzm. Na razie chorobę tą wymawiamy przez duże A i staramy się ją poznać. Oliwierek zawsze był wesołym chłopcem, dosyć grzecznym (bynajmniej w porównaniu z córką :)). Aż powoli zaczął z nami tracić kontakt wzrokowy, zachowywać jakby nie słyszał, że mówimy i to nas bardzo niepokoiło. do tego dochodził brak mowy, mały kontakt z siostrą. Ale z drugiej strony kocha się przytulać, wygłupiać z nami, więc choroba była dla nas jak wyrok, który teraz oswajamy...
Obecnie uczęszczamy do przedszkola specjalnego Fundacji JiM i rozpoczynamy terapie. Jeśli chodzi o badania nie mamy praktycznie żadnych, ponieważ Oli w trakcie diagnoz złamał rękę i miał dwie operacje w narkozie, więc na wszelkie badania musieliśmy odczekać. Póki co mamy diagnozę stwierdzającą, że to rzeczywiście autyzm, WWR oraz o kształceniu specjalnym.

Mały Oli :)


A to Oli rok temu
Oli w obecne wakacje :)